"Astonishing X-Men vol. 3"
"Astonishing X-Men" przez wielu fanów uważane jest za najlepsze, co seria o mutantach ma do zaoferowania. Kiedy po wielu ciężkich przejściach założyciel X-Men, profesor Charles Xavier, postanawia wreszcie zdystansować się od szkoły, jego miejsce na stołku dyrektora zajmuje pierwszy członek drużyny – Scott Summers, czyli Cyclops. O dziwo, pozycję tę dzieli razem z byłą przeciwniczką X-Men, telepatką Emmą Frost. Jak się szybko okazuje, parę łączy związek nie tylko zawodowy. W skład nowej drużyny wchodzą także: Beast, Kitty Pryde z jej wierny smokiem Lockheedem, a także - oczywiście - Wolverine. W niedługim czasie dołącza do nich też Colossus, od dawna uznany za zmarłego. Za scenariusz pierwszej części serii odpowiedzialna jest legenda telewizji, Joss Wheadon, znany z bardzo sprawnego pisania postaci. Błyskotliwe teksty Wheadona wprowadziły do serii bardzo potrzebny humor, jednocześnie nie robiąc z niej komedii. Historia niekiedy uderzała w cięższe tony, takie jak eksperymenty na mutantach czy, jak często w przypadku X-Men, motyw prześladowań i pogardy dla mniejszości. Jednak do tego ostatniego tematu "Astonishing X-Men" podeszło w ciekawy sposób, kiedy za sterami opowieści stanął rewelacyjny Warren Ellis. W jego scenariuszu mutanci przenieśli się do San Francisco, gdzie w porozumieniu z burmistrzem starali się być obrońcami miasta. Oczywiście historia ta była opowiadana w zupełnie innych realiach, gdy mutanci przestali już być postrzegani jako nowy, zagrażający ludziom gatunek. W końcu została ich tylko garstka po wydarzeniach z kolejnego tytułu na naszej liście. Po polsku ukazały się wszystkie części napisane przez Whedona w czterech tomach: "Obdarowani", "Niebezpieczni". "Rozdarci", "Niepowstrzymani"."Ród M"
"Ród M" to bardzo specyficzna historia. Przez wielu jest postrzegana jako jeden wybryków scenarzystów, które zdarzają się w Marvelu od czasu do czasu. Inni natomiast widzą ją jako jedną z ciekawszych historii ze świata alternatywnego. Tak czy inaczej, saga „Ród M” była pod wieloma względami innowatorska. Pierwsza innowacja to oczywiście zakończenie - oszalała Scarlet Witch, która na początku zmieniła oblicze świata, tak by mutanci stali się rasą dominującą, wypowiada sławetne „Nigdy więcej mutantów”, pozostawiając w ten sposób gen X jedynie w 196 przedstawicielach homo superior. Większość dużych eventów Marvela słynie z tego, że ich wpływ na świat jest w większym stopniu niwelowany po upływie około 3 lat. Tak było z "Onslaught" czy nawet głośnym „Civil War”. Tymczasem efekt „nigdy więcej mutantów” został odwrócony dopiero po 7 latach, a i to nie do końca. Do dziś Scarlet Witch jest traktowana przez swój własny rodzaj z niechęcią, a wręcz często otwartą agresją i pomimo faktu, że na świecie znów zaczęli pojawiać się nowi mutanci, to wielu nigdy nie odzyskało swoich mocy po wydarzeniach z "Rodu M". Ponadto w tej właśnie serii Wolverine przypomniał sobie wreszcie dokładnie, kim jest, jak ma naprawdę na imię i skąd pochodzi, a była to tajemnica, która męczyła bohatera od jego debiutu w latach 70. Co więcej, bardzo często historie w światach alternatywnych są zapominane przez bohaterów, tymczasem "Ród M" do dziś pamięta duża grupa Marvelowych postaci. Sama historia Micheala Briana Bendisa nie jest najwyższych lotów, ale przez wspomniane innowacje i bardzo poważne konsekwencje musiała znaleźć się na tej liście. Historia ukazała się po polsku."Avengers vs X-Men"
Kolejna historia, która nie zwala z nóg całokształtem, jednak ma w sobie tak dużo interesujących elementów, pomniejszych historii i - jak w przypadku „Rodu M” - daleko idących konsekwencji, że trudno o niej nie wspomnieć. Sam Bendis, a także tacy scenarzyści jak Ed Brubaker, Jonathan Hickman, Jason Aaron i Matt Fraction postanowili po 7 latach odnieść się do braku nowych mutantów w uniwersum Marvela. W centrum wydarzeń znajduje się Hope Summers, jedyna mutantka, która urodziła się po wydarzeniach z "Rodu M". Do Ziemi po raz kolejny zbliża się potężna Moc Phoenixa, która najwidoczniej obrała sobie za gospodarza właśnie młodą mutantkę. X-Men pod wodzą Cyclopsa widzą to jako omen odrodzenia, drugą szansę dla gatunku mutantów. Tymczasem Avengers odbierają kosmiczną moc jedynie jako siłę zniszczenia i chcą za wszelką cenę powstrzymać ją przed dotarciem na Ziemię. Poza wieloma pytaniami typu "Kto wygrałby w danym pojedynku?" seria pokazuje znacznie ciekawsze sprawy. Po pierwsze, w pewien sposób domyka większość otwartych wątków Marvela, dając niejako czyste konto, na którym początek miała inicjatywa Marvel NOW! "Avengers vs X-Men" w pewnym sensie na nowo rozdaje karty i ustawia postacie na szachownicy. Po drugie, wreszcie po filmach studia 20th Century Fox, w których rola Cyclopsa została zredukowana do zazdrosnego chłopaka, Marvel wymyślił, jak rozwinąć tę postać. Cyclops prawdopodobnie nigdy nie był pisany tak ciekawie jak właśnie po wydarzeniach z tego eventu. Po trzecie, pierwszy raz od chyba początku uniwersum do Avengers (a przede wszystkim Kapitana Ameryki) dociera, że kiedy oni pławili się we fleszach aparatów i odbierali kolejne klucze do miasta, mutanci byli obrzucani kamieniami i butelkami. Mutanci, którzy przyczyniali się do obrony Ziemi co najmniej równie często jak inne drużyny. Założona później drużyna jedności Uncanny Avengers utrzymała się aż do eventu "Secret Wars", a po jego zakończeniu ma powrócić rozbudowana o Inhumans czy postacie zmutowane, jak Spider-Man i Deadpool. Nie można też zapomnieć, że w "Avengers vs X-Men" pojawia się scena, która w bardzo krótkim dialogu doskonale podsumowuje postać Spider-Mana i pokazuje, że chociaż nie może się on mierzyć z potęgami tego świata, to jego - wydawałoby się banalne - zasady moralne mogą przyczynić się do ostatecznego zwycięstwa."Spider-Man and the X-Men"
Stosunkowo świeża miniseria zatytułowana "Spider-Man and the X-Men" to jeden z lepszych pomysłów Marvela od lat. Po śmierci swego drogiego przyjaciela, Wolverine’a, Spider-Man dostaje od niego list pożegnalny. Jak się okazuje, Wolverine podejrzewał, iż w jego szkole znajduje się uczeń, który szpieguje dla jednego z wrogów X-Men. Niestety kadra nauczycielska jest zbyt blisko sprawy, by wytropić zdrajcę, dlatego zadanie to powierzone zostaje właśnie Spider-Manowi. Nie cieszy to X-Men w nawet najmniejszym stopniu (tym bardziej że nowy nauczyciel przychodzi do szkoły w masce), no ale ostatniej woli zmarłego przyjaciela się nie odmawia. Spider-Man dostaje więc pod opiekę wszystkie najtrudniejsze i sprawiające najwięcej problemów dzieciaki. Niestety dziwnym trafem klasa pod opieką przyjaznego pajęczaka z sąsiedztwa ciągle wpada w tarapaty, zwykle związane z jakimś superzłoczyńcą z galerii X-Men. Seria napisana przez Eliotta Kalana to jedna z najluźniejszych, najzabawniejszych i najsympatyczniejszych historii Marvela. Absurd wylewa się tu na każdym kroku (pojedynek naukowy geeków pomiędzy Beastem a Spider-Manem czy teleportująca się rasa kosmicznych Brood, pokryta obcymi symbiontami), a jest to tym lepsze, że postacie doskonale zdają sobie z tego sprawę. Pozycja absolutnie obowiązkowa dla fanów zarówno przygód Spider-Mana, jak i młodocianych mutantów."Amazing X-Men: The Quest for Nightcrawler"
W 2010 roku podczas historii „Second Coming” najsympatyczniejszy teleporter Marvela poświęca swoje życie w obronie młodej Hope Summers. Dopiero po jego śmierci drużyna mutantów orientuje się, ile radości do ich życia wnosił Nightcrawler. Przez kolejne lata możemy często w ich przygodach zobaczyć, jak ten czy inny bohater odwiedza jego grób oraz mówi jak bardzo tęskni i jak ogólnie ponuro jest bez „niebieskiego elfa”. Tak więc 3 lata później spod pióra Jasona Aarona wyszła historia powrotu Nightcrawlera do życia. Tego typu powroty są bardzo często robione na siłę i bez pomysłu; nierzadko zarzuca się im jedynie chęć nabicia sprzedaży. To jednak nie może być dalsze od prawdy w przypadku pierwszych 6 numerów "Amazing X-Men". Drużyna składająca się z Beasta, Icemana, Firestar, Northstara, Storm i Wolverine’a jest gotowa przetrząsnąć niebo, piekło i wszystko pomiędzy, by znaleźć swego towarzysza, a przy tym ratuje wszystkie te miejsca przed diabolicznym ojcem Nightcrawlera, Azazelem. Przy okazji Iceman bardzo podważa słynne powiedzenie zastępujące słowo nigdy, czyli „prędzej piekło zamarznie”. Cała seria jest niezwykle poruszająca, ponieważ pokazuje, jak ważny dla X-Men był Nightcrawler, i uświadamia, jak ważny był on dla czytelników. Całość zamyka też przepiękna scena, w której Nightcrawler i Wolverine po nocy ciężkiego opijania powrotu tego pierwszego wracają chwiejnym krokiem do Instytutu, z mocnym podchmieleniem mówiąc sobie, jak to są dla siebie ważni.Czytaj dalej...
Strony:
- 1 (current)
- 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj