W dobie nakazów i zakazów oraz rekomendacji związanych z zagrożeniem epidemiologicznym na świecie w związku z licznymi zarażeniami koronawirusem także w Polsce. Temat epidemii i pandemii podejmowany jest w grach wideo. Przypominamy największe z nich, nierzadko charakteryzujące się wysoką śmiertelnością i mutacjami.

Wirus zombie

To najbardziej popularny wirus występujący w grach. Ja na tapetę wziąłem tego, z którym doskonale zdołałem się zapoznać w trakcie przechodzenia licznych sezonów przygodówki The Walking Dead od Telltale Games. Pomysł zwykłych zombie jest już dość mocno „przeżarty”, ale to właśnie w tej grze przygodowej został on ujęty w mojej ocenie najciekawiej. W jakiś sposób, którego nie poznajemy w grze, cała ludzkość została zarażona patogenem, który przywraca martwych do życia jako agresywne, bezmyślne istoty. Sposób narracji przedstawiony w grze wyraźnie pokazuje, że ludzkość stoi na straconej pozycji, a jedyną istotną rzeczą jest tu i teraz. Bohaterowie gry wiedzą, z czym przyszło im się mierzyć i zdają sobie sprawę z tego, że każdego z nich czeka śmierć. Czy to od zębów zarażonych, czy z ręki osób trzecich. W końcu każdy chce przetrwać, a cel uświęca środki.

Wirus wymuszonej ewolucji

Nazwa brzmi interesująco i zapewne ideą powstania tego wirusa, którego efekty napotykamy w serii Fallout, była chęć tworzenia dobra. Jednak jak rzecze stare porzekadło, dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Tak więc naturalnie coś musiało się spieprzyć i mamy sporo maszkar, które tylko czyhają na gracza. W pewien sposób się to twórcom wirusa udało – stworzyli on nadludzi, istotny o superosiągach. Jednak nikt chyba z własnej wolni nie chciałby poddać się eksperymentom z wykorzystaniem tego wirusa. Poza tym, że wirus powodował wysoką śmiertelność, to powodował podwyższenie inteligencji u istot ułomnych. Z formami bardziej rozwiniętymi było gorzej, ale czasami zdarzały się wyjątki potwierdzające regułę. Nie ma chyba gracza, który na swej drodze, przemierzając liczne Fallouty, nie spotkał „ofiary” wirusa wymuszonej ewolucji.

Powódź

Albo jak kto woli The Flood, to doskonale znany wirus fanom serii Halo. To właśnie ta zaraza stała za zniszczenie całego życia na Drodze Mlecznej. Wizja twórców gry pokazuje, że nie tylko ziemskie choróbksa mogą nieść przykre konsekwencje. Zaraz dziesiątkuje całe planety, a jej nazwa wywodzi się z tego, że czyni to tak szybko jak woda wdzierająca się w powodzi w głąb lądu. Flood jest niesamowicie adaptacyjny i nie ma problemów z tym, kto jest jego nosicielem. Dobrze czuje się zarówno na istocie ludzkiej, jak i nie. Działanie Flood sprowadza się do tego, że nosicieli przekształca w wysoce agresywne istoty.

Nekromorfy

Swego czasu seria Dead Space nie miała sobie równych. Nadal brakuje mi takich właśnie gier, ale czas powrotu serii chyba nie nastąpi. Pozostaje tylko patrzeć w tył i wspomnieć patogeny, które stworzyły jedne z najbardziej niezapomnianych wrogich człowiekowi istot w grach wideo – Nekromorfy. Geneza Nekromorfów związana jest ze Znakami. Te struktury emitują wysoko skoncentrowany sygnał elektromagnetyczny, który zamienia wszystkie martwe tkanki na poziomie komórkowym, przekształcając je w nekromorfowe tkanki oraz ożywiając martwe ciało gospodarza. Celem patogenu jest zainfekować całą ludzkość, by doprowadzić do powstania Księżycowych Braci, końcowych – zdawać by się mogło – form Nekromorfów, które uznawane są za ostatecznych antagonistów serii Dead Space. W rezultacie infekcja Nekromorfem stanowi ogromne zagrożenie dla ludzkości.

Zielona grypa

Początkowo uważana za rodzaj grypy, który miał mieć podstawy we wściekliźnie. Z czasem ustalono, że to patogen wysoce zaraźliwy i groźny dla człowieka, z którym mierzą się gracze Left 4 Dead. Chociaż twórcy unikają porównań nawet słownych do zombie, to wielu właśnie w ten sposób postrzega osoby zarażone wirusem zielonej grypy. Podobieństw jest sporo, ale są też różnice. Przede wszystkim zielona grypa nie spowalnia chorych tak, jak robi to wirus zombie. Są jednak tak samo śmiertelni, jak przywołany wcześnie wirus. Geneza zielonej grypy? Jak w większości gier – nie została ujawniona.

Rdzawica płuc

Jakby Szarańcza w Gears of War była na tyle małym problemem, to jeszcze bohaterowie gry musieli poradzić sobie ze Lśniącymi. To wszechobecna nazwa dla osób cierpiących na ostatni etap choroby imulsyjnej – poprzednie stanowią gorączka i kaszel znane powszechnie jako rdzawica płuc. Rdzawica płuc jest efektem długiej ekspozycji na imulsję. W ostatecznej formie choroby Lśniący stają się bardziej agresywni. Zasadniczo osoby cierpiące na tę dolegliwość nie różnią się zbytnio od osób zdrowych. Mają jednak pewne właściwości, które sprzyjają rozprzestrzenianiu się infekcji. Lśniący eksplodują, dzięki czemu zarazki rozprzestrzeniają się jeszcze bardziej.

Genofag

Nawet znakomita seria Mass Effect ma coś wspólnego z wirusami. Znawcy tematu od razu skojarzą to z konfliktem ras Krogan i Turian. Genofag został pierwotnie opracowany przez Salarian. Wirusa wykorzystali Turianie, którzy chcieli mieć wpływ na wysoce agresywną rasę Krogan. Ostatecznie wirus doprowadził niemalże do wyginięcia tych drugich. Zwany jest także „wirusem bezpłodności” powoduje, że potomstwo Krogan albo rodziło się martwe, albo urodzone młode nie przeżywało zbyt długo. Ta próba zmniejszenia liczby Krogan w całej galaktyce była niezwykle udana, ale koszt dla samego gatunku był astronomiczny. Nie ma znanego lekarstwa na genofaga. Dotychczasowe wysiłki w próbę odwrócenia skutków genofaga zostały jednak udaremnione przez brak naukowców krogan i brak zainteresowania innymi gatunkami w odrodzonej będącej na wyginięciu populacji.

Zielona Trucizna

Ospa Variola Chmiera lub „dolarowa grypa” to wirus, który nie przemieniał nikogo w śmiercionośne i bezmózgie maszyny do zabijania. To wirus, który ma jedno zadanie – zabijać. Choroba stanowi tło fabularne do gry Tom Clancy’s The Division. Zieloną truciznę stworzył dr Gordon Amherst, ekologa, wirusolog oraz przede wszystkim człowiek nękany urojeniami i zaciekły wróg człowieczeństwa. Na zarazę nie ma żadnego lekarstwa ani szczepionki. Odpornych na wirusa jest niewielki procent populacji ludzkiej. Amherst opracował wirusa, który bardzo szybko się rozprzestrzenia i początkowo nie daje żadnych objawów. Później występują podobne do tych, jakie daje grypa. To również celowe działanie wirusologa mające na celu zmylenie lekarzy diagnozujących zakażonego pacjenta. Ostatecznie wirus zabija swojego nosiciela. Jego nazwa „zielona trucizna” wzięła się od metody wypuszczenia wirusa na świat zewnętrzny. Zdecydowano, że najlepiej będzie śmiertelną ospę rozprzestrzenić za pomocą skażonych wirusem dolarów amerykańskich.

Ophiocordyceps unilateralis

Zaraza, którą znamy ze świata współczesnego. Chociaż nazwa o niczym nam nie mówi, stała się ona inspiracją dla twórców gry The Last of Us. To grzyb. Grzyb, który powoduje mutacje u swego nosiciela. W realnym świecie wybiera on głównie mrówki. W wirtualnym twórcy zdecydowali się poeksperymentować i jego „ulepszoną” wersję wykorzystać na człowieku. Opis działania grzyba jest dość brutalny. W prawdziwym świecie przejmuje on kontrole nad układem nerwowym mrówki i zmusza ją do wspinaczki. Po osiągnięciu określonej wysokości mrówka żuwaczkami wbija się w liść czy korę i szybko obumiera. Natomiast grzyb rozwija się w jej ciele, aż z głowy wychodzi szypułkę, która pękając, rozsiewa zarodniki. Zarodniki są niesione z wiatrem i infekują kolejne mrówki. Bardzo podobnie wygląda to w grze studia Naughty Dog. Tutaj wirus również powoduje mutację nosiciela, który oprócz zmiany wyglądu zyskuje także takie zdolności, jak szybkość czy zwinność i agresywność. W The Last of Us choroba nie zabija nosiciela, ale rozprzestrzenia poprzez ugryzienia i zarodniki w powietrzu.

T-Virus

Tyrant Virus – nie ma w tym ani krzty przesady, jeśli napiszę, że jest to najsłynniejszy wirus znany nam z gier wideo. To właśnie od niego zaczęła się plaga, z jaką mierzą się bohaterowie głośniej serii Resident Evil. Właśnie na kolejną odsłonę cyklu czekamy. Resident Evil 3 ma zadebiutować 3 kwietnia tego roku. Zasadniczo jak w wielu przypadkach, cel powstania wirusa był inny. Wirus miał poprawiać rasę ludzką. Szukanie źródeł finansowania sprawiło jednak, że wirus postrzegany był jako produkt militarny. Liczne eksperymenty i różne zespoły, które pracowały nad mutacją wirusa dały wiele różnych jego odmian. Stąd też mamy w serii różnorodnych przeciwników, którzy różnią się cechami nie tylko fizycznymi, ale również i umiejętnościami. Jak widać, wirusy, zarazki i pasożyty pojawiają się w grach wideo częściej lub rzadziej, ale jednak są. Niektóre z nich są groźne bardziej, inne mniej, ale z pewnością lepiej się do nich nie zbliżać. Tak jak dziś stajemy w obliczy pandemii koronawirusa, tak powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby uniknąć sytuacji, które zdarzyły się w wymienionych wyżej grach wideo.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj