Die Hard to jeden z najbardziej znanych filmów akcji (czy też, jak kto woli – filmów świątecznych) z Bruce’em Willisem w roli głównej. Produkcja zadebiutowała w lipcu 1988 roku, a zatem okrągłe 30 lat temu. To dobry czas, by poświęcić kilka akapitów zakulisowej realizacji projektu i zobaczyć ciekawe zdjęcia z planu, które z pewnością spodobają się największym miłośnikom produkcji. Nie trzeba nawet oglądać filmu, by wiedzieć, czego tak naprawdę dotyczy. Nieustraszony mięśniak i policjant, John McClane, decyduje się na odbicie zakładników z pobliskiego wieżowca, który w świąteczny wieczór został opanowany przez przestępców. Tak się bowiem składa, że wśród pracowników jest również jego żona. Film bazuje na książce pod tytułem Nothing Lasts Forever autorstwa Rodericka Thorpa i rzeczywiście można go uznać za wierną adaptację. Główna różnica dotyczy samej postaci żony, bowiem w książkowym pierwowzorze główny bohater ratował z opresji swoją córkę. Dokonano również kilku drobnych zmian jeśli chodzi o samych bohaterów – w oryginalnym scenariuszu mowa była o terrorystach i super-policjancie, który ich powstrzymuje. Reżyser, John McTiernan, zmodyfikował te detale – z terrorystów uczyniono zwykłych przestępców, którzy tylko udają organizację terrorystyczną, a samego McClane’a zmieniono w zwykłego, pełnego wątpliwości i wad faceta, który po prostu znalazł się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Rezygnacja z terrorystów miała na celu uprzyjemnienie odbioru filmu – reżyser twierdził, że z tym wątkiem produkcja zyska wymiar polityczny, czego on zupełnie nie chciał. Zorientowanie gangu wyłącznie na pieniądze pozwoli na przekazanie bardziej uniwersalnych treści i na to, by widzowie po prostu cieszyli się odbiorem. Początkowo planowano również, by wydarzenia rozegrały się w trzy dni. McTiernan chciał jednak zagęścić akcję, inspirując się Snem nocy letniej Szekspira, w związku z czym zdecydował się na poprowadzenie fabuły w ciągu jednej nocy. Skoro już przy różnicach scenariuszowych jesteśmy, warto wspomnieć, że aktorzy i ekipa na planie bardzo często pozwalali sobie na improwizację – podobno w momencie rozpoczęcia pracy na planie nie było jeszcze nawet spisanego zakończenia. Jednym z współscenarzystów był Jeb Stuart, który miewał pewne przestoje jeśli chodzi o inspiracje. Mówi się nawet, że dopiero wypadek w jakim uczestniczył sprowokował go do podbudowania bohaterów – gdy Stuart jechał nocą na obrzeżach Los Angeles po kłótni ze swoją żoną, z ciężarówki przed nim wypadła lodówka, tuż przed jego maskę. Wówczas mężczyzna zdał sobie sprawę, że gdyby zginął, nie mógłby już przeprosić swojej żony. W ten sposób filmowi McClane i Holly zyskali silne motywacje na potrzeby produkcji – chcą się pogodzić po kłótni.
fot. materiały prasowe
Choć grupa przestępców prezentowana nam była na ekranie jako Niemcy, tak naprawdę tylko kilku z nich rzeczywiście miało niemiecki akcent. Na etapie castingu reżyserowi bardziej zależało na charakterystycznym wyglądzie aktora aniżeli na jego znajomości języka. Trochę utrudniało to odbiór produkcji w samych Niemczech, gdzie błędy gramatyczne popełniane przez aktorów były wręcz rażące – w tym konkretnym kraju zdecydowano się zatem na opisanie przestępców jako tych z „Europy”, nie konkretnie z Niemiec. Co więcej, na potrzeby produkcji przemianowano część bohaterów tak, by ich nazwiska i imiona brzmiały mniej niemiecko – zamiast Hansa Grubera pojawił się Jack Gruber, Karl stał się Charliem, Heinrich – Henrym... Wszystko po to, by nie kojarzyli się oni z Frakcją Czerwonej Armii – zdaniem niemieckiego rządu, to wciąż był zbyt delikatny temat w latach 80. W filmie przestępcom przewodzi wspomniany już Hans Gruber, w którego wciela się Alan Rickman. Wiedzieliście, że dla aktora był to debiut w Hollywood? Do tej pory Rickman grał tylko w kinie i teatrze brytyjskim. Przed jego kandydaturą, do tej roli brano pod uwagę między innymi Sama Neilla, który propozycji jednak nie przyjął. Pogłoska mówi, że reżyser wraz z producentem Joelem Silverem wzięli udział w spektaklu Niebezpieczne związki i dopiero tam wypatrzyli Rickmana w roli złoczyńcy, Vicomte de Valmonta. Jego występ w tej konkretnej sztuce zainspirował ich do tego, by zaoferować mu pracę na planie. I choć kreacja Rickmana została przyjęta niezwykle ciepło, a jego samego bardzo doceniono za rolę, nie obyło się również bez drobnych problemów – aktor nie mógł wyzbyć się wzdrygnięć i grymasów w momencie strzelania z broni i część bliskich ujęć na jego twarz musiała zostać wycięta z filmu, ponieważ zwyczajnie nie wyglądały wiarygodnie. To jednak nie koniec drobnych omyłek, jakie przydarzyły się na planie. W scenie, w której McClane znajduje się w szybie windy i próbuje chwycić pierwszej z brzegu kratki wentylacyjnej obserwujemy tak naprawdę kaskadera. Fakt, że mężczyzna podczas spadania nie chwycił właściwego okienka i udało mu się to dopiero z drugim, nieco niżej, nie był planowany. Reżyser  jednak uznał to ujęcie za ciekawe i zdecydowano się zamieścić je w filmie. Wypadki przydarzały się aktorom już od pierwszego dnia. Gdy Alan Rickman rozpoczął pracę na planie, miał za zadanie biec w kierunku McClane’a i dokonać imponującego wyskoku z betonowej półki. Niestety, aktor źle wylądował, w wyniku czego uszkodził kolano. Rickman otrzymał więc kule ortopedyczne i zgodnie z zaleceniami lekarza, miał powstrzymywać się od większego wysiłku, by nie zaszkodzić nodze jeszcze bardziej. W filmie znalazły się jednak takie ujęcia, w których Hans Gruber stoi i rozmawia z McClane’em, a w nogawce jego spodni jest w tym samym czasie ukryta specjalna stabilizująca orteza. W filmie znalazła się również scena, w której McClane biegnie boso po odłamkach szkła. Na potrzeby jej realizacji, Bruce Willis musiał nosić specjalne gumowe powłoki, które miały przypominać jego własne stopy. Jeśli dobrze się przyjrzymy, w niektórych ujęciach rzeczywiście da się to dostrzec – stopy McClane’a wydają się momentami dziwnie duże w porównaniu do reszty ciała. To jednak nie jedyna ciekawostka z Willisem i szkłem – filmowy McClane bierze również udział w scenie, w której rozbija szybę przy pomocy krzesła. Okazało się jednak, że okna są tak wytrzymałe, że w kilku pierwszych ujęciach zupełnie nie dało się ich rozbić. Willisowi udało się nawet połamać krzesło na wzmocnionej szybie, co utrwalono w specjalnym zakulisowym dokumencie. Ci, którzy dobrze znają zakończenie filmu, mogą również zastanawiać się nad samą realizacją sceny z upadkiem z wysoka. Przypomnijmy, że grany przez Rickmana Hans Gruber spada z wieżowca, kończąc w ten sposób swój żywot. Na potrzeby filmu do nakręcenia tej sceny zbudowano jednak specjalny, wysoki na 21 stóp model, z którego aktor miał spaść na wielką poduszkę powietrzną. Scenę należało powtórzyć dwukrotnie, ponieważ bardzo ważna była w niej odpowiednia ekspresja na twarzy. Swoją drogą, cała sekwencja nakręcona była przy pomocy 300 klatek na sekundę, co daje wiarygodny efekt w slow motion.
fot. materiały prasowe
A teraz... samo tłumaczenie filmu, które dla wielu jest ikonicznym wręcz przykładem najgorszych tłumaczeń w polskiej dystrybucji. Otóż: Szklana pułapka w oryginalnym tytule brzmi Die Hard, co bardzo trudno dosłownie przełożyć (najbliżej prawdopodobnie będą określenia typu: „Trudny do zabicia”). Jak się okazuje, na motyw ze szklanym budynkiem zdecydowały się również inne kraje – w Hiszpanii film nosi tytuł Szklana dżungla (Jungla de cristal), we Francji – Kryształowa pułąpka (Piège de cristal), zaś w Portugalii – Atak na wieżowiec (Assalto ao Arranha-Céus). Oto pozostałe ciekawostki:
  • Nakatomi Tower, w którym rozgrywa się akcja filmu, jest tak naprawdę siedzibą 20th Century Fox. Podczas kręcenia produkcji wieżowiec nie był jeszcze ukończony i można było go wynająć na potrzeby prac na planie. Obecnie budynek przyciąga ogromne zainteresowanie turystów i z tej przyczyny ustalono zakaz robienia zdjęć tuż przed wejściem.
  • Szklana pułapka jest najdłuższym filmem z serii i trwa aż 131 minut.
  • Filmowy John McClane jest prezentowany jako leworęczny, tylko dlatego, że Bruce Willis jest leworęczny. Aktor otrzymał nawet specjalnie dostosowany do leworęczności pistolet, który miał mu pomóc w kręceniu scen.
  • Adresy i numery telefonów do zarządu wieżowca (w filmie wyświetlone na ekranie komputera policji w Los Angeles) to rzeczywiste numery do zarządu Fox Plaza, gdzie film był kręcony.
  • Podczas niektórych scen śmierci, aktorów zastępowali kaskaderzy. I nie wynikało to z trudności w ich realizacji, a raczej z tego, że aktora nie wezwano tego dnia na plan, a ekipie zależało, by mimo to trzymać się grafiku. Tak było w przypadku Hansa Buhringera, który w wywiadach wspomina, że nigdy nie miał okazji umrzeć w tej produkcji i że zrobił to za niego kaskader w peruce.
  • Podczas kręcenia jednej ze scen, grany przez Buhringera Fritz wbiega do pokoju i krzyczy: „They're using the artillery on us!” (tłumaczone jako: „Oni używają artylerii”). Przy pierwszej próbie kręcenia sceny, aktor pomylił kwestie i wykrzyknął: „They're using the elderly on us!” (co oznacza: „Oni używają starszych osób”). Cała ekipa ryknęła śmiechem i pracę trzeba było przerwać na prawie 10 minut zanim wesołość nie została opanowana.
Zobaczcie zakulisowe zdjęcia z produkcji w poniższej galerii:
fot. materiały prasowe
+18 więcej
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj