Westerny świeciły największe triumfy święciły w latach 50. i 60. ubiegłego wieku. Potem gatunek stopniowo tracił na popularności i stał się poniekąd niszowy. Westerny w ostatnich latach powstają okazjonalnie i wychodzi to różnie - czasem dostajemy świetne, znakomite kino hołdujące klasykom gatunku, a czasem złe próby zabawy konwencją. Zebrałem dla Was te najlepsze z ostatnich lat:

The Missing (2003)

Film w reżyserii Rona Howarda ze znakomitą obsadą (Evan Rachel Wood, Cate Blanchett i Tommy Lee Jones). Historia skupia się na kobiecie i jej ojcu, którzy wyruszają za Indianami, by odzyskać porwaną dziewczynkę. Howard tradycyjnie zrobił film mocny, świetnie zrealizowany technicznie, znakomicie zagrany i z wyjątkowym klimatem idealnie pasującym do westernu. Mocne i oryginalne kino, a to też plus, biorąc pod uwagę, że wiele westernów w ostatnich latach to remaki. Szkoda, że ten tytuł poniósł porażkę w box office.

Open Range (2003)

Western w reżyserii Kevina Costnera, który opowiada o kowbojach pracujących na ranczu. Rzecz spokojna, dobrze wyważona i z odpowiednim westernowym klimatem. Być może dla szerszej publiczności jest to film zbyt spokojny, subtelny i senny, ale na pewno wart uwagi. Szczególnie że mamy świetne role Kevina Costnera i Roberta Duvall oraz znakomitą strzelaninę na sam koniec - jedną z najlepszych w gatunku.

The Proposition (2005)

Western nie jest domeną tylko Hollywood. Oto produkcja z Australii w reżyserii Johna Hillcoata. Film wyjątkowy, o niezwykłym klimacie potęgowanym przez znakomitą muzykę Nicka Cave'a. Jest inteligentny, ma drugie, ciekawe dno i prezentuje historię szalenie intrygującą i dwuznaczną, a do tego został świetnie zagrany przez takie postacie jak Guy Pearce, Danny Huston czy Ray Winstone.

The Assassination of Jesse James by the Coward Robert Ford (2007)

Jedna z najpiękniejszych wizualnie produkcji o Dzikim Zachodzie, w której zdjęcia Rogera Deakinsa zapierają dech w piersi. Wolne tempo, niewiele dialogów, klimatyczna ścieżka dźwiękowa Nicka Cave'a to elementy budujące głębię tajemnicy i mroku postaci. Rzecz świetnie zagrana przez Brada Pitta i Caseya Afflecka. Jednocześnie jest to kino wymagające i trudne. Nieprzystępne i oparte na rozrywkowej formie.

3:10 to Yuma (2007)

Remake filmu pod tym samym tytułem. Dla Dana Evansa (Christian Bale), trwale okaleczonego w wojnie secesyjnej, zmagającego się z życiem biedaka, którego nie szanuje własny syn, możliwość zarobienia 200 dolarów za wsadzenie do pociągu do Yumy schwytanego Bena Wade’a (Russell Crowe) jest życiową okazją, której nie może przepuścić. Drużyna bandziorów Wade’a robi wszystko, by odbić szefa, a sam Wade stara się wywinąć od stryczka, manipulując zręcznie eskortą, która wiezie go na stację kolejową. Wade wyczuwa bezbłędnie, że najsłabszym ogniwem jest Evans, i bezwzględnie manipuluje jego uczuciami. Świetnie odświeżony klasyk gatunku.

Appaloosa (2008)

Ed Harris dobrze czuje klimat westernu i potrafi sprawnie opowiadać taką historię. Nie polega ona na ciągłych strzelaninach czy walkach, ale na psychologii i postaciach. Chemia bohaterów jest nie do zakwestionowania. Nic dziwnego, gdyż Harris gra główną rolę, a towarzyszą mu Viggo Mortensen i Jeremy Irons. Dobry, tradycyjny western dla widzów oczekujących czegoś więcej niż pojedynków w samo południe.
Western Siedmiu wspaniałych już w kinach.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj