Czy po burzliwych paru latach Sandra Bullock nareszcie może liczyć na odrobinę spokoju? Aktorka mówi nam o swoim życiu pozaaktorskim, fascynacji Price'em i tańcach z George'em Michaelem
DAWID MUSZYŃSKI: Ostatnie lata to dla ciebie istna sinusoida.
Sandra Bullock: Moje życie bardzo się pozmieniało. Zostałam mamą, rozwiodłam się i wyremontowałam dom. Jak widzisz, miałam, co robić. Nie mogłam się skupić na czytaniu scenariuszy i jeżdżeniu po świecie. Potrzebowałam pewnej stabilizacji i tej nudy, która wiąże się z siedzeniem w jednym miejscu. Poza tym jest tyle innych fascynujących zajęć, którym mogę poświęcić czas. Gdy nie gram w filmach, jestem producentem, zarówno filmowym, jak i telewizyjnym. Sprawia mi to większą przyjemność, niż granie podobnych do siebie ról komediowych. Z rzadka trafia mi się coś innego, a z biegiem czasu staję się coraz bardziej wymagająca. Teraz mam jeszcze synka, któremu poświęcam całą moją uwagę.
Mimo tego, że nie występowałaś w filmach, paparazzi wciąż się interesowali twoją osobą.
Tak już bywa, choć to denerwujące. Nienawidzę, jak ktoś grzebie mi w śmieciach, by następnego dnia opisać, co jadłam, ile wypiłam, czy jakiego koloru jest kupa mojego syna. To przecież idiotyzm. Bardzo chętnie umówię się z dziennikarzem, który jest zainteresowany moją osobą i tym, co mam do powiedzenia, a nie tym, co mam w śmietniku. Zwłaszcza że dużo publikacji na mój temat to stek bzdur i niepotwierdzonych plotek.
Często ktoś tworzy fałszywe materiały na twój temat?
Coraz rzadziej. Ale pamiętam, jak internet zalała fala moich nagich zdjęć. Niestety, muszę wszystkich rozczarować. Aż 90% z nich było fotomontażem. Jakimś przyklejaniem mojej twarzy na ciała kobiet z dużo większym biustem. Nie przeszkadzało mi to zbytnio, gdyż fajnie się zobaczyć z dużym „walorami”. Takie oglądanie zdjęć szybko zniechęciło mnie do przeprowadzenia jakiejkolwiek operacji plastycznej na moim biuście.
A jak się o tym dowiedziałaś? Szukałaś w internecie swoich nagich zdjęć?
Nie. Może to dziwnie zabrzmi, ale mój tata jako pierwszy poinformował mnie, że takie zdjęcia są ogólnodostępne w sieci. Były też wysoko na liście wyszukiwań w przeglądarce Google. Zdziwiło mnie jednak to, że gdy mi o tym powiedział, zapytał: „Czy mam im napisać list z podziękowaniem za darmową reklamę?”.
Nie lubisz rozbierać się w filmach.
Bo nie jest mi to potrzebne. Wielu reżyserów rozbiera swoje aktorki tylko po to, by przyciągnąć większą publikę. Nie ma to żadnego uzasadnienia w scenariuszu.
Jednak w The Proposal się złamałaś i pokazałaś trochę więcej ciała.
Ten moment musiał kiedyś nadejść. Długo się nad tym zastanawiałam. Jednak gdzieś przeczytałam, że branża porno zgarnia prawdziwe miliony, więc doszłam do wniosku, że pokazując trochę nagiego ciałka, może uda mi się uszczknąć trochę z tych milionów (śmiech).
W The Heat reżyser dał ci w końcu się wyszaleć i trochę poprzeklinać.
To była wielka ulga. Nareszcie przekonano się , że przekleństwa padające z moich ust to nie jest jakiś temat tabu. Od kiedy pamiętam, prosiłam o takie role, gdzie nie jestem ciamajdą czy ciepłą kluchą, a kobietą z jajami. Jak każdy normalny człowiek lubię czasem rzucić mięsem.
źródło: materiały prasoweNa przykład kiedy?
Jak prowadzę auto i ktoś mi zajedzie drogę. Wtedy zamieniam się w istnego demona. Nie chciałbyś wtedy siedzieć obok.
Wróćmy jeszcze do tematu tego, co robisz poza planem filmowym. Swojego czasu byłaś właścicielką restauracji w Austin.
Wiesz, gastronomia to moja pasja, na którą mam coraz mniej czasu. Kiedyś miałam go mnóstwo. Zdarzało się nawet, że wpadałam do mojej restauracji i własnoręcznie przygotowywałam pewne smakołyki dla gości.
Masz jakąś swoją specjalność?
Nie mam jakiegoś swojego popisowego dania. Potrafię zrobić wszystko! (śmiech) Jednak jeśli pytasz, co najlepiej mi wychodzi, powiem tylko, że jestem niedościgniona w dziale deserów.
Przeczytałem gdzieś, że jesteś bardzo nieśmiała. Kilka razy wymigałaś się nawet od spotkania z twoim idolem z lat dziecięcych – Prince'em. Dlaczego?
Wiesz, jak to jest z marzeniami i idolami. W naszej głowie są wielcy i niepokonani. Ja trochę w tym biznesie już pracuję i wiem, że swoich idoli najlepiej zostawić w spokoju. Boję się, że mogą nie okazać się osobami, za jakie je bierzemy, słuchając ich muzyki. Nie chciałam odbierać sobie przyjemności obcowania z muzyką Prince'a. Bałam się, że może okazać się kolejną z zadufanych w sobie gwiazdą i zniszczyć mi tym samym całą przyjemność ze słuchania jego utworów. Poza tym – wszystko, co jest sexy w moim życiu, wiąże się z Prince'em. Gdy wyglądam sexy, słucham jego muzyki, gdy wyglądam pięknie, słucham jego muzyki. Co by się stało, gdybym go poznała i mu się nie spodobała? Mogłabym wtedy stracić dobre mniemanie o swoim seksapilu! (śmiech)
I to mówi kobieta, która swoimi wdziękami zmusiła Georga Michaela do tańca?
To był istny przypadek. Spotkałam kiedyś George'a w jednym z nowojorskich klubów. Powiedziałam wtedy, że nie dam mu spokoju przez całą noc, jeśli nie potańczy ze mną na parkiecie. Widocznie byłam bardzo przekonująca, bo spędziliśmy tam sporo czasu. Pamiętam, że zrobiłam z siebie wtedy wielką kretynkę, bo chciałam mu trochę zaimponować, więc zaczęłam pokazywać układy taneczne Wham!, co okazało się strzałem w kolano, ale George zbył to wszystko śmiechem. Skubany naprawdę ekstra tańczy. Jak ten gość się rusza na parkiecie! Trudno dotrzymać mu kroku.
Czy to było to twoje życiowe osiągnięcie?
No co ty! To był tylko wygłup lat młodzieńczych. Osiągnięciem życia, oprócz opieki nad synem, było przebiegnięcie dziesięciokilometrowego maratonu i niezwymiotowanie pod koniec. Pamiętam, że byłam strasznie wkurzona wtedy na paparazzi.
Czemu?
Bo robią mi zdjęcia w najróżniejszych sytuacjach, a teraz nikt nie pstryknął fotki, jak przekraczam metę! Nie mogłam w to uwierzyć. To był pierwszy i ostatni raz, gdy wzięłam udział w takiej imprezie. Byłam, zwyciężyłam, czas znaleźć coś nowego.