Dwadzieścia lat to szmat czasu. Wystarczająco dużo, aby branża filmowa przeszła poważną metamorfozę i upowszechniła technologie, o których dwie dekady wcześniej mogliśmy tylko pomarzyć. Dobrze obrazuje to przykład Matrixa, który w dniu swojej kinowej premiery zapierał dech w piersiach, a dziś zastosowane w nim efekty specjalne nie robią na nas zbyt dużego wrażenia. Upowszechniły się i opatrzyły. Ale kiedy Matrix trafił na srebrny ekran, widzowie zachwycali się scenami wykorzystującymi efekt bullet time czy mistrzowskim zmiksowaniem świata rzeczywistego i wirtualnego. Czy premiera czwartej części będzie okazją do wprowadzenia do kinematografii nowych technologii?

Zabawa w Wyrocznię

Jest jeszcze zbyt wcześnie, aby z duża dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, jakie innowacje tym razem będą miały okazję zrewolucjonizować oblicze branży. O Matrix Zmartwychwstania wiemy bowiem na razie tyle, że powstanie, a w role Neo i Trinity po raz kolejny wcielą się Keanu Reeves oraz Carrie-Anne Moss. To wszystko. Ani Lana Wachowski, ani przedstawiciele Warner Bross. Pictures nie ujawnili, czego możemy spodziewać się po tej produkcji. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby podjąć próbę wskazania niezwykłych technologii, które mają szansę zagościć na planie filmowym. Premiera czwartego Matrixa będzie doskonałym impulsem do przerzucenia się na wysokie rozdzielczości. I nie mówię tu o 4K, gdyż ten standard przyjął się nawet na rynku telewizorów domowych - odbiorniki pracujące w rozdzielczości 1080p odchodzą do lamusa, najtańsze modele 4K można dziś kupić za ok. 1000 zł. Kolejna część sagi może być pierwszym krokiem w stronę upowszechnienia 8K. Kamery pracujące przy tak wysokiej rozdzielczości pozwolą zarejestrować najdrobniejsze szczegóły obrazu, czyniąc produkcję jeszcze bardziej imponującą pod kątem wizualnym. A nie oszukujmy się, Matrix odniósł sukces nie tylko ze względu na intrygującą fabułę, to był film, który w pełni wykorzystywał potencjał ówczesnej branży efektów specjalnych. Wydaje się, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby kolejna odsłona cyklu była kręcona i dystrybuowana w 8K. Wszak nie mówimy tu o technologii stricte kinowej - do sprzedaży trafiły już konsumenckie modele telewizorów 8K, a rozdzielczość tę obsłużą także nowe konsole od Sony i Microsoftu, które zadebiutują w 2020 roku. Nie zdziwię się, jeśli kluczową rolę przy realizacji tej produkcji odegra technologia VR. I to nie tylko w kontekście fabularnym. W ostatnim czasie mieliśmy okazję obejrzeć kilka filmów, które zrealizowano dzięki narzędziom wykorzystującym rzeczywistość wirtualną. Warto wspomnieć tu m.in. Króla lwa, który według twórców był tworzony tak samo jak VR-owe doświadczenia dla wielu graczy, a następnie został przeniesiony na płaski ekran. Z tą technologią eksperymentowali także pracownicy studia Industrial Light & Magic, którzy przy kręceniu Han Solo: Gwiezdne wojny – historie wspomagali się oprogramowaniem StageCraft VR. To środowisko graficzne bazujące na silniku Unreal Engine umożliwia zaplanowanie ujęć w wirtualnej scenografii. Dzięki niemu ekipa filmowa może przejść się po cyfrowym planie, uchwycić ciekawe kadry i zmodyfikować rozmieszczenie poszczególnych elementów oraz aktorów zanim kamery pójdą w ruch. Wykorzystanie technologii tego typu na planie produkcji, która w dużej mierze będzie kręcona na zielonym ekranie, wydaje się dobrym pomysłem – zespół odpowiedzialny za efekty specjalne od razu zobaczy, jak może prezentować się finalne ujęcie. A na tym potencjał VR się nie kończy. Gdyby filmowcy wykorzystali gogle w parze z bullet time’ową technologią z pierwszej części cyklu, reżyser mógłby zmieniać kadr ujęcia już po jego nakręceniu. Z jednej strony manewr ten pozwoliłby płynnie modyfikować dynamikę filmu na dowolnym etapie jego realizacji. Z drugiej zaś mógłby okazać się przydatny np. w trakcie realizacji wersji reżyserskiej, w której część scen byłaby ukazana z odmiennej perspektywy, aby odkryć nowe elementy wpływające na ostateczny odbiór filmu. Nie sądzę jednak, że twórcy zechcą zdecydować się na jeszcze odważniejszy krok i pokazywać nowego Matrixa w kinach VR. Byłoby to doświadczenie zbyt ekskluzywne, nieprzystępne dla odbiorców źle znoszących długotrwałe obcowanie z wirtualną rzeczywistością. Odbiłoby się także na popularności filmu w małych miejscowościach oraz krajach rozwijających się, w których kina nie mogą pozwolić sobie na zakup dziesiątek zestawów VR wysokiej klasy. Za to jeśli James Cameron zrealizuje swoją obietnicę i Avatar: Istota wody rzeczywiście wprowadzi do kin technologię bezokularowego 3D, producenci nowego Matrixa mogą pójść tą samą ścieżką. Saga rodzeństwa Wachowskich aż prosi się, aby oglądać ją w trójwymiarze. Zielone ciągi kodu źródłowego nakładające się na świat przedstawiony w formie trójwymiarowych obiektów wyskakujących z ekranu? To wyglądałoby wprost obłędnie. Z radością przyjąłbym także sięgnięcie po technologię deepfake w celu przywrócenia do uniwersum Glorii Foster, która wcieliła się w Wyrocznię w pierwszej i drugiej odsłonie cyklu. Sztuczna inteligencja wyspecjalizowana w przetwarzaniu obrazu może także sprawdzić się w procesie zautomatyzowanego odmłodzenia głównych aktorów, gdyby akcja czwartej części miała rozgrywać się tuż po zakończeniu filmu Matrix Rewolucje. Wykorzystanie deepfake’ów ułatwiłoby również zrealizowanie takich scen jak ta, w której Neo walczy z dziesiątkami klonów agenta Smitha. A gdyby Lana Wachowski chciała naprawdę zaskoczyć odbiorców, film mógłby być dystrybuowany w formie dynamicznych kopii cyfrowych, w których twarze części bohaterów zmieniają się między seansami. Dzięki temu każda kolejna wizyta w kinie byłaby doświadczeniem o nieco odmiennym charakterze.

Wiele scenariuszy, jeszcze więcej niewiadomych

Powyższe rozważania na tym etapie realizacji nowego Matrixa należy traktować wyłącznie jako spekulacje i pobożne życzenia autora artykułu. Odnoszę jednak wrażenie, że od części z nich nie da się uciec. Nakręcenie filmu w 8K z pewnością narobiłoby wokół niego sporo szumu, a praca w hybrydowym, wirtualno-rzeczywistym środowisku ułatwiłaby realizację najbardziej wymagających scen. Wdrożenie tych bardziej ambitnych rozwiązań to jedynie myślenie życzeniowe. Nie zdziwię się jednak, jeśli przedstawiciele Warner Bross. Pictures zrobią wszystko, aby o tym filmie było głośno nie tylko ze względu na jego fabułę, lecz także przełomową technologię zastosowaną w procesie produkcyjnym.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj