W dniach 29 sierpnia - 1 września Hatak.pl obecny będzie na Polconie. W najbliższą sobotę o godzinie 17:00 odbędzie się organizowany przez naszą redakcję panel poświęcony przedstawianiu w telewizji istot nadprzyrodzonych. W czwartek o 17:00 odbędzie się spotkanie z redakcją Hatak.pl. Więcej informacji znajdziecie tutaj. Serdecznie zapraszamy!


W latach 90. w kultowym Herkulesie i Xenie: wojowniczej księżniczce postacie bogów pogańskich mogliśmy spotkać w czasach, w których nic nie zagrażało ich popularności. Wraz z XXI wiekiem rozpoczął się dla nich jednak trudny okres. Muszą się odnaleźć w świecie, w którym całą uwagę ludzkości przykuł (pomijając internet i zawartość portfela) Bóg judeochrześcijański. Najgorsze jest to, że składanie im ofiar nie należy już do regularnego rozkładu dnia przeciętnego Kowalskiego - i zapewne tak zostanie, dopóki ktoś nie stworzy do tego stosownej aplikacji na smartfona.

Nie znaczy to jednak, że bożki straciły swoje moce czy, jak w książce "Amerykańscy bogowie" Neila Gaimana, grozi im zniknięcie wraz z ostatnią osobą, która wierzy w ich istnienie. Poubierani w garnitury nadal patrzą na ludzkość z piedestału arogancji, a na siebie nawzajem - z nienawiścią i niegasnącą podejrzliwością, nawet jeśli starają się związać wspólny front. W Nie z tego świata w odcinku "Hammer of the Gods" bóstwa spotykają się na wystawnej kolacji w hotelu Pola Elizejskie. Twórcy stawiają na mitologiczny eklektyzm, przez co przy jednym stole zasiadają m.in. hinduscy bogowie Kali i Ganesa, Merkury prosto ze starożytnego Rzymu; nie brakuje również przedstawicieli mitów skandynawskich – Odyna i Baldura, a mieszankę uzupełnia voodoo i Baron Samedi. W późniejszych sezonach bracia Winchester mierzą się jeszcze m.in. z Zeusem, Kronosem i Ozyrysem. Oprócz tego ostatniego wszyscy okazują się bardzo współcześni i z żadnych ust nie pada staromowa w stylu Thora od Jossa Whedona. Bogowie są również, paradoksalnie, bardzo ludzcy.

Cechami wspólnymi bożków pogańskich, które można dostrzec już w samych mitach, jest złośliwość, przebiegłość i umiłowanie do intryg. Także twórcy Nie z tego świata chętnie korzystają z tegoż wizerunku. Baldur wita wszystkich gości Pól Elizejskich zastrzeżeniem, aby "wstrzymali się od zabójstw i naprzykrzania się okolicznym dziewicom", ale i tak nie obchodzi się bez incydentów. Bogowie obrażają siebie nawzajem i kłócą się o to, kto z nich jest starszy. Mają jednak wspólny cel: powstrzymać chrześcijańską apokalipsę, która także dla nich będzie znaczyła koniec czasów. Innymi słowy: pragną zabić samego Lucyfera.

Jak się okazuje – żaden z nich nie jest wystarczająco silny. Lucyfer jako były ulubieniec samego Boga, choć strącony z Nieba, nadal posiada wielką moc i motywację zdolną zniszczyć świat. W tradycji chrześcijańskiej opowieść o "niosącym światło", który został pierwszym upadłym aniołem za to, że nie chciał pokłonić się Adamowi, pojawiła się dopiero w późnym średniowieczu. Stał się w ten sposób głównym antagonistą archanioła Michała (a nie Boga) w walce pomiędzy zastępami nieba i piekła. Ma to swoje odzwierciedlenie również w Nie z tego świata, gdyż bracia Winchester w serialu muszą stać się cielesnymi "naczyniami" dla tych postaci.

Ciekawym przykładem skrajnego eklektyzmu we wspomnianym serialu jest archanioł Gabriel, który podaje się również za nordyckiego boga kłamstwa i iluzji – Lokiego. Innym razem przedstawia się bardziej ogólnie jako Trickstera, czyli pierwszy żartowniś panteonu, który przeciwstawia się przyjętym normom (do tego typu istot religioznawcy zaliczają zarówno Lokiego, jak i Merkurego oraz Prometeusza). W sporze pomiędzy Michałem a Lucyferem nie staje po żadnej ze stron; przypomina "środkowe dziecko", które zamiast rodzinnymi sporami woli zajmować się zabawą i własnymi zachciankami (przynajmniej na pierwszy rzut oka). Spróbujmy sobie wyobrazić Gabriela z Nie z tego świata podczas Zwiastowania Pańskiego albo dyktowania Koranu Mahometowi.

Według twórców Nie z tego świata pierwszym człowiekiem, którego udało się Lucyferowi spaczyć i zamienić w demona, była Lilith. Postać ta pojawia się zarówno w Biblii, apokryfach, jak i mistycznych pismach żydowskich. Często mówi się o niej jako "matce demonów", jednak w źródłach nie ma w tej kwestii spójności. W większości ukazywana jest jako demon, przed którego "złym okiem" należy chronić szczególnie niemowlęta (służą temu specjalne amulety). Twórcy serialu przenieśli folklor do swojej produkcji, przydzielając Lilith specjalnego "asystenta", którego zadaniem było porywanie dzieci. O wiele mniej tradycyjnie przedstawiona jest w Czystej krwi, gdzie Bóg powołał ją do życia jako pierwszą wampirzycę, a Adam i Ewa mili jej służyć jako dostarczyciele pokarmu.

Pierwszymi "głównymi" przeciwnikami braci Winchester były demony, których słabe punkty zaczerpnięto głownie z tradycji katolickiej i wierzeń ludowych. Są to istoty nieśmiertelne, zdolne opętać ludzką ofiarę, ale można je również odesłać za pomocą odpowiedniego rytuału przy udziale tajemnych znaków, łacińskich formuł i, oczywiście, wody święconej. Zachowano ich hierarchię, ale demony często mają ja w głębokim poważaniu, knując intrygi przeciwko sobie i zawierając układy – nie tylko z ludźmi, ale także z… aniołami.

Jak się okazuje, serialowe anioły wcale nie są lepsze od demonów. Zmanierowane i aroganckie, traktują ludzi jak irytujące pluskwy. Próżno w nich szukać biblijnych istot równie potężnych, co pokornych, stworzonych po to, by służyć (według Pawła z Tarsu na Sądzie Ostatecznym każdy będzie musiał wystawić opinię o pracy swojego anioła stróża). Archanioł Rafał w Nie z tego świata nie powtarza przysługi, którą wyświadczył biblijnemu Tobiaszowi wybierając się z nim w trudną podróż pod postacią zwykłego człowieka. Jest zbyt zajęty Sprawami Ważnymi dla Nieba, na przykład wywołaniem Apokalipsy. Nawet Castiel, chlubny wyjątek od anielskiej gruboskórności, przez kilka dobrych sezonów przechadza się po Ziemi z nieschodzącym z twarzy wyrazem bezkresnego zdziwienia każdym aspektem życia człowieka, co świadczy o zerwaniu więzi pomiędzy ludźmi a aniołami.

W Nie z tego świata anioły często narzekają, że nie mają wolnej woli i wszystko robią pod dyktando Boga. Każdy bunt karany jest upadkiem - dosłownym, widzialnym gołym okiem także dla ludzi - którym przypomina uderzenie meteorytu. Anioł traci wtedy łaskę i staje się człowiekiem ("choć jest to bolesne jak wycinanie sobie nerki nożem do masła" – jak mówi Anna, anielica, która upadła na własne życzenie). Dość poważnie chwieje im się system wartości i nic dziwnego, skoro Bóg odszedł. Pozostawieni sami sobie starają się ogarnąć sytuację i, na wzór oraz podobieństwo bożków pogańskich, nie wahają się nawet wywołać wojny domowej czy obwołać się "nowym bogiem" (i narobić przy tym jeszcze większego bałaganu - w sam raz na kolejne trzy sezony).

Bóg judeochrześcijański jest w serialach wielkim nieobecnym, co zupełnie nie odpowiada jego wizerunkowi przedstawionemu w Biblii, który jest "cieniem" człowieka, jak pisał o nim autor Psalmu 121. Zarówno w Nie z tego świata, jak i Czystej krwi bohaterowie nie tylko nie mają z nim bezpośredniego kontaktu; w żadnym ze współczesnych seriali (poza historycznymi) nie pojawia się Jezus, a słowa "Allah" raczej się unika. Kinematografia, nie licząc Kevina Smitha i jego "Dogmy" (w roli Boga genialna Alanis Morissette), chyba boi się "czynić obraz na wzór i podobieństwo" - z dość oczywistych względów: w Stanach Zjednoczonych nadal popularne są procesy o obrazę uczuć religijnych.

W Nie z tego świata tylko czterech aniołów widziało twarz Wszechmogącego. Jednym z niewielu, którzy mieli z nim styczność, jest Metatron. Postać ta pojawia się w apokryficznych Księgach Henocha, które stanowiły podstawę najstarszego nurtu mistyki żydowskiej – Merkawy (Tronu Bożego) albo Hejhalot (Pałaców). W jednej z wersji apokryfu wspomina się, że Metatronem jest sam Henoch, który przemienił się w anioła w trakcie podróży przez siedem niebios i od tej pory sam służy jako przewodnik wszystkim mistykom, którzy podejmą się podobnej wyprawy. W Nie z tego świata jest zwyczajnym-niezwyczajnym boskim skrybą, który spisał Słowo Boga na tabliczkach z instrukcjami dotyczącymi zamknięcia wrót nieba i piekła. Poznajemy go w ciele nieporadnego i mało imponującego człowieczka zakopanego w stosach książek. Opisuje Boga jako "Wszechmogącego, szorstkiego, nieco seksistowskiego, ale sprawiedliwego". I to nam musi wystarczyć.

Podobieństwo serialowych istot nadprzyrodzonych do ich pierwowzorów z tekstów źródłowych jest coraz mniejsze. Świetnym przykładem mogą być choćby Lewiatany z Nie z tego świata, które w literaturze biblijnej apokryficznej są po prostu… starożytnymi Kaijū - potworami z głębin mórz i oceanów. Poza tym Bóg jest na urlopie, a bożków, gdyby nie ciskały piorunami, trudno byłoby odróżnić od zwykłych śmiertelników. W XXI wieku mitologia robi dokładnie to samo, czym zajmowała się przez ostatnie kilka tysiącleci – ewoluuje napędzana eklektyzmem i kreatywnością. I możemy obserwować to na ekranie.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj