Dwóch wizjonerów i ich wyspa fantazji
J.J. Abrams to pan od kinowych superprodukcji i naprawdę dużego kina. Zanim jednak zajął się Star Trekiem i Gwiezdnymi Wojnami odnosił sukcesy na polu telewizyjnym. Damona Lindelofa kojarzymy między innymi z egzystencjalno-filozoficznych rozważań w serialach takich jak Pozostawieni i Watchmen. Zanim panowie ugruntowali się w swoich dziedzinach, stworzyli wspólnie serial Lost: Zagubieni. Dwa zupełnie inne spojrzenia na kulturę i sztukę zaowocowały niezwykłą symbiozą. Artyści spotkali się twórczo w idealnym momencie. Tak jak niegdyś David Lynch i Mark Frost (Miasteczko Twin Peaks) czy David Simon oraz George Pelecanos (Prawo ulicy) przełożyli dzielące ich różnice na korzyść produkcji. Obaj znajdowali się dopiero na przedsionku kreatywnej wielkości. Widać to szczególnie w przypadku Lindelofa, który już wtedy próbował zaprzęgnąć w służbie fabuły egzystencjalne parabole. Nie wybrzmiewały one jednak wówczas tak donośnie, jak później w Pozostawionych i Watchmen. Mimo to, część widzów nosi w sercu Zagubionych właśnie za tego typu motywy.Życie jest nowelą
Hermetyczna społeczność, której większość członków skrywa tajemnice. Ich sekrety z każdym kolejnym odcinkiem zostają ujawniane. Fabularna cebula traci kolejne warstwy, ale nigdy nie docieramy do sedna, ponieważ zawsze trafiamy na następny sekret. Pomagają nam w tym retrospekcje, czyli skoki w przeszłość, pokazujące życie głównych bohaterów, zanim rozbili się na wyspie. Prezentowane wydarzenia doskonale rezonują z tym, co dzieje się w teraźniejszości. To właśnie tutaj kryje się nowatorstwo w formie i treści Zagubionych. Odcinki retrospektywne mają za zadanie spełnić bowiem kilka celów. Cel fabularny powiązany jest ściśle z tym, co dzieje się na wyspie: wydarzenia z przeszłości wpływają na bieżącą sytuację bohaterów i posuwają akcję do przodu. Najciekawszy jest jednak tzw. cel paraboliczny, który na płaszczyźnie metaforycznej pokazuje wydarzenia z przeszłości jako lustrzane odbicie tego, co dzieje się w teraźniejszości. „Kiedyś” i „dzisiaj” tworzą parabolę, dającą nam pewną prawdę filozoficzno-egzystencjalną. Przypowieść odcinka jest kompletna dopiero wtedy, gdy odniesiemy przeszłość do tego, co dzieje się na wyspie. Retrospekcje spełniają również cel związany z rozwojem postaci. Dzięki temu, że jest nam dane zanurzyć się w przeszłości bohaterów, poznajemy ich prawie jak bliskich znajomych. Sprawia to, że w Zagubionych postacie nakreślone są niemal w kompletny sposób. Gdy twórcom kończą się retrospekcje, wprowadzają do serialu kolejną rewolucyjną formę. Futurospekcje pokazują przyszłość, czyli pokłosie wydarzeń, które właśnie śledzimy. Często pozbawione kontekstu historie prezentują skutki zachowań bohaterów, którzy przez większą część serialu miotani są wichrami wydarzeń jak jesienne liście.Przygoda, tajemnice, zagadki i wielka pustka
Wszystko to brzmi bardzo poważnie i podniośle, ale przecież Lost to również wspaniała rozrywka pełna lekkich, przygodowych motywów. Obok egzystencjalnej paraboli toczy się bowiem opowieść o ludziach w wielkich tarapatach. Ludziach, którzy próbują ułożyć sobie życie w ekstremalnych warunkach. Twórcy przyznali w jednym z wywiadów, że koncept wyjściowy serialu zaczerpnęli z popularnego reality show, Ryzykanci,oraz takich kulturowych dzieł jak: Władca much, Cast Away - poza światem i Wyspa Giligana. Społeczne dywagacje często ustępują miejsca nieskrępowanej akcji, która w Lost jest równie ważna co filozofia i tajemnice. Wszyscy pamiętamy momenty, gdy w ważnych odcinkach, zamiast oczekiwanych wyjaśnień i egzystencjalnych mądrości, dostawaliśmy dwie godziny nieskrępowanej akcji, która mimo że na wysokim poziomie, absolutnie nie wyczerpywała podjętego tematu. Z drugiej strony pewne wątki konkludowano w sposób, którego nie powstydziliby się najznamienitsi specjaliści od hollywoodzkiego kina akcji. Pamiętacie wydarzenia z drugiego sezonu, podczas których Michael zostaje zmuszony do drastycznych kroków, żeby uratować syna? Takich perełek w Zagubionych jest więcej i są one dowodem na to, że gatunkowy miszmasz Zagubionych to prawdziwy koktajl Mołotowa.Najciekawsi bohaterowie Lost. Pamiętasz ich jeszcze?
Człowiek wiary, człowiek nauki
Czas na nieco prywaty. Każdy miłośnik serialu ma swój ulubiony fragment Zagubionych. Dla mnie najważniejszy jest odcinek zatytułowany Człowiek nauki, człowiek wiary, w którym Jack i John prowadzą dysputę co do istoty przycisku znajdującego się w bunkrze. Locke przekonuje swojego rozmówcę, że wpisywanie sekwencji na komputerze jest niezwykle istotne dla losów świata. Shepard drwi z tego, twierdząc, że powyższe nie ma logicznego uzasadnienia. Jako człowiek nauki, nie jest w stanie zrozumieć czegoś, co nie da się wytłumaczyć wedle funkcjonujących w przyrodzie prawideł. Bohater w pewnym momencie pyta Johna: „Dlaczego tak łatwo we wszystko wierzysz?!”. Na to Locke mu odpowiada: „Nikt nie powiedział, że jest to łatwe”. Powyższe wydarzenia korespondują z przeszłością Johna, kiedy to zostaje skrzywdzony przez swojego ojca. Anthony Cooper, udając miłość rodzicielską, nakłania Johna do oddania mu nerki. Locke daje wiarę mężczyźnie, co skutkuje wielkim bólem i zawodem. Mimo to nadal jest gotowy wierzyć w coś więcej niż tylko przyziemność. Wspaniałe nawiązanie do religii i motywu łaski wiary, której Jack nie był w stanie dostąpić. Dlatego też jego zmagania z życiem są tak katorżnicze i wyczerpujące. Jednak, jako człowiek nauki, również i on jest wyjątkową jednostką. Tak jak przecież każdy z nas.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj