Ku mojemu zdziwieniu nie dostajemy klasycznej części Mortal Kombat z 12 z tyłu. Zamiast tego serwuje nam się klasyczny prequel, w którym obserwujemy początki młodego Raidena. Tyle że – jak to z takimi zabiegami bywa – dochodzi do wielu modyfikacji, które mocno zmienią kanoniczne wydarzenia, otwierając tym samym drzwi do zupełnie nowych zdarzeń i zmian, które niekoniecznie mogą zadowolić najstarszych fanów. No ale nie wyprzedzajmy faktów pesymistycznym nastawieniem. To, co na razie pokazała mi ekipa zarządzana przez Eda Boona, wygląda obiecująco. By nie powiedzieć dobrze. Podczas 30-minutowej sesji miałem okazję przetestować dwa dostępne tryby gry dla pojedynczego gracza. Pierwszy to klasyczna historia z fabułą i wieloma filmikami. Drugi przypomina trochę grę planszową, gdzie gracz może poruszać się po wyznaczonej trasie w miejscach poświęconych danym postaciom. W udostępnionym demie była to dość rozległa posiadłość Johna Cage’a. Ten tryb nazywa się Inwazja i ma nas wciągnąć w rozgrywkę licznymi misjami i fantami, które dostajemy za ich wykonanie. A tych twórcy wymyślili mnóstwo np. skórki. Do tego dochodzą punkty umiejętności, które wpływają na jego rozwój. Jest jeszcze sklep, w którym można dokupować artefakty albo je modyfikować. Trochę takie RPG. Misje, które mi przyszło wykonywać, składały się z dwurundowych walk z różnymi przeciwnikami. Twórcy podczas spotkania zapewniali mnie, że w tym trybie można trafić na kilka minigier i że nie wszystkie będą polegały jedynie na klasycznych starciach z przeciwnikami. Dodatkowo dostałem informację, że ten tryb będzie cały czas udoskonalany i nawet po premierze gry będą do niego dodawane nowe rzeczy. Mnie osobiście jednak najbardziej zaciekawił tryb z wątkiem fabularnym. Historia zaczyna się od tego jak Raiden i Kung Lao pracują na polu kapusty jako dwaj zwykli chłopi i po ciężkim dniu harówki w słońcu idą do swojego ulubionego baru, by się posilić. Gdy nasi bohaterowie chcą się już zbierać do domu, by zakończyć ten pracowity dzień, do budynku wpada Smoke wraz ze swoimi pomagierami. Żądają od właścicielki przybytku haraczu. Ta oczywiście nie ma zamiaru płacić, co – jak można się domyślić – nie podoba się wysłannikowi Lin Kuei. Zamierza on wyciągnąć od kobiety pieniądze siłą. I tu wkraczają nasi bohaterowie, którzy nie mogą dopuścić, by ich ulubiona knajpa poszła z dymem. I tak zaczyna się pierwsza poważniejsza walka, w której Kung Lao i Raiden pokazują, że znają się na czymś więcej niż tylko zbieraniu kapusty. Muszę powiedzieć, że w odróżnieniu od innych odsłon MK, tu dostajemy bardzo płynne przejście z części fabularnych do rozgrywki. Trochę jakbyśmy oglądali interaktywny film. Gdy rozprawimy się z pierwszą falą ataku, na arenie pojawia się Sub-Zero i Scorpion. I tak jakby od tego momentu cała historia zaczyna nabierać tempa. Pierwszą walkę odebrałem jako taki sprawdzian moich umiejętności, ale od tego momentu trzeba zacząć się bardziej starać.
foto. naEKRANIE.pl
Płynność walki i budowa postaci są na lepszym poziomie niż w poprzedniej odsłonie. Mam wrażenie, że wszystko jest jeszcze bardziej wyraźne i rzeczywiste. Do tego dochodzi bardzo fajnie podkręcane tempo przez scenariusz i muzykę. Nie ma tutaj, przynajmniej na razie, przegadanych momentów. Widać też, że postawiono duży nacisk na to, by historia była od samego początku angażująca. Nie ma być to tylko czysty fun serwis, ale także coś, co spodoba się graczom niemającym dużego zaznajomienia z tą serią. Po tym co na razie zobaczyłem, wydaje mi się, że cel założony przez twórców zostanie osiągnięty.  Demo kończy się w momencie, gdy pokonamy obu przeciwników. Twórcy nie chcieli zdradzić zbyt wiele na temat tego, co nas czeka w tej historii. Jak bardzo namiesza ona w kanonie.
fot. WBIE
+13 więcej
Po tym dość krótkim zapoznaniu się z możliwościami Mortal Kombat 1 jestem zaciekawiony i pozytywnie nastawiony do tytułu. Twórcy niby proponują nam coś nowego, ale bez utraty dawnego klimatu. Dalej krew się leje, flaki latają, a gracz może ekscytować się widowiskowo przeprowadzonymi kombinacjami ciosów, jak i fatality. Jestem ciekaw, jak będzie prezentować się finałowy produkt i czy będzie to rozrywka na kilka dni czy może, jak zapowiadają twórcy, na kilka miesięcy. Czas pokaże już niedługo. Mój apetyt został podsycony i czekam na to danie główne.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj