Nie sposób nie wspominać animowanych przygód Smerfów bez sentymentu. Zwłaszcza ci urodzeni w latach 90. pamiętają na pewno doskonale, że na konkretne dni czekało się szczególnie, ponieważ o godzinie 19.00 Wieczorynka (lub Dobranocka), była niczym ukoronowanie ciężkiego, małoletniego dnia. Część seriali animowanych wywoływała oczywiście jęki zawodu, ale pewnie mało kto oglądał przygody Smerfów niechętnie. Ich barwne życie, pełne przygód, wypraw, a także emocjonujących starć z Gargamelem oglądało się z przyjemnością. Mało która animacja oferuje też taki ogrom bohaterów, a mieszkańców w Wiosce Smerfów nigdy nie brakowało. Serial dotarł do Polski oczywiście stosunkowo późno, ale podbił dziecięce serca. Piosenkę z czołówki także trudno zapomnieć, ponieważ wwierciła się w pamięć już na stałe. Jednak telewizyjna wersja przygód Smerfów to zaledwie adaptacja, w dodatku produkcji amerykańskiej – te niebieskie stworki są jednak w 100% Europejczykami. Każdy odcinek animowanych Smerfów dostarczał pewnej informacji, z punktu widzenia dziecka absolutnie zbędnej – ich twórcą jest niejaki Peyo. Pod tym pseudonimem krył się Pierre Culliford, Belg, który postanowił za swój pseudonim artystyczny obrać właśnie nie do końca poprawną wymowę swojego imienia. Brytyjski kuzyn artysty nie radził po prostu sobie z wymawianiem głoski r. Jednak aby dotrzeć do czasów, kiedy w głowie Peyo narodził się pomysł, by stworzyć komiks o Smerfach, konieczna jest podróż w czasie, ponieważ Belg rozpoczął swoją karierę dzięki zupełnie innym bohaterom – a początki nie były łatwe. Pierre Culliford urodził się w 1928 roku w Brukseli, a zmarł w Wigilię 1992 roku na zawał serca. Jego ojciec był Brytyjczykiem, a matka Belgijką. Pierre’owi trafił się nauczyciel raczej zniechęcający do pracy, wróżąc mu brak jakichkolwiek sukcesów artystycznych. Chłopak ukończył jednak Akademię Sztuk Pięknych, spróbował swoich sił w reklamie, pracował jako kinooperator, na szczęście trafiając w końcu do studia animacji Compagnie Belge d'Animation (CBA). Tam poznał m.in. André Franquina (Marsupilami), Morrisa (Lucky Luke) oraz Eddy’ego Paape (Luc Orient). Studio jednak zamknięto po II wojnie światowej. Peyo postanowił przerzucić się na komiksy, rozpoczynając pracę dla gazety La Dernière Heure. W latach 1949-1952 rysował dzieło pt. Poussy, opowiadające o pewnym kocie. Jednak najsłynniejszym komiksem artysty przed powstaniem Smerfów był Johan et Pirlouit. Johan zaistniał już wcześniej w samodzielnej serii, ale popularność zdobył w 1954 roku, dzięki rozwinięciu historii średniowiecznego chłopca Johana, królewskiego pazia oraz jego przyjaciela Pirlouit (fr. ‘sójka’), a w angielskiej wersji nazwanego Peewit (na pewno kojarzycie tego niskiego blondyna, któremu słoń na ucho nadepnął, poruszającego się na kozie). Tutaj już dotykamy znajomego gruntu – w magazynie dla dzieci Le Journal de Spirou na świat przyszły pierwsze Smerfy, choć na razie jako goście innej historii, a dokładnie komiksu pt. La Flûte à six schtroumpfs, będącego kolejną przygodą Johana oraz Pirlouit. Film animowany pod tym samym tytułem wszedł do kin w roku 1976 (polski tytuł – La Flûte à six schtroumpfs). Rok 1958 był dla Peyo przełomowy. Smerfy zdobyły taką popularność, że artysta zdecydował się poświęcić im samodzielną serię komiksów. Jednak co ciekawe, autor tych błękitnych stworków postanowił ostatecznie poświęcić się swojemu nowo założonemu studiu filmów animowanych, łaskawie oddając Smerfy kolegom po fachu, choć wciąż pod swoim nazwiskiem. Studio przejął zresztą później jego syn, Thierry Culliford. Nie samym komiksem żyli jednak fani – figurki Smerfów firmy Dupuis szybko podbiły ich serca. Produkowane były w latach 1958-1966. Od 1965 smerfowe figurki produkuje firma Schleich, a robi to do dzisiaj. Co ciekawe, w latach 70. Wielka Brytania żyła w strachu, że ich dzieci zatrują się figurkami. Przyczyną była… farba. Zapotrzebowanie na figurki było tak duże że masowe ich sprowadzanie z krajów Azji Wschodniej było na porządku dziennym. Na całe szczęście nie odnotowano zgonu dziecka, któremu przyszło do głowy coś tak nieodpowiedzialnego, jak wkładanie Smerfa do buzi. Oczywiście mowa o toksycznych właściwościach farby, a nie tak powszechnym zjawisku, jak połykanie małych elementów… Do dzisiaj figurki zresztą cieszą się sporą popularnością, a pewnie niejeden miłośnik Smerfów miał w dzieciństwie choć kilka z pewnych czekoladowych jajek z niespodzianką w środku. No dobrze, ale skąd właściwie wzięła się sama idea Smerfa? Historia jest na tyle znana, że pewnie nieraz obiła się o uszy, warto jednak ją wspomnieć bo to świetna anegdota i dowód na to, że przypadki rządzą światem. Pierre Culliford poprosił pewnego dnia w trakcie obiadu swojego kolegę André Franquina o podanie mu soli. Jak to się czasem zdarza, wyraz sól wyleciał mu z głowy. Powiedział więc –  Passe-moi le… schtroumpf! Schtroumpf oczywiście nie istniał, ale razem ze znajomym świetnie bawił się tym nowym wyrazem, który w języku polskim wyewoluował z ang. The Smurfs w Smerfy, po drodze zahaczając m.in. o holenderskie smurf. Echem tego zdarzenia stał się też specyficzny sposób mówienia Smerfów, w stylu smerfnijmy to, albo smerfastycznie! Niebieski kolor według Peyo najbardziej spodobałby się dzieciom, stąd ich wygląd. Tak więc Smerfy rozpoczęły swój jakże słynny żywot, racząc nas przy okazji takimi hitami jak piosenka Father Abrahama, której choćby jedno przesłuchanie może sprawić, że szybko nie opuści głowy. Naprawdę uzależnia, a warto wiedzieć, że ten utwór był wielkim hitem, podbijając listy przebojów w wielu europejskich krajach. Smerfy borykały się także z problemami, a zaczęły się szybko – już od pierwszego komiksu. Czarne Smerfy (Les Schtroumpfs noirs, 1963, w Polsce tomik ukazał się w 1990 roku) już z racji swojej nazwy niespecjalnie dobrze widziane byłyby w Stanach Zjednoczonych, więc przemalowano je na kolor purpurowy. Historia opowiadała o Smerfach zarażonych tajemniczą chorobą, która czyniła z nich coś na kształt zombie. Zarażeni mieszkańcy Wioski zachowywali się bardzo nieokrzesanie, ścigając inne Smerfy, zachowując się agresywnie, a przede wszystkim, zmieniały kolor na czarny. Cenzorskie względy zrobiły swoje, a w USA Smerfy purpurowiały ze złości… The Smurfs, tak dobrze znany polskim dzieciom (i dorosłym) powstał za Wielką Wodą. Melissa Silverman miała to szczęście, że urodziła się jako córka producenta telewizyjnego, Freda Silvermana. Melissa kochała Smerfy, więc wystarczyło trochę miłości przelanej w pluszowego Smerfa, a jej ojciec wyczuł okazję – tak oto powstały Smerfy animowane, a raczej serial wyprodukowany dla stacji NBC przez słynne studio filmów animowanych, Hanna Barbera (Tom & Jerry, The Yogi Bear Show, The Flintstones, Scooby Doo, Where Are You!). Stało się to  w roku 1981, a koniec serialu nastąpił 8 lat później. Powstało aż 256 odcinków, a w produkcji, co ciekawe, pojawiło się sporo utworów muzyki klasycznej. Do Polski serial dotarł odrobinę później – emisja na TVP 1 rozpoczęła się w 1987 roku i trwała do 1999 roku). Później wielokrotnie powtarzano całe serie, jednak sporo odcinków zostało pominiętych. Serial kojarzy się też polskim widzom za sprawą charakterystycznych głosów Smerfów, których trochę brakuje w najnowszych wersjach kinowych. W Papę Smerfa wcielał się głównie Wiesław Michnikowski, zaś słynnego Gargamela dubbingował Wiesław Drzewicz, później zastąpiony przez Mirosława Wieprzewskiego. Niedawno zmarły Mieczysław Gajda oddał swój charakterystyczny głos Ważniakowi, jednemu z najbardziej wyrazistych Smerfów, którego mądrości życiowe konkurowały z samym Paulo Coelho. Ekranowa przygoda Smerfów nie zakończyła się wraz z serialem animowanym – w 2011 roku odwiedziły one Nowy Jork w filmie… The Smurfs. Połączenie animacji komputerowej z grą aktorów było jednak dość eksperymentalne, a produkcję ciężko uznać za wybitną. Swój cel jednakże studia Columbia Pictures oraz Sony Pictures Animation osiągnęły – przypomniały dorosłym o ich sentymentalnym dzieciństwie, a latorośl mogła poznać urocze stworki, napędzając przy okazji sprzedaż smerfnych gadżetów i zabawek. Przy okazji można było zobaczyć Neil Patrick Harris w głównej roli. Sequel powstał dwa lata później, także zgarniając średnie oceny. Najnowszy film o Smerfach to animacja komputerowa Smurfs: The Lost Village, która miała swoją premierę 26 maja. Tym razem postawiono na film bez udziału aktorów. Nie zmienia to jednak faktu, że widzowie pewnie nie prędko doczekają się ponownie tradycyjnie animowanego filmu o tych niebieskich stworkach.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj