Ponieważ jestem kinomanem, szczególnie interesują mnie obrazy, które inspirowały filmowców. Odczuwam przyjemność z obcowania z malarstwem mającym w sobie coś filmowego. Lubię patrzeć na obraz przypominający filmowy kadr nie tylko ze względów czysto estetycznych. Takie dzieło często pobudza moją wyobraźnię do wymyślania całych sekwencji utrzymanych w jego poetyce. Chętnie też kojarzę malarstwo z obejrzanymi już filmami wybitnych reżyserów.
Od dawna fascynuje mnie twórczość Edwarda Hoppera, amerykańskiego malarza, grafika i ilustratora uznawanego za jednego z najważniejszych artystów XX wieku w USA. Nie trzeba czytać jego biografii, żeby przekonać się, jaki wpływ wywarł na kino. Wystarczy obejrzeć dzieła takie jak "New York Movie", "Morning Sun", "A Woman in the Sun", "Drug Store" czy "Nighthawks" - wszystkie uderzają swoistą fotograficznością. Ten ostatni zaś prezentuje się chyba najbardziej imponująco.
[image-browser playlist="585880" suggest=""]
"Nighthawks" (polski tytuł obrazu to "Nocne marki") przedstawia kilkoro ludzi siedzących w oszklonym barze przy ulicy. Jest noc, światło pada z lampy na suficie. Postacie nie wyglądają na związane ze sobą, wydają się osamotnione. Artysta owo osamotnienie wyraził odpowiednim rozmieszczeniem bohaterów (choć czy aby na pewno? Może ci właściwi dopiero nadejdą) oraz nastrojowym światłem.
Obraz niepokoi i intryguje. Gdy na niego patrzymy, słychać wolną, ale pełną napięcia muzykę jazzową z melancholijnymi motywami chropowatej trąbki, charakterystycznej dla muzycznych ilustracji filmów noir. Słychać też dźwięki samochodów, chociaż miasto, którego fragment ulicy widzimy, sprawia wrażenie opuszczonego. Niepokojący nastrój obrazu każe skupić się na każdym jego szczególe – może uda się odnaleźć element kluczowy dla rozwoju fabuły. "Nighthawks" nasuwa bowiem śmiałe filmowe wizje.
[image-browser playlist="585881" suggest=""]
Obraz Hoppera wielu będzie kojarzyć się z filmami Hitchcocka czy z kinem gangsterskim. Niebanalne kadry, wyraźnie inspirowane twórczością amerykańskiego malarza, można odnaleźć w serialu Mad Men. Hopperowskie oświetlenie oraz niezwykłą kompozycję obrazu, która wyraża dojmujące poczucie osamotnienia bohaterów, tak charakterystyczne dla twórczości amerykańskiego malarza, widać choćby w powyższym kadrze.
Odnajdywanie inspiracji twórczością Hoppera we współczesnym kinie może stanowić dodatkową przyjemność. Warto więc zapoznać się z dziełami tego malarza, tym bardziej że właśnie jest ku temu doskonała okazja. Do polskich kin trafił bowiem film Gustava Deutscha "Shirley – wizje przyszłości", który wprost odwołuje się do obrazów Hoppera. Reżyser dosłownie ożywił trzynaście dzieł amerykańskiego artysty, układając je w fabularną opowieść. "Shirley" może stanowić doskonałe wprowadzenie do twórczości Hoppera. Mając w pamięci jego dzieła, inaczej odbiera się filmy Sama Mendesa, Martina Scorsese i wielu innych wybitnych reżyserów.