Są jednak filmy, które nie tylko ciągle wracają jako podręcznikowy przykład złej amatorszczyzny czy obiekt drwin, ale zyskują też grono pewnego rodzaju fanów, dyskutujących na temat tychże tytułów. W listopadzie pisaliśmy o ponadczasowych klasykach, które dopiero po latach zostały docenione; dziś natomiast przyjrzymy się najgorszym filmom, które – pomimo tragicznego wykonania – nie dały o sobie zapomnieć, ocierających się o miano kultowych i ponadczasowych.

Marihuanowe Szaleństwo

Film pt. Reefer Madness, pierwotnie promowany jako Tell Your Children, to propagandowa produkcja z końca lat 30. na temat tragicznych skutków uzależnienia od marihuany. Ówcześnie narkotyki były jeszcze tematem tabu – niemniej nie znaczy to, że nikt wtedy nie próbował różnych dragów. Problem wzrastającego odsetka młodzieży sięgającej po używki dostrzegła jedna z grup kościelnych, która sfinansowała film, którego reżyserią zajął się Louis J. Gasnier.

fot. Motion Picture Ventures

Nieco ponad godzinny obraz spotkał się z dosyć dużym odzewem ze strony widzów – ale nie z powodu, którego chcieli twórcy. Krytycy nie zostawili suchej nitki na dziele Gasniera, a po latach tytuł był często wymieniany jako jeden z najgorszych filmów w historii. To pewnego rodzaju pionierstwo, jakim jest zaszczyt pierwszego chronologicznie tytułu w niechlubnej kategorii, sprawiło, że do dziś w amerykańskim społeczeństwie Reefer Madness nie jest zapomniane. Za dowód niech służy fakt, że w 2004 roku film doczekał się wydania DVD w odświeżonej i pokolorowanej wersji, a także kilku adaptacji, w tym również jako… musical.

Plan "Dziewięć" z Kosmosu

Edward Davis Wood Jr., uważany za najgorszego reżysera wszech czasów, ma na koncie wiele nie najlepszej jakości produkcji (w tym także film pornograficzny). Niegasnąca sława tego filmowca sprawia, że niemal każdy jego obraz zasługuje na uwagę – jest jednak jeden tytuł, który zapisał się na stałe w historii kinematografii: Plan 9 from Outer Space.

fot. Valiant Pictures

Niniejszy film, będący połączeniem horroru z science-fiction, powstał jako odpowiedź na szalenie popularny trend w amerykańskim kinie lat 50. na tzw. monster movies. Filmy z owej kategorii zdarzały się i lepsze, i gorsze, ale wśród tych drugich prym wiedzie właśnie obraz Wooda. Plan 9… cierpiał na drętwe dialogi i słabe, nawet wówczas, efekty specjalne – filmowi nawet nie pomógł legendarny Bela Lugosi w obsadzie, który zmarł jeszcze przed ukończeniem zdjęć. Niemniej omawiany horror SF do dziś jest jednym z najchętniej wybieranych – jeśli nie tym najbardziej – filmów wśród fanów kiczowatych filmów grozy.

Klątwa Doliny Węży

Polsko-radziecki obraz w reżyserii Marka Piestraka jest uważany za jeden z najgorszych filmów polskiej kinematografii, a na pewno najgorszy z czasów peerelowskich. W tej komunistycznej wersji Indiany Jonesa niemal wszystko kuleje: od fabuły, pełnej absurdów, po efekty specjalne. Pomimo tragicznego wykonania, film z początku cieszył się całkiem dużym zainteresowaniem w krajach drugiego świata – zwłaszcza w ZSRR oraz Wietnamie. Dziś natomiast Klątwa Doliny Węży istnieje w świadomości młodych Polaków głównie dzięki vlogowi Mietczyńskiego, znanemu jako Masochista, oraz nagrodzie Węży – polskiemu odpowiednikowi Złotych Malin – która to zaczerpnęła nazwę właśnie z tytułu tego przygodowego filmu.

fot. Zespół Filmowy "OKO"

Troll 2

Już pierwsza część Trolla z 1986 nie zachwycała, ale jej sequel wydany cztery lata później przebił wszystko. Za kontynuację odpowiadali całkiem inni ludzie, historia nie była w żaden sposób powiązana z oryginałem, a scenariusz był tak pokręcony, że absurd gonił absurd. Koszmarna charakteryzacja oraz motyw ducha dziadka głównego bohatera czy tajemniczej zielonej substancji to pikuś w porównaniu z faktem, że antagonistami w filmie nie są żadne trolle, a… leśne gobliny.

fot. Epic Productions

Troll 2 został wyśmiany, a mizerny, pisząc delikatnie, efekt końcowy spowodował, że tytuł ten stał się jednym z ulubionych wśród miłośników współczesnych horrorów klasy Z. Kultowość filmu doprowadziła nawet do powstania dokumentu opowiadającego o kulisach produkcji z 1990 r., o wdzięcznym tytule Best Worst Movie.

Dünyayı Kurtaran Adam

Ten turecki miks baśni i fantastyki naukowej nie jest kolejnym zwykłym tragicznym filmem w historii kina – to po prostu obraza X Muzy. Nawet nie chodzi o rażącą nieporadność twórców (którzy mieli wielkie ambicje), a o kalkę Gwiezdnych Wojen. Jednak nie można tego nazwać inspiracją czy pastiszem, lecz tylko plagiatem, bo wiele scen i ścieżki dźwiękowej zostało bezprawnie wyciętych z Nowej Nadziei oraz innych kinowych hitów z Zachodu. Film reżysera Çetin İnanç jest dokładnie tym samym co gra przygodowa Limbo of the Lost, tyle że dla kinematografii.

fot. DVD Rulers

Pomimo ekspansji uniwersum George'a Lucasa, tzw. Tureckie Gwiezdne Wojny do dziś żyją, zwłaszcza jako flagowy przykład tych orientalnych filmowców, którzy wzorują się mocno na zachodnich superprodukcjach i amerykańskiej popkulturze. Prace tych artystów obecnie stanowią nie tylko egzotyczną ciekawostkę, ale i pretekst do tworzenia zabawnych przeróbek (jak na przykład ten poniższy filmik). A Człowiek, który ratuje świat – bo tak brzmi po polsku tytuł Dünyayı Kurtaran Adam – to obowiązkowa pozycja, obok tureckiej adaptacji Spider-Mana czy Terminatora i Matriksa w wydaniu bollywoodzkim, dla fanów tego, nietypowego dla przeciętnego Europejczyka, kina.

Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj