Oczywiście najlepsze moim zdaniem. Przez wiele lat czytałem praktycznie wszystko, co się ukazywało, więc sądzę, że mam niezły obraz sytuacji, acz w momencie, gdy okazało się, że będą restartować całe uniwersum i wszystkie te powieści przestaną być kanonem, jakoś straciłem zapał, więc tych kilku ostatnich nie przeczytałem. Tu więc wkracza Adam, który w finale tego tekstu dopisze, co ciekawego zdarzyło się później. Tymczasem oto moje ulubione pozycje z gwiezdnowojennej prozy. Dziś to wszystko już nie jest częścią nowego kanonu, ale nie zmienia to faktu, że czytało się to bardzo sympatycznie:

Trylogia Thrawna (Dziedzic imperium, Ciemna strona Mocy, Ostatni Rozkaz)

Timothy Zahn

Od tego tak naprawdę wszystko się zaczęło. Owszem, były wcześniejsze powieści (Spotkanie na Mimban, pierwsza trylogia Hana Solo), ale to tu zaczęło się sensowne i konsekwentne rozbudowywanie Expanded Universe. I tu Zahn wyznaczył na lata kanony powieści Star Wars: częste układanie ich w trylogie, splatanie w nich wątków większości postaci znanych z filmów, konsekwentne starzenie się postaci i umieszczanie fabuł w konkretnym momencie historii uniwersum. To świetna historia genialnego stratega Imperium, który sprawia młodej Republice mnóstwo kłopotów. Jest jeszcze szalony Mroczny Jedi i dziesiątki innych nowych postaci, które (jeśli przeżyły te powieści) na długo zadomowiły się w uniwersum SW.
źródło: materiały prasowe

Ślub księżniczki Leii

Dave Wolverton

Potem zaczęło się rozbudowywanie całego świata i wypełnianie luk. O, na przykład była luka pomiędzy Star Wars: Episode VI - Return of the Jedi a trylogią Zahna. U Zahna Han i Leia są już małżeństwem, trzeba więc opowiedzieć historię tego ślubu. Wolverton zrobił to uroczo i zabawnie. To książka nieraz balansująca na granicy autoparodii i świetnie wykorzystująca najrozmaitsze drobiazgi znane z filmów Ot, chociażby widoczny na okładce rancor - stwór, którego pamięta każdy widz Powrotu Jedi. Przecież gdzieś może być jego rodzinna planeta, gdzie jest ich naprawdę sporo. Napiszmy o tym, pomyślał sobie Dave Wolverton. Dziś to urocza ramotka, acz ze zdecydowanym naciskiem na urocza.
źródło: materiały prasowe

Trylogia Akademia Jedi (W poszukiwaniu Jedi, Uczeń Ciemnej Strony, Władcy Mocy)

Kevin J. Anderson

Tu mamy do czynienia z przyzwoitym (choć nie przez wszystkich lubianym czy cenionym) rzemieślnikiem, który po prostu dobrze wykonał swe zadanie. Anderson to pisarz (i scenarzysta komiksowy), który nie wybrzydza i pisze fabuły w rozmaitych fantastycznych uniwersach - od Gwiezdnych Wojen przez Star Treka czy Diunę po Z Archiwum X. Tu dostał szansę współkreowania początków Expanded Universe i moim zdaniem sprawił się nieźle. Oto Luke Skywalker, który zbiera wokół siebie innych wrażliwych na Moc i zaczyna ich szkolić w stworzonej przez siebie Akademii Jedi. Nie jest łatwo, bo sam jeszcze tak naprawdę niewiele umie. Sporo z rzeczy, które tu wymyślił Anderson, zostało potem rozwiniętych w komiksach i powieściach o Jedi sprzed tysięcy lat, ale w końcu na tym właśnie polega moc skoordynowanego rozrastania się potężnego fabularnego uniwersum.
źródło: materiały prasowe

Ja, Jedi

Michael A. Stackpole

Idealny kontrapunkt do poprzedniego punktu. Oto pisarz, który koncentrował się w świecie Gwiezdnych Wojen (i w powieściach, i w komiksach) na historiach o pilotach X-Wingów (nie zmieściłem ich na tej liście, ale to też zacny cykl), pokazał, jak można fajnie prześlizgiwać się pomiędzy fabułami stworzonymi już przez innych. Wziął postać Corrana Horna, równocześnie pilota X-Winga oraz Jedi, i ciekawie (i bardzo sprytnie) opowiedział jego przygody, które częściowo znaliśmy z trylogii Akademia Jedi, ale jakże inaczej. Tam była to postać w tle, tu widzimy te same wydarzenia z jego perspektywy i znacznie, znacznie więcej. To coś na miarę dobrego komiksowego retconu, a przy tym świetnie opowiedziane i naprawdę miejscami zabawne. Polecam.
źródło: materiały prasowe

Wektor pierwszy

R.A. Salvatore

W czasie, gdy w kinach pojawiło się Star Wars: Episode I - The Phantom Menace, twórcy powieściowego Expanded Universe zdecydowali się na wielki krok w inną stronę. Oto wymyślili potężną fabułę (pod tytułem Nowa Era Jedi) rozpisaną na wiele książek o inwazji obcych z innej galaktyki. I tu właśnie ta fabuła się zaczyna, równo dwadzieścia lat po zniszczeniu pierwszej Gwiazdy Śmierci. Zupełnie nieprzygotowana Nowa Republika i zagrożenie, którego nie sposób nawet sobie wyobrazić. To w tej fabule ginie, niczym Portos w powieści Dumasa, jedna z postaci znanych z filmów. Jak już wiemy, to jedna z tych śmierci, które nie miały miejsca w nowej wersji kanonu.
źródło: materiały prasowe

Gwiazda po gwieździe

Troy Denning

A to powieść leżąca w samym środku cyklu Nowa Era Jedi. To dziesiąta z dziewiętnastu powieści w ramach tego cyklu. Historia iście samobójczej misji, na którą wyrusza gromadka młodych Jedi (w tym troje dzieci Hana i Leii, którzy w międzyczasie wyrośli na prawdziwych wojowników). Nie wszyscy z tej misji wrócą, a Denning opisał ją naprawdę z wielkim talentem, trafiając dzięki temu na listę najsprawniejszych twórców prozy Star Wars.
źródło: materiały prasowe

Labirynt zła

James Luceno

Wielkie cykle to tylko jedna z opcji powieści Star Wars. Równocześnie każdemu nowemu filmowi towarzyszyły fabuły otaczające. Najciekawsze z nich były zawsze bezpośrednie literackie prequele pokazujące, jak dochodzi do wydarzeń, które obserwujemy na ekranie. Zdecydowanie najlepsza z nich to prequel do Star Wars: Episode III - Revenge of the Sith, jedna z mroczniejszych powieści Star Wars i naprawdę idealne wprowadzenie do seansu, wyjaśniające wszelkie wątpliwości i pokazujące wiele kontekstów, które mogą ujść uwadze przy oglądaniu filmu.
źródło: materiały prasowe
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj