Philips Evnia 42M2N8900 to spory monitor, który powstał przede wszystkim z myślą o graczach, ale z powodzeniem nada się również do oglądania filmów i seriali.
Philips Evnia 42M2N8900 to prawdziwy kolos wśród monitorów – dzięki przekątnej 41,5" śmiało może rywalizować z niektórymi telewizorami. Skryto go w pudle równie imponujących rozmiarów, co sprawiło, że wniesienie go do mieszkania, wypakowanie, a następnie umieszczenie we właściwym miejscu wymagało trochę logistyki i czasu. Na szczęście sam proces montażu ekranu do obecnej w zestawie podstawy był prostszy niż przedostanie się na wyższe piętro z kartonem, w którym znajdowało się ważące 18 kilogramów urządzenie.
Sama podstawa jest solidna i stabilnie utrzymuje monitor, a przy tym pozwala na spory zakres regulacji: bez problemu umieścimy ekran wyżej lub niżej, a także przechylimy go w górę, w dół lub na boki. Warto natomiast zaznaczyć, że z uwagi na rozmiar podstawy i monitora znalezienie miejsca dla całej konstrukcji może być dość trudne. Sam szybko zdałem sobie sprawę, że o umieszczeniu go na swoim biurku, z którego na co dzień korzystam w pracy, mogę raczej zapomnieć. Po chwili namysłu postawiłem 42M2N8900 na solidnej komodzie obok konsol.
Monitor robi bardzo dobre wrażenie pod względem wizualnym. Producent zdecydował się na dość minimalistyczny design, dzięki czemu sprzęt będzie wyglądać idealnie w każdym wnętrzu. Cieszą wyjątkowo cienkie ramki, które nie odciągają uwagi od wyświetlanych treści, a wręcz przeciwnie – dosłownie po chwili zapomina się o ich istnieniu.
Z tyłu ukryto liczne porty. Dostęp do nich jest jednak nieco utrudniony. Jeśli umieścicie monitor blisko ściany, trzeba będzie się trochę nagimnastykować, by wszystko podłączyć. Na szczęście liczba i zróżnicowanie portów rekompensuje te niedogodności. Mamy tutaj dwa HDMI 2.1, DisplayPort 1.4 oraz USB-C, pozwalające podłączyć na przykład laptop lub smartfona. Nie zabrakło też dodatkowego USB-C oraz złącz USB, które można wykorzystać do zasilania lub ładowania innych sprzętów. Bez problemu podłączycie swoje konsole czy inne urządzenia – i to bez potrzeby częstego "żonglowania" kablami.
Tylny panel monitora Evnia zawiera również diody podświetlenia Ambilight. Z menu opcji możemy wybrać jeden z kilku dostępnych trybów ich działania – np. jeden kolor czy reagowanie na obraz lub dźwięk odtwarzanych treści (działa to bardzo płynnie, bez widocznych opóźnień). Efekty towarzyszące działaniu Ambilight są dość subtelne, nawet przy maksymalnej intensywności. Najbardziej dostrzegalne są one w momencie, gdy monitor postawimy możliwie jak najbliżej ściany i będziemy korzystać z niego w ciemnym pomieszczeniu.
Philips w Evnia 42M2N8900 zastosował matrycę OLED, co widać już od pierwszych sekund po uruchomieniu urządzenia. Cechuje się ona świetnym kontrastem, żywymi, wyrazistymi kolorami i doskonałą czernią. Przeskok ze standardowych ekranów LCD jest naprawdę ogromny i ciężko do nich wrócić po tym, jak spędziło się jakiś czas z OLED-em. Sam muszę ponownie przyzwyczajać się, że na moim domowym monitorze czerni bliżej jest do szarości.
Oczywiście taka technologia ma równie wielu zwolenników, co przeciwników, którzy nie chcą ryzykować wypalania się pikseli. To dość powszechny problem i wzbudzający słuszne obawy, szczególnie w przypadku sprzętu m.in. do gier. W tego typu produkcjach natkniemy się bowiem na wiele elementów, które są wyświetlane przez długi czas w jednym miejscu. Mowa na przykład o paskach życia, minimapach czy innych częściach interfejsu. Producent zadbał jednak o kilka rozwiązań, które mają przeciwdziałać lub przynajmniej w dużym stopniu minimalizować ryzyko wypalania pikseli. Owe rozwiązania to pixel orbiting, delikatnie poruszający obrazem (bez obaw – mimo usilnych prób nie byłem w stanie tego dostrzec), screen saver, który wygasza ekran po dłuższej nieaktywności oraz pixel refresh. Ta ostatnia funkcja polega na odświeżeniu pikseli – domyślnie monitor przypomina o tym po kilku godzinach gry lub oglądania.
Philips przygotował też w zasadzie pełen pakiet funkcji, których można wymagać od monitora do gier. Evnia 42M2N8900 bez najmniejszych problemów poradzi sobie ze wszystkim, co oferują współczesne konsole i PC: mamy tutaj wsparcie dla rozdzielczości 4K i 120 Hz, VRR, HDR10, adaptive sync oraz bardzo niski input lag. Dzięki temu zabawa jest czystą przyjemnością, zwłaszcza w produkcjach z najbardziej imponującą oprawą graficzną, która dzięki panelowi OLED ma szansę dodatkowo zabłysnąć. Miłym zaskoczeniem okazały się też głośniki, bo to akurat coś, co nawet w droższych monitorach potrafi srogo rozczarować. Tutaj są one po prostu dobre. Podejrzewam, że wielu użytkownikom taki dźwięk w zupełności wystarczy. Dodatkowo są one naprawdę głośne, nawet na niższych ustawieniach.
Choć monitor działa bardzo dobrze już po podłączeniu go do zasilania i naszego PC lub konsoli, to nie zabrakło tutaj licznych ustawień. Dostęp do nich uzyskujemy dzięki prostemu w obsłudze menu, które podzielono na wygodne zakładki. Dostęp i korzystanie z niego byłoby dość trudne z uwagi na rozmiary i wagę urządzenia, ale na szczęście nie jesteśmy zdani wyłącznie na przycisk znajdujący się na tylnym panelu. W zestawie dostajemy pilot, który jest bardzo podstawowy i prosty, ale umożliwia komfortowe nawigowanie po OSD, a także między innymi przełączanie źródła obrazu, regulację głośności czy wyciszanie dźwięku.
Philips Evnia 42M2N8900 to wspaniała propozycja dla graczy, oferująca w zasadzie wszystko, czego można oczekiwać od monitora do gier. Z uwagi na jakość wykonania, doskonały obraz i dużą przekątną ekranu sprawdzi się on również do oglądania filmów czy seriali, a nawet... do pracy, o ile jesteście przyzwyczajeni do sporej przestrzeni roboczej. Istotną wadą tego modelu jest natomiast jego cena wynosząca niemal 7000 zł. Za taką kwotę da się bowiem kupić przyzwoity telewizor oraz całkiem solidny monitor. Jeśli jednak cena nie gra roli lub poszukujecie jednego, uniwersalnego sprzętu, który powinien spokojnie wystarczyć Wam przynajmniej do końca obecnej generacji konsol, to ten model zdecydowanie wart jest rozważenia.