Oscary bowiem to uroczystość, która nie istnieje bez kontekstu. Z jednej strony ważne są oczywiście same filmy, ale z drugiej - rozmaite hollywoodzkie okoliczności czy późniejsze reakcje na to, co na samej uroczystości się wydarzyło. Oto więc refleksje w ciut szerszej perspektywie:
  1. Już przy nominacjach nie byłem w stanie przeżyć braku „LEGO: Przygody” wśród animowanych filmów i dalej mnie to boli. W kategorii piosenka od początku mieli małe szanse (konkurując z „Selmą”), ale przynajmniej śpiewając, udało im się przez te kilka minut wykreować na scenie więcej radości niż w większości przemów laureatów razem wziętych.
  2. Większość nagród trafiła do faworytów w danych kategoriach, więc ostateczne rozstrzygnięcie przy filmach animowanych jest jednym z większych zaskoczeń tegorocznej gali. Naprawdę? Zamiast „Jak wytresować smoka 2” nagrodzić „Wielką szóstkę”? To chyba ostateczny dowód, że Akademicy nie oglądają filmów w tej kategorii, tylko z automatu stawiają ptaszka przy tytule, obok którego jako producent widnieje Disney.
  3. Jednak nie zapominajmy, że „Wielka szóstka” to w końcu ekranizacja komiksu. Jedyna w tym roku nagrodzona Oscarem. Tak naprawdę należało się jeszcze „Strażnikom Galaktyki” za charakteryzację, ale przecież Akademicy nie oglądają ekranizacji komiksów. Oni wolą hipsterskie widoczki i wycieczki. Je ostatecznie nagrodzili we wszystkich kategoriach dotyczących zawartości ekranowego obrazka.
  4. Chociaż... Niby to mniej oczywiste, ale nie byłoby głównego tegorocznego laureata, „Birdmana”, gdyby nie komiksy, ich ekranizacje i występ Michaela Keatona przed laty w „Batmanie”. Czyli taki kontekstowy Oscar... Szkoda tylko, że trzeba odbić się od opowieści komiksowej, żeby cię zauważyli – jak po prostu coś w ten sposób opowiadasz, to jesteś z gruntu skazany na co najwyżej nominację za efekty specjalne. Bo nagrodę i tak zgarnie ekipa Nolana.
  5. Ale wystarczy o komiksach. Czas na obowiązkowy akcent polski - sukces „Idy”. Świetna sprawa. Za dziesiątym razem się udało. Oczywiście świadczy to tylko o tym, że w tym roku byliśmy najlepsi ze zgłoszonych filmów, a nie, że „Ida” jest filmem najważniejszym w polskiej kinematografii – lepszym od „Ziemi obiecanej” czy „Noża w wodzie”. Ale i tak spora frajda, prawda? Tym, którzy „nie chcą tego Oscara” i mają problem z tematyką filmu itp., wystawiam język (wiem, nie widać) i mówię, że Wam akurat nikt tego Oscara nie wręcza. A jeśli to jest film antypolski, to obejrzyjcie sobie jakieś fajne filmy antyamerykańskie - od „Plutonu” czy pierwszego „Rambo” po „Tańczącego z wilkami”.
  6. Pewną kontynuacją tego wątku są marudzenia na podziękowania Pawlikowskiego. Bo wspomniał o alkoholu. I tylko utrwala stereotypy. Ale co? Naprawdę myślicie, że tego dnia u nas nie pito? Zwłaszcza ludzie związani z tym filmem bezpośrednio? Wszędzie chwalą tę przemowę za emocje, za wygraną walkę z oscarową orkiestrą, a u nas mają problem, bo wspomniał, że ktoś czasem coś pije. Luzu.
  7. Chociaż tego luzu należy życzyć wszystkim, a nie tylko naszym rodakom. Polityczna poprawność przeskoczyła już rekina i wszyscy mają pretensje o wszystko. Chociażby do Seana Penna za żart z reżysera „Birdmana”. Że obraźliwy. Od dziecka uważam, że nie ma (dobrego) żartu, który nikogo nie obraża. Ważne, żeby był naprawdę dobry. A ten był. Zresztą nawet niektórzy nasi popkulturowcy mieli problem z tym, że w początkowej piosence Jack Black żartował z wysypu filmów superbohaterskich. Serio? Nie macie większych problemów w życiu? Przejmować się piosenką Jacka Blacka?
  8. Ja bardziej się przejmuję tym, że Neal Patrick Harris nie był mistrzem świata. Widziałem wiele gal przez niego prowadzonych i to była niestety jedna ze słabszych. Zabrakło luzu, sarkazmu, dystansu. To już wolę zeszłoroczną Ellen, która była bardziej kumpelska, ale konsekwentnie na jednym poziomie od początku do końca.
  9. A, zapomniałbym. Wyjście naszych pań do toalety i na papierosa w czasie, gdy ogłaszano naszą wygraną. Z jednej strony – to tak cudna anegdota, że aż trudno by było ją wymyślić. Gdyby to było w filmie, to wzruszyłbym ramionami, że to zbyt oczywiste zagranie. Z drugiej – zawsze wiedziałem, że papierosy szkodzą.
  10. I w puencie wracając do Lego – świetny pomysł z tymi LegOscarami rozdawanymi widowni. Dla niektórych to jedyne, jakie dostaną w życiu. Powinni w ogóle z tego zrobić zestaw. A zresztą, co tam zestaw – zaraz sprawdzę, czy w pudłach juniora z Lego jest dość żółtych klocków i sam sobie zrobię.
[video-browser playlist="667220" suggest=""]
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj