Czasem nie warto naprawiać czegoś, co nie jest zepsute - ani próbować odtworzyć czegoś, co za pierwszym razem wyszło fenomenalnie. Te filmy wydają się tak dobre i niepowtarzalne, że w najbliższym czasie lepiej zostawić je w spokoju.
Choć na początku ekranizacje aktorskich bajek Disneya wzbudzały ekscytację, to kilka lat później widzowie zaczęli się nimi powoli męczyć. Nieprzypadkowo, bo mniej więcej w tym samym czasie zaczęli być atakowani wszelkiego rodzaju prequelami, rebootami i sequelami, hucznie reklamowanymi jako wielkie powroty. I nawet starzejący się
Indiana Jones musiał po raz kolejny odnaleźć swój bicz. W Polsce też widać pokłosie tego trendu, ponieważ w ostatnich latach dostaliśmy między innymi
Znachora, prequel
Samych swoich czy liczne kontynuacje komedii
Kogel Mogel.
W związku z takim nagromadzeniem się prequeli, sequeli i rebootów - słowem, odgrzewanie klasyków - postanowiliśmy redakcyjnie zastanowić się nad takimi tytułami, które naszym zdaniem nie potrzebują ani odświeżonej wersji, ani wielkiego powrotu - przynajmniej w najbliższym czasie. Powody są różne. Na przykład choć
Krzyżacy i
Ogniem i mieczem są stworzone na podstawie znanych książek, to zostały tak perfekcyjne zrobione, że wszelkie nowe adaptacje będą wypadać przy nich blado. Na liście znalazło się dużo filmów
Andrzeja Wajdy z prostego powodu - mistrz nie będzie w stanie już stanąć za kamerą, a trudno wyobrazić sobie kogokolwiek innego, kto oddałby sprawiedliwość jego dziedzictwu. Za to jeśli chodzi o takie komedie jak
Seksmisja czy
Kiler, to oprócz idealnej obsady nasiąknęły czasami, w których zostały zrobione, a wszelka próba odtworzenia tego może wydawać się sztuczna i zbyt wymuskana.
Polskie filmy, które w przyszłości nie powinny dostać prequela/reboota/sequela
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h