Oscary 2015: 10 nieśpiesznych refleksji
Od rozdania Oscarów minęło już dni kilka. Opadło "idowe" zamieszanie, inne komentarze też już zaczynają wybrzmiewać – czas to wszystko podsumować z lekkiego dystansu.
Od rozdania Oscarów minęło już dni kilka. Opadło "idowe" zamieszanie, inne komentarze też już zaczynają wybrzmiewać – czas to wszystko podsumować z lekkiego dystansu.
Oscary bowiem to uroczystość, która nie istnieje bez kontekstu. Z jednej strony ważne są oczywiście same filmy, ale z drugiej - rozmaite hollywoodzkie okoliczności czy późniejsze reakcje na to, co na samej uroczystości się wydarzyło. Oto więc refleksje w ciut szerszej perspektywie:
- Już przy nominacjach nie byłem w stanie przeżyć braku „LEGO: Przygody” wśród animowanych filmów i dalej mnie to boli. W kategorii piosenka od początku mieli małe szanse (konkurując z „Selmą”), ale przynajmniej śpiewając, udało im się przez te kilka minut wykreować na scenie więcej radości niż w większości przemów laureatów razem wziętych.
- Większość nagród trafiła do faworytów w danych kategoriach, więc ostateczne rozstrzygnięcie przy filmach animowanych jest jednym z większych zaskoczeń tegorocznej gali. Naprawdę? Zamiast „Jak wytresować smoka 2” nagrodzić „Wielką szóstkę”? To chyba ostateczny dowód, że Akademicy nie oglądają filmów w tej kategorii, tylko z automatu stawiają ptaszka przy tytule, obok którego jako producent widnieje Disney.
- Jednak nie zapominajmy, że „Wielka szóstka” to w końcu ekranizacja komiksu. Jedyna w tym roku nagrodzona Oscarem. Tak naprawdę należało się jeszcze „Strażnikom Galaktyki” za charakteryzację, ale przecież Akademicy nie oglądają ekranizacji komiksów. Oni wolą hipsterskie widoczki i wycieczki. Je ostatecznie nagrodzili we wszystkich kategoriach dotyczących zawartości ekranowego obrazka.
- Chociaż... Niby to mniej oczywiste, ale nie byłoby głównego tegorocznego laureata, „Birdmana”, gdyby nie komiksy, ich ekranizacje i występ Michaela Keatona przed laty w „Batmanie”. Czyli taki kontekstowy Oscar... Szkoda tylko, że trzeba odbić się od opowieści komiksowej, żeby cię zauważyli – jak po prostu coś w ten sposób opowiadasz, to jesteś z gruntu skazany na co najwyżej nominację za efekty specjalne. Bo nagrodę i tak zgarnie ekipa Nolana.
- Ale wystarczy o komiksach. Czas na obowiązkowy akcent polski - sukces „Idy”. Świetna sprawa. Za dziesiątym razem się udało. Oczywiście świadczy to tylko o tym, że w tym roku byliśmy najlepsi ze zgłoszonych filmów, a nie, że „Ida” jest filmem najważniejszym w polskiej kinematografii – lepszym od „Ziemi obiecanej” czy „Noża w wodzie”. Ale i tak spora frajda, prawda? Tym, którzy „nie chcą tego Oscara” i mają problem z tematyką filmu itp., wystawiam język (wiem, nie widać) i mówię, że Wam akurat nikt tego Oscara nie wręcza. A jeśli to jest film antypolski, to obejrzyjcie sobie jakieś fajne filmy antyamerykańskie - od „Plutonu” czy pierwszego „Rambo” po „Tańczącego z wilkami”.
- Pewną kontynuacją tego wątku są marudzenia na podziękowania Pawlikowskiego. Bo wspomniał o alkoholu. I tylko utrwala stereotypy. Ale co? Naprawdę myślicie, że tego dnia u nas nie pito? Zwłaszcza ludzie związani z tym filmem bezpośrednio? Wszędzie chwalą tę przemowę za emocje, za wygraną walkę z oscarową orkiestrą, a u nas mają problem, bo wspomniał, że ktoś czasem coś pije. Luzu.
- Chociaż tego luzu należy życzyć wszystkim, a nie tylko naszym rodakom. Polityczna poprawność przeskoczyła już rekina i wszyscy mają pretensje o wszystko. Chociażby do Seana Penna za żart z reżysera „Birdmana”. Że obraźliwy. Od dziecka uważam, że nie ma (dobrego) żartu, który nikogo nie obraża. Ważne, żeby był naprawdę dobry. A ten był. Zresztą nawet niektórzy nasi popkulturowcy mieli problem z tym, że w początkowej piosence Jack Black żartował z wysypu filmów superbohaterskich. Serio? Nie macie większych problemów w życiu? Przejmować się piosenką Jacka Blacka?
- Ja bardziej się przejmuję tym, że Neal Patrick Harris nie był mistrzem świata. Widziałem wiele gal przez niego prowadzonych i to była niestety jedna ze słabszych. Zabrakło luzu, sarkazmu, dystansu. To już wolę zeszłoroczną Ellen, która była bardziej kumpelska, ale konsekwentnie na jednym poziomie od początku do końca.
- A, zapomniałbym. Wyjście naszych pań do toalety i na papierosa w czasie, gdy ogłaszano naszą wygraną. Z jednej strony – to tak cudna anegdota, że aż trudno by było ją wymyślić. Gdyby to było w filmie, to wzruszyłbym ramionami, że to zbyt oczywiste zagranie. Z drugiej – zawsze wiedziałem, że papierosy szkodzą.
- I w puencie wracając do Lego – świetny pomysł z tymi LegOscarami rozdawanymi widowni. Dla niektórych to jedyne, jakie dostaną w życiu. Powinni w ogóle z tego zrobić zestaw. A zresztą, co tam zestaw – zaraz sprawdzę, czy w pudłach juniora z Lego jest dość żółtych klocków i sam sobie zrobię.
[video-browser playlist="667220" suggest=""]
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat