Wybór serialu przewodniego do prezentacji Xiaomi Mi TV 4S nie był przypadkowy. Ostatni taniec to w końcu opowieść o tym, jak Michael Jordan po raz ostatni pomógł Bullsom zdobyć tytuł mistrzowski, a ten sprzęt to próba zdobycia przez Xiaomi jednego z ostatnich polskich bastionów technologicznych. Serial poświęcony legendzie amerykańskiej koszykówki pozwolił  sprawdzić, jak telewizor radzi sobie z filmami 4K oraz tymi zarejestrowanymi w archaicznej jakości. Wziąłem na warsztat 55-calowego Xiaomi Mi TV 4S, aby przekonać się, czy wart jest swojej stosunkowo niskiej ceny.

Xiaomi Mi TV 4S 55" – pierwsze wrażenie

Jak przystało na sprzęt z chińskim rodowodem, telewizor dostarczany jest w skromnym, kartonowym pudle pozbawionym zdobień czy kolorowych elementów. Wewnątrz znajdziemy wyłącznie najpotrzebniejsze elementy – nóżki, cztery śruby montażowe, pilota, zasilacz oraz trochę makulatury. Żadnych kabli, zaślepek, rozbudowanych instrukcji czy przewodników. Dostajemy tylko to, co niezbędne do rozpoczęcia zabawy. Muszę przyznać, że designerzy spisali się przy projektowaniu tego modelu. Choć mamy tu do czynienia z budżetową konstrukcją, sprzęt świetnie prezentuje się w salonie. Xiaomi postawiło na elegancki minimalizm, wzornictwo, do którego na pierwszy rzut oka ciężko się przyczepić. Matrycę okala subtelna aluminiowa ramka, a nóżki są znacznie smuklejsze niż wiele podstawek z tanich telewizorów. Przez chwilę można nawet odnieść wrażenie, że mamy tu do czynienia z QLED-em Samsunga z linii Q60R. Czar pryska jednak, kiedy spojrzymy na Xiaomi Mi TV 4S od drugiej strony – tył jest bardzo masywy i mało estetyczny, obudowę wykonano z taniego plastiku, a metalową ramkę przytwierdzono paskudnie wyglądającymi śrubkami. Z przodu Steve Jobs, a z tyłu klops. Na szczęście na telewizor patrzymy z tej perspektywy tylko wtedy, kiedy wpinamy do niego kable. A skoro już o złączach mowa…

Xiaomi Mi TV 4S 55" – budowa i łączność

Współczuję tym, którzy zechcą zawiesić ten telewizor na ścianie, gdyż dostęp do portów jest mocno utrudniony. O ile nie przeszkadza mi, że po zamontowaniu telewizora nie będę mógł łatwo wpiąć kabla Ethernet czy antenowego – te podłączamy podczas pierwszej konfiguracji i szybko o nich zapominamy – to złącza HDMI oraz USB powinny być na wyciągnięcie ręki. Tymczasem Xiaomi postanowiło umieścić  je w zagłębieniu, w centralnej wysepce. Aby do nich sięgnąć, musiałem wsunąć za 55-calowy telewizor całe przedramię. To niewygodne w przypadku sprzętu stojącego na półce telewizyjnej, o wiszącym nawet nie wspominając.
Zdjęcie: naEKRANIE
+5 więcej
Jeśli zaś chodzi o dostępne porty, to ten model Xiaomi nie wyróżnia się na tle konkurencji pod żadnym kątem. Do dyspozycji otrzymujemy trzy porty HDMI (w tym jeden ARC), trzy USB, Ethernet 100 Mb/s, gniazdo CI, złącza telewizji naziemnej i satelitarnej oraz wyjścia optyczne i słuchawkowe. Oprócz tego możemy korzystać z modułu Bluetooth 4.2 oraz dwuzakresowego Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac.

Xiaomi Mi TV 4S 55" – system operacyjny

Najważniejszą kartą przetargową telewizorów Xiaomi ma być system operacyjny Android TV, który – o dziwo – nie jest zbytnio przeładowany zbędnymi aplikacjami. Jedynym oprogramowaniem, które zaśmieca system, jest nakładka PatchWall. W teorii miała ułatwić obsługę aplikacji, a w praktyce nie jest dostępna dla polskich użytkowników. Szkoda, zwłaszcza że skrót to niej znajdziemy na jednym z przycisków pilota. Sam Android TV 9.0 funkcjonuje poprawnie. Jeśli nie obciążymy go nadmiernie, nie będzie się ciąć, choć animacjom interfejsu brakuje płynności. Niestety, procesor MediaTek Cortex-A55 i 2 GB pamięci RAM to zbyt mało, aby w pełni wykorzystać potencjał telewizyjnego systemu od Google. Proste androidowe gry chodzą całkiem płynnie, jednak zabawa z Asphaltem 8 to wyzwanie dla odważnych. Samochód reaguje na polecenia kontrolera z zauważalnym opóźnieniem, które skutecznie utrudnia rozgrywkę. Dojechanie do mety na pierwszym miejscu będzie nie lada wyzwaniem.
Zdjęcie: naEKRANIE
Lepiej także nie obciążać systemu zbyt wieloma zadaniami w jednym momencie – kiedy zleciłem aktualizację dostępnych aplikacji w tle i odpaliłem Crossy Road, ten prosty tytuł okazał się niegrywalny. Brakuje także szybkiego skrótu do zamykania aktywnych programów, pracujących w tle. Wyłączymy je w menu Androida w zakładce z zainstalowanymi aplikacjami albo z poziomu Menadżera TV. Na szczęście Xiaomi dogada się z wieloma aplikacjami streamingowymi. Na starcie telewizor oddaje nam do dyspozycji Netflixa, YouTube’a oraz Amazon Prime Video, resztę zainstalujemy z poziomu Sklepu Play. Wśród obsługiwanych usług znajdziemy najważniejsze polskie platformy m.in. Player, WP Pilot, TVP VoD czy Ipla oraz takie usługi jak HBO GO czy Spotify. A jak to wszystko sprawdza się w trakcie seansu?

Xiaomi Mi TV 4S 55" – obraz i dźwięk

Od telewizora za 2000 zł nie powinniśmy spodziewać się cudów w kwestii możliwości audiowizualnych. I tak też jest w przypadku tego modelu. Matryca lśni tak bardzo, że w pełnym słońcu odblaski mogą uniemożliwić komfortowe oglądanie filmów i seriali w dobrze oświetlonym pomieszczeniu. Sam panel jest przeciętnej jakości – przez pierwsze kilka minut kolory mogą wydawać się żywe, ale im więcej czasu spędzimy przed tym telewizorem, tym więcej mankamentów uda nam się uchwycić. Mimo iż producent reklamuje Mi TV 4S jako sprzęt obsługujący technologię HDR, to o prawdziwie szerokiej przestrzeni barwnej możemy tylko pomarzyć. W końcu matryca świeci z maksymalną mocą zaledwie 330 nitów. Zbyt słabo, aby zauważalnie poprawić kontrast między jasnymi i ciemnymi obszarami obrazu. Seans z Ostatnim tańcem dobrze unaocznił niedoskonałości matrycy – w serialu często mamy okazję oglądać materiały archiwalne z lat 80. i 90., które nie wypełniają całego ekranu. Na ich przykładzie można dostrzec, że czerń okalająca nagrania jest po prostu szara. Kąty widzenia też nie są doskonałe, wystarczy wyjść poza obręb telewizora, aby zaczęły blaknąć. Na szczęście utrata barw jest równomierna i osoby oglądające filmy pod dużym kątem zobaczą po prostu mniej nasycony obraz.
Zdjęcie: naEKRANIE
+6 więcej
Czy to oznacza, że filmy wyglądają na Xiaomi Mi TV 4S źle? Skądże, trzeba tylko wziąć pod uwagę, że mamy tu do czynienia ze sprzętem za 2000 zł. W swojej klasie produktowej wypada poprawnie. Od tak taniego telewizora nie wymagajmy cudów. Te fragmenty Ostatniego tańca, które nakręcono w rozdzielczości 4K, cieszyły oko, kiedy oglądaliśmy je pod dobrze dobranym kątem. Jeśli zaś mowa o głośnikach, to najlepsze, co mogę o nich powiedzieć, to: po prostu są. Dźwięk wydobywający się z tych 10-watowców jest płaski, pozbawiony głębi. Podłączenie soundbara może okazać się koniecznością, zwłaszcza jeśli użytkownik jest miłośnikiem kina akcji bądź chciałby wykorzystać Xiaomi w roli prostego odtwarzacza muzyki ze Spotify.

Xiaomi Mi TV 4S 55" – komfort użytkowania

Na koniec warto wspomnieć o kilku cechach związanych z codziennym użytkowaniem telewizora. Kiedy włączyłem go po raz pierwszy, proces uruchamiania się trwał dobrą minutę. Na szczęście po przeprowadzeniu konfiguracji i wprowadzeniu w stan uśpienia, odpala się po ok. 3 sekundach, i jest od razu gotowy do pracy. Równie szybko przełącza się między źródłami – przeskok z Androida na złącze HDMI obsługujące komputer trwa ok. 4 sekundy, a powrót do systemu telewizyjnego – zaledwie sekundę. Aplikacje po zminimalizowaniu zapamiętują, w jakim momencie je opuściliśmy. Niestety, z instalowaniem programów ze źródeł zewnętrznych może być problem. Co prawda udało mi się wgrać alternatywny sklep Aptoid, ale nie figurował on w spisie dostępnych aplikacji i nie mogłem go uruchomić. Figurował jedynie w jednej zakładek Menadżera TV, jako aplikacja do ew. usunięcia w celu zwolnienia miejsca w pamięci urządzenia. Na plus zaliczam obecność dwuzakresowego modułu Wi-Fi. W moim bloku pasmo 2,4 GHz jest mocno zatłoczone, przełączenie się na 5 GHz znacznie usprawniło pobieranie aplikacji. Wgranie najnowszych aktualizacji dla ok. 10 preinstalowanych aplikacji zajęło niespełna minutę. Nie rozumiem za to, dlaczego po macoszemu potraktowano temat regulacji jakości obrazu. Odnoszę wrażenie, że Xiaomi zaprojektowało ten sprzęt tak, jakby to był smartfon bądź tablet. Do dyspozycji otrzymujemy kilka predefiniowanych profili kolorystycznych oraz tonacji barwnych. W trybie Własnym możemy z kolei ustawić poziomy jasności, kontrastu, nasycenia kolorów, odcienia i ostrości. To wszystko, o precyzyjnej korekcji kolorów możemy pomarzyć.
Zdjęcie: naEKRANIE
+2 więcej
Xiaomi zaimplementowało także system upłynniania obrazu, ale z tą opcją nie warto eksperymentować i pozostawić włączoną w fabrycznie ustawionym trybie. Po jej deaktywacji obraz wyraźnie traci na płynności, z kolei po podkręceniu - smużenie psuje radość z oglądania filmów, gdyż te zaczynają przypominać gry z motion blurem. Nieco gorzej sprzęt radzi sobie w gamingowym środowisku. Po podłączeniu peceta i odpaleniu Tekkenie 7  w trybie treningowym dostrzegłem opóźnienia podczas wykonywania pojedynczych, prostych ciosów. Były jednak na tyle małe, że nie przeszkadzały mi w trakcie regularnej rozgrywki. Nie wykluczam jednak, że mogą przeszkadzać podczas zabawy z bardziej wymagającymi i dynamicznymi tytułami. W trakcie testów wyszło także na jaw, że telewizor nie dogadywał się z komputerem przy odtwarzaniu gier w 4K. Nawet kiedy zjechałem z ustawieniami graficznymi we wspomnianym Tekkenie do minimum i gra pokazywała, że odtwarza się w stałych 60 klatkach, obraz ciął się i smużył, nasiliło się także zjawisko tearingu. Co ciekawe, komputer błędnie odczytywał natywną rozdzielczość matrycy i stwierdził, że ta pracuje przy maksymalnej rozdzielczości 4096×2160, a nie 3840×2160.
Tekken 7 w 4K na Xiaomi Mi TV 4S 55
Dla porównania odpaliłem także ten sam fragment Ostatniego tańca w 4K za pośrednictwem aplikacji pecetowej i androidowej. Serial odpalał się zauważalnie płynniej w natywnej aplikacji telewizora niż poprzez komputer. Telewizor dobrze radzi sobie za to z odpalaniem filmów i zdjęć za pośrednictwem nośników USB i obsługuje najpopularniejsze formaty plików m.in. AVI, MKV, MP4, MOV, MP3, WMA czy WAV.

Xiaomi Mi TV 4S 55" – podsumowanie

Na polskim rynku znajdziemy kilka 55-calowych telewizorów, które mają te same wady, co Xiaomi – 60-herzową matrycę o maksymalnej jasności 330 nitów i przeciętnych kątach widzenia oraz głośniki z budżetowej półki cenowej. To urządzenia skrojone pod mniej wymagających użytkowników, którzy poszukują w miarę sprawnie działającego telewizora 4K z kilkoma inteligentnymi funkcjami. Ale Xiaomi ma kilka asów w rękawie – choć Tizen Samsunga działa płynniej, nie oferuje aż tylu aplikacji co Android TV. Mi TV 4S może także pochwalić się wbudowanym Chromecastem do udostępniania ekranu smartfona oraz Asystentem Google, który nieźle dogaduje się z zainstalowanymi aplikacjami. Problem tkwi w tym, że konkurencyjne sprzęty od Toshiby czy TLC można kupić w cenie niższej o ok. 100-250 zł. Xiaomi nadrabia za to wyglądem, który przywodzi na myśl urządzenia z wyższej półki cenowej. W rękach kogoś, kto poszukuje dużego, taniego i względnie wszechstronnego odbiornika ten model sprawdzi się zadowalająco.
Xiaomi Mi TV 4S 55" - specyfikacja
Matryca LCD 55", 60 HZ, 3840×2160
Złącza 3× HDMI, 3× USB, CI+, RJ-45, SPDIF, AV, wyjście słuchawkowe 3,5 mm
Łączność Bluetooth 4.2, Wi-Fi (2,4/5 GHz)
Obsługiwane formaty wideo H.264, H.265, MPEG1/2/4, VC-1, VP8, VP9
Obsługiwane formaty obrazu  
System operacyjny Android TV 9.0
RAM 2 GB
Pamięć wewnętrzna 8 GB
Wymiary 1231,6 × 83,4 × 767,3 mm (razem z podstawką)
Waga 12,45 kg
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj