Złota era blaszaków powoli dobiega końca. Współczesne laptopy są tak wydajne i wszechstronne, że wiele osób rezygnuje z nieporęcznej skrzynki na rzecz mniejszego, przenośnego komputera. W drugiej połowie lat 90., kiedy na dobre pożegnaliśmy się z peerelowską rzeczywistością i otworzyliśmy się na Zachód, klasyczne pecety cieszyły się ogromną popularnością. Wykorzystywaliśmy je do pracy, zabawy i nauki, były wszechstronnym i często niezastąpionym narzędziem. Konsole dopiero raczkowały na naszym rynku, a na porządnego laptopa mogli pozwolić sobie nieliczni. Blaszaki królowały w naszych domach. Dziś sytuacja wygląda zgoła inaczej. Wśród najbliższych znajomych i rodziny tylko nieliczne grono wciąż korzysta z klasycznego zestawu komputerowego skrzynka plus monitor. Część graczy przerzuciło się na konsole, a zadeklarowani miłośnicy pecetowych tytułów zainwestowali w laptopy gamingowe. Z kolei ci, którym niegdyś pecety służyły wyłącznie do najprostszych zadań, kupili budżetowe laptopy idealnie nadające się do pisania czy przeglądania internetu. Wśród obecnych pecetowców jest także pewna grupa osób, która chętnie pozbyłaby się blaszaka i zastąpiła go mniejszym sprzętem. Odrzucają jednak możliwość zakupu laptopa ze względu na zbyt mały i niewygodny wyświetlacz, który nie sprawdza się zbyt dobrze np. podczas wielogodzinnej pracy z tekstem. Owszem, zawsze można zasugerować im podpięcie do laptopa monitora, ale nie każdy godzi się na takie kompromisowe rozwiązanie. Tu z pomocą mogą przyjść komputery All-in-One takie jak Lenovo Ideacentre AiO 730s, który trafił do naszej redakcji. Zanim przejdę do właściwej recenzji, muszę coś uściślić: model 730s nie powstał po to, aby konkurować swoją wydajnością z komputerami gamingowym czy stacjami roboczymi. To relatywnie tanie urządzenie zamknięte w smukłej, eleganckiej obudowie, sprzęt skierowany do mniej wymagających użytkowników, którzy szukają narzędzia do pracy biurowej oglądania filmów i okazjonalnego grania w nieco prostsze tytuły. Ale czy warto zainwestować w niego 4500 złotych?

Zawodnik proszony na ring

Komputer dotarł do mnie w stosunkowo niewielkim kartonie, zauważalnie smuklejszym od opakowania klasycznej obudowy Midi Tower ATX. Po rozpakowaniu okazało się, że większość pudła zajmuje powietrze oraz opakowanie ochronne. W środku umieszczono tylko kilka elementów: podstawkę, sekcje główną z ekranem i podzespołami, kabel zasilający, myszkę, klawiaturę i pudełko z zewnętrzną nagrywarką DVD. Nie mogło oczywiście zabraknąć także pliku instrukcji oraz innych dokumentów, które szybko wylądowały tam, gdzie ich miejsce – w czeluściach kartonu.
Zdjęcie: Materiały własne
Przygotowanie Lenovo do pracy okazało się dziecinnie proste. Wystarczyło przykręcić podstawkę, wyjąć wszystkie peryferia, podłączyć do komputera zasilacz i gotowe – w kilka minut otrzymałem do dyspozycji w pełni funkcjonalnego peceta. Biurko szpecił wyłącznie jeden kabel, myszka i klawiatura komunikują się z Lenovo bezprzewodowo za pośrednictwem dongle’a USB, a głośniki wbudowano w obudowę wyświetlacza. Mój pecet może i zawstydziłby 730s swoją wydajnością, ale na kablach, które wiją się za jego obudową mógłby zamieszkać całkiem spory pająk.
Zdjęcie: Materiały własne
Tym, co od razu rzuca się w oczy i zachwyca, jest wygląd urządzenia. Projektanci Lenovo spisali się na medal, udało im się zaprojektować komputer o niezwykle eleganckim wyglądzie, który swoimi gabarytami nieznacznie odstaje od typowego monitora. Sekcja z podzespołami ma co prawda kilka centymetrów grubości, ale wyprofilowano ją tak, aby nie wyglądała topornie i nie przytłaczała biurka. Jeśli zaś chodzi o sam ekran, to cieszy oko bardzo wąskimi ramkami. Jedynie u dołu zamontowano szeroki pasek, ale pełni on funkcję stricte użytkową – pod obudową okrytą materiałem zamontowano niewielkie zintegrowane głośniki.
Zdjęcie: Materiały własne
Bardzo podoba mi się podstawka tego sprzętu. Stopka zajmuje niewiele miejsca na biurku, a pałąk podtrzymujący jest dość cienki. Położenie ekranu można regulować w zadowalającym zakresie, dlatego każdy bez problemu znajdzie taki kąt, pod którym będzie mu się najlepiej pracowało na tym komputerze. Muszę przyznać, że Lenovo zrobiło na mnie świetne pierwsze wrażenie, ale piękny wygląd to nie wszystko. Musiałem przyjrzeć się dokładnie możliwościom tego maleństwa.

Ciekawe wnętrze

Sercem testowanego przeze mnie modelu jest czterordzeniowy procesor Intel Core i5-8250U wsparty 8 GB pamięci RAM oraz kartą graficzną AMD Radeon 530. Konfiguracja dość przeciętna, która zadowoli mniej wymagających użytkowników. Ale 730s nie był projektowany z myślą o miłośnikach PC Master Race, to urządzenie pośrednie między laptopem ze średniej półki cenowej i tanim pecetem z dużym monitorem. A skoro już przy ekranie jesteśmy, to poświęćmy mu chwilkę. Lenovo zastosowało tu matową matrycę IPS o przekątnej 23,8” oraz rozdzielczości 1080p. Pracowanie na niej i oglądanie filmów to czysta przyjemność, zwłaszcza jeśli ustawimy komputer w dobrze oświetlonym pomieszczeniu. Wyświetlacz pokazuje żywe, miłe dla oka kolory, a światło nie załamuje się na powierzchni ekranu, dzięki czemu żadne refleksy nie rozpraszają użytkownika. Takie rozwiązanie ma oczywiście pewne wady – matowa matryca spłaszcza nieco barwy, przez co tracą nieco na jaskrawości w porównaniu do materiałów wyświetlanych na błyszczących matrycach. Ale jeśli o mnie chodzi, to zupełnie mi to nie przeszkadza. Jeśli chcę obejrzeć sobie film i poczuć się tak, jakbym siedział w kinie, po prostu odpalam go na telewizorze, a nie komputerze. Przejdźmy teraz do tego, co znajdziemy pod ekranem, czyli głośników. Lenovo chwali się certyfikatem Dolby Audio Premium i trzeba przyznać, że brzmienie tego AiO powinno zadowolić większość użytkowników: jest klarowne i wystarczająco donośne. Nie oczekujmy jednak cudów – w tak niewielkiej obudowie nie udało się zmieścić głośników o dużej mocy. Owszem, system audio w 730s jest znacznie lepszy niż te montowane w większości monitorów, ale miłośnicy mocnego brzmienia i tak będą musieli wyposażyć się w dodatkowe głośniki. Brakuje tu porządnego subwoofera, który byłby w stanie wygenerować mocne, basowe brzmienie. Ciekawie prezentuje się za to kamera usytuowana przy głośnikach. W trosce o bezpieczeństwo użytkowników Lenovo wyposażyło ją w fizyczną przesłonę – wystarczy przesunąć mały suwak, aby całkowicie zasłonić szkiełko obiektywu. Z kolei niemal wszystkie złącza umiejscowiono z tyłu obudowy i nie ma ich zbyt wiele: 3 porty USB 3,0, HDMI, Ethernet oraz USB-C. U dołu znajdziemy złącze słuchawkowo-mikrofonowe oraz wejście na karty SD.

Do pracy i do zabawy

Długo zastanawiałem się, czy funkcjonalność tego komputera nie zakończy się na prostych pracach biurowych. Na pierwszy rzut oka bardzo spodobała mi się smukła klawiatura, którą dostajemy w komplecie, ale szybko na wierzch wyszły pewne jej niedoskonałości. Zdarza się, że podczas pracy klawisze lekko skrzypią pod naciskiem palców, to jednak problem, o którym dość szybko da się zapomnieć. Za to bardzo nie podoba mi się to, jak rozłożono niektóre przyciski. Na lewym skraju, przed lewym Ctrl, umieszczono przycisk funkcyjny. Z kolei prawy Alt przesunięto za bardzo w lewo, a na jego miejscu ulokowano przycisk menu. Efekt? Dość łatwy do przewidzenia. Osoby piszące, pracujące i grające bezwzrokowo nieustannie mylą się podczas wprowadzania komend czy tekstu. Zamiast skupiać się na tym, co się robi, trzeba bez przerwy pamiętać o tym, aby inaczej układać palce podczas korzystania np. ze skrótów klawiszowych czy wpisywania polskich liter. Na szczęście nie jest to problem, którego nie da się obejść. Zawsze można skorzystać z innej klawiatury albo przyzwyczaić się do tego układu klawiszy. Po kilku godzinach pracy palce same zaczynają układać się we właściwej pozycji.
Zdjęcie: Materiały własne
Być może Lenovo Ideacentre AiO 730s nie jest stricte filmowym komputerem, ale na czas testów stał się podstawowym narzędziem do oglądania Netflixa. I nie chodzi tu o to, jak wyświetla obraz czy odtwarza dźwięki. Po prostu jest ultraporęczny i bardzo wygodny w obsłudze. Tak jak laptop, jest zasilany za pośrednictwem jednego kabla, a przy tym oferuje znacznie większą powierzchnię oglądania. Wystarczy chwycić go za pałąk i przestawić z miejsca na miejsce, aby w kilka sekund przenieść oglądanie z salonu do kuchni lub do jadalni. W błyskawicznym uruchamianiu systemu pomaga dysk SSD, na którym zainstalowano Windowsa. Dodajmy do tego lekką klawiaturę i małą myszkę, a otrzymamy małe centrum domowej rozrywki. Z graniem, jak można się było spodziewać, nie jest już tak różowo. Nic dziwnego, w końcu karta graficzna Radeon 530 to budżetowa konstrukcja, której nie stworzono z myślą o odpalaniu najbardziej wymagających tytułów klasy AAA. Próbowałem odpalić na nim Rise of the Tomb Raider i gra była względnie grywalna przy najniższych ustawieniach graficznych i rozdzielczości ustawionej na 720p. Przy czym słowo grywalna trzeba wziąć w cudzysłów – pracowała przy ok. 32 klatkach na sekundę z czasowymi spadkami do ok. 28, a szata graficzna przypominała tytuły sprzed dekady.
Zdjęcie: Materiały własne
Mniej wymagające i starsze tytuły takie jak Age of Wonders III czy pierwszy DiRT Rally działały o wiele lepiej, pozwalały cieszyć się zadowalającą płynnością. A jeśli ktoś jest miłośnikiem tytułów indie – Lenovo poradzi sobie z nimi bez najmniejszego problemu. Nie dałem jednak za wygraną i postanowiłem sprawdzić, czy takie gry jak The Witcher 3: Wild Hunt i nowy Shadow of the Tomb Raider rzeczywiście są poza zasięgiem tego urządzenia. Odpaliłem usługę GeForce Now, podpiąłem komputer do internetu za pośrednictwem kabla Ethernet i uśmiech rozpromienił moją twarz. Okazało się, że Lenovo doskonale radzi sobie z grami strumieniowanymi za pośrednictwem serwisu Nvidii. Tom Clancy's The Division wyglądał obłędnie, działał płynnie i błyskawicznie reagował na polecenia kontrolera. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie po to kupujemy komputer do Wiedźmina, aby grę odpalać za pośrednictwem usługi w chmurze, która wciąż funkcjonuje w wersji beta, ale jeśli ktoś się uprze, zmusi 730s do uruchamiania bardziej wymagających tytułów.

Dla kogo ten sprzęt?

W cenie ok. 4500 zł otrzymujemy dość wszechstronne urządzenie, które stanowi ciekawy pomost między ultrabookami a pecetami. Duży ekran, smukła obudowa i całkiem przyzwoite podzespoły sprawiają, że w roli małego centrum domowej rozrywki Lenovo sprawdzi się bardzo dobrze. Obejrzymy na nim filmy, przeszperamy internet i odpalimy kilka mniej wymagających gier. Ale kto powinien zainteresować się tym modelem? Na pewno nie jest to sprzęt dla miłośników idei PC Master Race, dla tej grupy odbiorców powstały inne komputery AiO. 730s idealnie sprawdzi się jako sprzęt uzupełniający dla graczy konsolowych, którzy nie chcą grać w tytuły pecetowe, ale szukają narzędzia do pracy biurowej czy urządzenia, które pozwoli oglądać filmy podczas przygotowywania posiłków. Ten model w nietypowych zastosowaniach sprawdza się bardzo dobrze, o ile pogodzimy się z dość wysoką ceną jak na komputer o przeciętnych parametrach. Ja jednak widzę go w zupełnie innej roli – komputera dla uczniów, którzy korzystają głównie z YouTube’a, przeglądarki internetowej, pakietów biurowych czy gier pokroju Minecraft. Praca z tekstem na Lenovo Ideacentre AiO 730s to czysta przyjemność, o ile oczywiście przyzwyczaimy się do nietypowego układu klawiatury. A przy okazji sprzęt zajmuje tak niewiele miejsca, że bez problemu zmieści się na dziecięcym biurku.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj