W poniedziałkowy wieczór pod hotelem Crosby w Nowym Jorku zaczeli zbierać się goście zaproszeni przez lokalny odział British Academy Of Film And Television Arts i serwis stremingowy Crackle należący do Sony Pictures. Wszyscy chcieli obejrzeć pierwszy odcinek serialu Snatch. Produkcja ta w USA będzie miała swoją premierę już 16 marca. Ja natomiast zostałem zaproszony na ten event przez polski odział kanału AXN, który ten serial będzie prezentować na swojej antenie już 12 kwietnia. Przed wejściem do hotelu nie było barierek, plakatów, tłumu ochroniarzy. Jedynie Pani reprezentująca BAFTA z tabletem w ręce odhaczająca przybyłych gości. Trochę mnie to zdziwiło, bo wiedząc, że w projekcji będzie brał udział aktor Rupert Grint (niezapomniany Ron z serii filmów o Harrym Potterze), spodziewałem się tłumu fanów. A tu cisza, spokój i brak jakiejkolwiek osoby nawet z DVD Pottera. Normalnie dzień jak co dzień. Zostaliśmy wprowadzeni do małej salki kinowej, specjalnie przygotowanej na screening. Wyobrażacie sobie? Profesjonalna sala kinowa w hotelu. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Po uraczeniu gości popcornem i tonem słodyczy rozpoczął się seans. Wrażenia z obejrzenie tego 45-minutowego odcinka przedstawię jutro. Ciekawe jest to, że Crackle w dniu premiery zamieści na swojej platformie wszystkie 10 odcinków pierwszego sezonu. Z tego co wiem, AXN będzie pokazywać jeden tygodniowo. ‌Po seansie rozpoczął się panel Q&A, w którym wzięli udział aktorzy – Rupert Grint i Luke Pasqualino – oraz główny producent i pomysłodawca serialu Alex De Rakoff. Spotkanie rozpoczął Alex, tłumacząc, skąd pomysł na to, by ikoniczny film Guya Ritchiego przenieść na mały ekran.
Ten świat wydawał mi się nie tylko ciekawy, ale także perspektywiczny. Osadzeni w nim bohaterowie mogą spotkać wiele kolorowych postaci z szemranego towarzystwa, do którego w sumie sami należą. Albert Hill, grany przez Luke’a Pasqualino, chce być takim samym gangsterem, jak jego ojciec Harry. Ma dosyć zbierania ochłapów. I los daje mu taką szansę. Istnieje jednak pewne przysłowie: „Uważaj o czym marzysz, bo może się spełnić”. I taką historię właśnie pokazujemy.
fot. BAFTA/Van Stolatis.
Zapytałem przy okazji Alexa, czy w serialu znajdziemy jakieś nawiązania do oryginalnego filmu?
Nie. Bazujemy na tej produkcji, ale jednocześnie staramy się trzymać od niej jak najdalej się da. Tworzymy własny świat. Własny Snatch.
Jak już wspomniałem w produkcji zobaczymy także Ruperta Grinta, który nie tylko gra w tym serialu, ale także jest jednym z producentów.
To nie był warunek mojego udziału w tym projekcie. Po prostu dostałem taką propozycję i postanowiłem z niej skorzystać. Chłopaki mogą poświadczyć, że nie zachowywałem się na planie jak producent. Gdyby moje nazwisko nie pojawiło się w czołówce z dopiskiem „producent”, pewnie nikt by o tym nie wiedział.
Luke Pasqualino natomiast musiał się zmierzyć z pytaniem o różnice pomiędzy grą w kostiumowych Muszkieterach, a bardziej współczesnym Przekręcie.
Nie ukrywam, że te konwencja bardziej mi się podoba. Pomijam kwestię, że kostiumy do najwygodniejszych nie należą, jednak narzucają one pewną konwencję, sposób poruszania się. Tu tego nie ma. Mogę zachowywać się naturalnie. Po za tym fajnie jest grać chłopaka mniej więcej w moim wieku, wychowującego się na przedmieściach Londynu.
Obaj aktorzy odpowiedzieli również na pytanie, czy nie boją się porównania z oryginalnym filmem. Pierwszy odpowiedział Rupert.
Nie bardzo. Może żaden z nas nie wygląda jak Brad Pitt, ale przecież nie o to w tym filmie chodzi….
Może ty nie wyglądasz. Ja tam nie mam sobie nic do zarzucenia.
Śmiał się Luke. Na koniec Alex zapowiedział, że jeśli serial będzie miał dobrą oglądalność, to ekipa wróci na plan z kolejnym sezonem. Ma już wstępny scenariusz, a pierwszy sezon ma otwarte zakończenie z możliwością kontynuacji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj