Fani powieści Philipa Pulmana musieli czekać dwa lata na powrót do jego świata. Wszystko przez pandemię, która już przy drugim sezonie dała się wszystkim we znaki i nieźle namieszała. Twórcy planowali bowiem, że w finałowych odcinkach zobaczymy więcej scen z Jamesem McAvoyem. Niestety, nie doszło do nich. Szansa przepadła, a twórcy przy trzeciej serii postanowili już do nich nie wracać. Jednak to do granego przez Jamesa Lorda Asriela będzie należał finał tej opowieści. McAvoy na panelu podczas trwającego właśnie New York Comic Con zdradził: „Asriel od lat, a dla widzów to w sumie od dwóch sezonów, straszy nadchodzącą wojną i tym, co zrobi wszystkim swoim wrogom. W końcu możemy to sprawdzić. Problem polega na tym, że może dla niego wszystkie zaplanowane działania mają sens, ale reszta świata nie podziela jego zdania. Ba, mają go za jeszcze większego szaleńca” – mówi James. Poniekąd prawdę przyznaje mu serialowa córka, czyli Dafne Keen. Aktorka nie przyjechała do Nowego Jorku, ale połączyła się z fanami zdalnie ze swojego domu. Koledzy z obsady postanowili wykorzystać to, że słyszała pytania z małym opóźnieniem. Krótko mówić, trochę się z młodszej koleżanki ponaśmiewali. A co czeka Lyrę w serialu? „Nie wiem, ile mogę zdradzić. Powiem tylko, że Lyra została znów porwana przez matkę. Przez substancje, które są jej podawane, cały czas śpi” – powiedziała aktora. Dla części aktorów zakończenie Mrocznych materii jest zamknięciem pewnego długiego etapu życia. „Trudno mi przejść do porządku dziennego, choć od początku wiedziałem, że nie będzie to telewizyjny tasiemiec z milionem sezonów” – mówi Amir Wilson grający postać Willa. „Gdy zaczynałem grę w tym serialu, byłem jeszcze dzieckiem, teraz jestem już dorosłym mężczyzną. W ciągu tych czterech lat dużo się wydarzyło. Staliśmy się na planie rodziną, więc możesz sobie wyobrazić, jaka pustka w moim życiu powstanie. Będę musiał ją czymś zapełnić” – dodaje Amir. Ostatni sezon będzie także skupiony bardziej na relacji ojca i córki, choć jest to dość skomplikowana sytuacja. „Nie będę tutaj ściemniać, że Asriel jest wzorowym ojcem. Jego metody wychowawcze pozostawiają wiele do życzenia. Widzą to nawet ludzie, którzy nie mają dzieci. Przyjrzyjmy się temu dokładniej. Przez większą część życia córki wmawiał jej, że jest jej wujem. Zabił jej najlepszego przyjaciela. Raczej nie zostanie ojcem roku” – tłumaczy McAvoy.
foto. HBO Max
Trzeci sezon właśnie ze względu na Asriela trochę różni się od książkowego pierwowzoru. „W pierwszym i drugim sezonie złożyliśmy widzom pewną obietnicę, którą musieliśmy spełnić. O postawie mojego bohatera nie ma aż tak wiele w książce. Musieliśmy pewne sytuacje stworzyć, by uzasadnić jego działanie” – mówi McAvoy. W części, gdy pytania mogła zadawać publiczność, oczywiście nawiązano do Profesora X. Jak to na takich konwentach bywa, wszystko przebiegało w lekkiej formie, bardziej żartobliwej. Tak więc dowiedzieliśmy się, że według McAvoya Xavier, Asriel i Patricia ze Split mogliby razem udać się do baru i miło spędzić czas, ponieważ łączy ich przekonanie o własnej wielkości i niepowtarzalności. Jednak walkę wygrałby Asriel – z łatwością pokonałby Bestię, która wcześnie rozdarłaby aortę Profesorowi X. Trzeba przyznać, że McAvoy miał tę odpowiedź bardzo dobrze przygotowaną. Aż strach pomyśleć, jak często jest o takie rzeczy pytany. Mroczne materie skończą się wraz z trzecim sezonem. Taka decyzja nie została podjęta jednak w pokojach decydentów z HBO. Twórcy od początku mówili, że ten serial będzie składać się z tylu sezonów, ile jest książek. Czy żałują tej decyzji? „Trochę tak. Musieliśmy zrezygnować ze sporej ilości materiału. Wydaje mi się, że moglibyśmy z tego wycisnąć jeszcze jeden sezon. Choć z drugiej strony nasza opowieść nabrała pewnego tempa. To trudne pytanie, na które tak najuczciwiej będziemy mogli odpowiedzieć za kilka lat, jak już dojdzie do nas, że to koniec” – mówi producent wykonawczy Dan McCulloch. Jego koleżanka po fachu Jane Tranter dodaje: „Zawsze zostają nam jeszcze dodatkowe opowiadania, które Pullan wydał. Jeśli będzie taka wola, to jeszcze do tego świata wrócimy. Co było dla twórców największym wyzwaniem? „Dopięcie wszystkich wątków, które rozpoczęliśmy w poprzednich sezonach. Baliśmy się, że o czymś zapomnimy. Że fani przyjdą do nas ze swoim niezadowoleniem, a my będziemy mogli tylko rozłożyć ręce i ich przeprosić. Ale moim zdaniem udało się wszystko fajnie zamknąć i opakować to w świetne efekty specjalne” – mów producentka Jane Tranter.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj