Gdyby w latach 80. na ekranach telewizorów nie zagościła rodzina Bundych z Chicago, świat telewizyjny na pewno byłby piękniejszy. Tak zresztą, jak się zapowiadało - chociażby pod postacią ułożonych i grzecznych Cosbych. Niestety Fox musiał się odważyć na pokazanie ICH. A mogło być tak pięknie i schludnie. Dramat. Normalny dramat…

Prolog: Nadchodzi burza

Całe zamieszanie zaczęło się w połowie lat 80. XX wieku. Nowopowstała stacja Fox, mająca ambicję konkurować z ówczesną Wielką Trójką (NBC, ABC, CBS), dała zielone światło na produkcję serialu wymyślonego przez duet Michael G. Moye i Ron Leavitt. Miała to być kolejna pozycja o życiu rodzinnym - podobne produkcje, jak chociażby The Cosby Show czy Family Ties, można było oglądać na konkurencyjnych stacjach. Były grzeczne, miłe dla oka i pełne pozytywnego obrazu świata. Widzowie kochali takie klimaty. Dlaczego więc duet Moye/Leavitt wpadł na pomysł, by ten obraz zburzyć totalnie?

Idea Świata według Bundych przyszła wraz z aktorami, którzy mieli pierwotnie zagrać w głównych rolach. Mowa tu o dwójce popularnych wówczas stand-uperów - Roseanne Barr i Samie Kinisonie. Twórcy widząc ich monologi o małżeństwie wpadli na pomysł, by stworzyć z nich serialową parę. Dlatego rozpoczęli pracę nad sitcomem pisząc scenariusz odcinka pilotażowego. Od początku nie chcieli robić czegoś ładnego i ułożonego jak do tej pory. Fox wszak miał być "telewizją buntowników". Wymowny niech będzie fakt, że roboczy tytuł brzmiał… "Not the Cosby". Jednak od idei do realizacji droga daleka - pomimo wielokrotnych prób kontaktu z Kinisionem i Barr nie udało się przekonać ich do udziału w projekcie. Menadżerowie dwójki mieli ponoć odmawiać, uważając, że ci artyści będą raczej gwiazdami filmu, a nie telewizji (jak dobrze dziś wiemy, Roseanne Barr jest najbardziej rozpoznawalna z powodu sitcomu Roseanne, zaś kariera Kinisiona została przerwana przez śmierć 10 kwietnia 1992).

Projekt serialu o rodzinie Bundych wydawał się być zagrożony, a co za tym idzie, status quo grzecznych opowieści przynajmniej na pewien czas miał się w telewizji utrzymać. Twórcy byli jednak na tyle zdeterminowani, że w końcu znaleźli aktorów do głównych ról - nieznaną jeszcze z większych występów Katey Sagal oraz Eda O'Neilla, bardziej kojarzonego z rolami dramatycznymi (szczególnie detektywów) niż komediowymi. Do tego wybrano odtwórców ról ich sąsiadów, Steve'a i Marcy Rhoades - Davida Garrisona i Amandę Bearse, oraz latorośli Bundych, Kelly i Buda - kolejno Tina Caspary i Hunter Carson. Kiedy pilot został nakręcony i zmontowany, Fox rozpoczął proces jego badania - jak widzowie potencjalnie na niego reagują, co jest dobre, a co trzeba zmienić. Wynik był jasny - serial miał dostać więcej "przytulania", więcej słodyczy i miłego wyglądu - jak inne produkcje. To był ostatni moment, kiedy jeszcze można było ze Świata według Bundych zrobić piękny i ułożony serial. Niestety twórcy postawili na swoim i Bundy zagościli na ekranie tak, jak to sobie wymyślono…

Akt I: Do sklepu znów przyszła gruba baba…

Seria wystartowała 5 kwietnia 1987 roku. W porównaniu do oryginalnego pilota zmieniono aktorów grających dzieci - pojawili się Christina Applegate i David Faustino. Wszystko kręciło się wokół czwórki Bundych zamieszkujących dom przy 9764 Jeopardy Lane w Chicago. Al, głowa rodziny, był sprzedawcą butów o najniższych możliwych dochodach. Nienawidził swojego życia, z wielkim bólem wspominał wszystkie przegrane szanse, a o wszystkie możliwe plagi ziemskie obwiniał swoją żonę, Peggy. Sam pewnie ująłby to w taki sposób:

"Do sklepu znowu przyszła gruba baba... Tym razem miała pretensje o to, że buty, które jej sprzedałem, rozwaliły się przy pierwszym użyciu. Kolejna nie umie przeczytać informacji o dopuszczalnym udźwigu... Peg (pijawka, która najbardziej wysysa ze mnie życie) znowu dziś w nocy zmusiła mnie do seksu. Półtorej minuty męczyłem się tylko po to, żeby dowiedzieć się, iż nic w życiu nie osiągnąłem."

Peggy była karykaturą gospodyni domowej w jakiejkolwiek postaci (wizualnie tej z lat 60., zachowaniem - każdej) - całe dnie spędzała na kanapie oglądając kolejne odcinki talk-show Ophry Winfrey, dzwoniąc przez telefon i zajadając słodycze. Odkurzacz jej był tak obcy jak Alowi wysokie dochody, zaś jeśli chodzi o gotowanie, to lepiej zostawić je bez komentarza. Oprócz małżeństwa musiały też być dzieci w liczbie dwóch - początkowo sarkastycznej i wampowatej Kelly (która z czasem stała się klasycznym przykładem "inteligentnej inaczej blondynki") oraz jej brata, Buda (który ponoć miał "odziedziczyć" imię po jednej z marek piwa). Al mógłby podsumować swą latorośl choćby tak:

"Mój syn to wieczny prawiczek, ale dzięki temu ma szansę odnieść jako jedyny Bundy jakiś sukces - może ktoś założy wokół niego religię? Polacy to szczęśliwy naród. Po 67 roku życia mogą spokojnie przejść na emeryturę. Ja muszę pracować do momentu, w którym strzelę sobie w łeb. No, chyba że moja bezmózga córka będzie mnie utrzymywać... Buahaha! Boże dobij mnie..."

W skład rodziny wchodził jeszcze pies imieniem Buck (który w trakcie serialu zmarł, miał proces przed kocim (!) sędzią, a potem, za karę, wrócił pod postacią nowego psa, Lucky'ego). Był to typ złośliwy i raczej muszący dać sobie radę sam (na Bundych nie miał co liczyć). W pewnym momencie zaczął nawet myśleć w bardzo ludzki sposób. A, i gdyby jeszcze było mało, Al do swej patologicznej rodziny zaliczał starego dodge'a, który był oczkiem w głowie głowy rodziny, zaś powodem do kpin innych ("Dodge kiedyś stanie się kultowym autem, zobaczycie frajerzy naśmiewający się teraz ze mnie!").

Za płotem mieszkało młode małżeństwo, Steve i Marcy. Zapewne gdyby to o nich miałby być ten serial, byłby taki, jaki powinien być - miły i uprzejmy. Dobrze zarabiający, kochający się państwo Rhoades musieli jednak wpaść w orbitę wpływów Bundych, którzy zaczęli z nich wyciągać nie tylko pieniądze, ale także to, co najgorsze. Marcy została przez Ala ochrzczona "kurczakiem", Steve też nieraz wpadał przez sąsiadów w kłopoty. Doszło nawet do rozwodu i pojawienia się nowego męża Marcy - Jeffersona D'Arcy, playboya, który nie chciał pracować i żył na koszt swojej kobiety. Al mógłby spokojnie o nich powiedzieć:

"Pierwszy mąż tego kurczaka się urządził, jest teraz leśniczym w jakiejś dżungli... Jest sam, ma spokój i dobrze płatną pracę... Jefferson chyba teraz zabija jakąś kurę na rosół. A nie, uprawia seks z Marcy."

Wszystko kręciło się wokół relacji Bundych, Rhoadesów/D'Arcych oraz innych, często bardzo postronnych ludzi. Nie były to jednak relacje gładkie i ułożone, ale naznaczone nienawiścią i niechęcią. Wszystko zamykało się co prawda w komediowej formie, jednak żarty wykraczały daleko poza to, o czym się zwykle mówiło w telewizji. Seks, alkohol, podatki, polityka - Bundy nie znali pojęcia tabu. Początkowo próbowali umiejscowić się w realnym świecie, z czasem stali się bardziej przerysowani i "kreskówkowi" - ot, choćby pamiętne montowanie satelity na dachu przez Ala i Jeffersona.

I aż dziw bierze, że z takim podejściem na pierwsze większe kłopoty wpadli dopiero w trzecim sezonie. Dlaczego? Odpowiedzi są dwie. Po pierwsze, na początku mało kto ich oglądał. A po drugie - pojawiła się ona, pewna prawdziwa gospodyni domowa ze stanu Michigan. Terry Rakolta.

Akt II: Z Rakoltą do sądu

W 1989 do widzów Świata według Bundych dołączyła Terry Rakolta, gospodyni z Bloomfield Hills w Michigan (krewna byłego kandydata na prezydenta USA Mitta Romneya). Razem z dziećmi zaczęła oglądać jeden z epizodów trzeciego sezonu. Długo jednak nie mogła zdzierżyć tego, co się działo na ekranie - a był to klasyczny "bundyspektakl" o seksie i nagości. Postanowiła sama jedna wystąpić przeciwko produkcji Foxa. Rozpoczęła nawoływanie do reklamodawców, którzy w czasie emisji serialu promowali swoje produkty, o wycofanie się z tego.

Afera zrobiła się naprawdę głośna; Rakolta występowała nawet w kilku talk-show ze swoimi postulatami. Fox początkowo bał się tego, co się może stać, i zaczął "cenzurować" serial oraz zmienił porę jego emisji. Jednak z perspektywy czasu były to złe dobrego początku - bojkot Rakolty odniósł inny skutek, niż kobieta zamierzała (zgodnie z zasadą "W show biznesie ważne jest, żeby mówiono. Nieważne czy dobrze, czy źle"). Nagłośnienie sprawiło, że więcej ludzi zaczęło oglądać Married... with Children. I, o dziwo, reakcje wcale nie były za bojkotem. Wręcz przeciwnie - Bundy stawali się jednym z bardziej popularnych sitcomów, windując Fox wysoko w rankingach oglądalności. A Rakolta mogła tylko zajadać się owocami, których kosze na święta zawsze wysyłała jej ekipa serialu w ramach podziękowania (choć w kilku odcinkach robili złośliwe uwagi pod jej adresem, zaś pewien epizod serialu został pierwotnie wycofany z emisji, gdyż był jedną wielką aluzją do zamieszania).

Serial na antenie utrzymał się w sumie przez 11 sezonów (259 epizodów), będąc jednym z flagowych produktów Foxa. W końcu jednak, trochę niespodziewanie dla całej ekipy (w środku wakacji, bez informowania obsady), zdecydowano się go anulować bez wyraźnego zakończenia. Powodem były spadające wyniki oglądalności.

Ale koniec wcale nie oznacza końca. Przynajmniej dla Bundych.

Akt III: Sprzedawca rusza w świat

Anulowanie nie przeszkodziło ekspansji Bundych na świat - zagraniczne stacje chętnie kupowały serial, który, o dziwo, trafiał w gusta lokalnych widzów, choć był naszpikowany wieloma żartami, które mogli zrozumieć tylko amerykanie przełomu lat 80. i 90. U nas, rzecz jasna, emisji podjął się Polsat, wprowadzając jako lektora dobrze znanego Tomasza Knapika (potem pojawiło się wydanie DVD, a dziś znów można oglądać serial na TV6).

Można powiedzieć więcej - niektóre kraje poszły o krok dalej i zrobiły własne wersje sitcomu. Było tak między innymi w Argentynie, Armeni, Bułgarii, Kolumbii, Niemczech, Rosji, Wielkiej Brytanii czy na Węgrzech. Z największym sukcesem wypadła chyba wersja u naszego sąsiada ze stolicą w Moskwie - Schastlivy Vmeste. Na ekran przeniesiono wszystkie oryginalne odcinki. Mawia się też, że Rosja to nie państwo, tylko stan umysłu. I tak też chyba było w przypadku sitcomu, gdyż zdecydowano się dokręcić dodatkowe 60 odcinków, w części opartych na scenariuszach fanów, a w części stworzonych przez oryginalnych scenarzystów. U nas, jak dobrze wiemy, Polsat próbował na Married... with Children odpowiedzieć Światem według Kiepskich. Początkowo serial ten był nawet na podobnym poziomie i mógł na naszym podwórku również wywoływać emocje, jednak po pewnym czasie twórcy chyba zapomnieli o tym, że ze sceny schodzi się niepokonanym. Czego efekty niestety oglądamy do dziś.

Bundy stali się jednym z kultowych sitcomów. Większość widzów bez problemów rozpoznaje, skąd pochodzą takie rzeczy, jak ręka za paskiem, gruba baba w sklepie czy cztery przyłożenia w jednym meczu. Do dziś piosenka Franka Sinatry "Love and Marriage" (oryginalnie nagrana dla jednej produkcji telewizyjnej z lat 50. XX wieku) kojarzy się niezmiennie z pewną fontanną. I to nie tylko w Ameryce. Więcej - Bundy "przewidzieli" też niektóre zjawiska we współczesnej popkulturze, jak choćby żenujące programy dla młodzieży w kanałach typu MTV (odcinek, kiedy Kelly prowadziła swój autorski program w telewizji).

Epilog

Świat telewizji byłby bez Bundych niewątpliwie inny. Być może nadal pasjonowalibyśmy się grzecznymi sitcomami, tematy tabu nie byłyby poruszane, a granice nie przekraczane. Telewizja trzymałaby poziom i pokazywała przyjemny dla oka świat, w którym nic się nie może stać, a wszyscy się kochają.

Jednak czy byłby to obraz prawdziwszy? Już w latach 80. wielu widzów mówiło, że to właśnie Bundy, a nie Cosby i podobne seriale, opowiadają o tym, jak naprawdę wygląda życie w rodzinie. Że oni też tak mają u siebie. I nawet patrząc na nasze realia, wiele z tego, co się działo u Bundych, ma odzwierciedlenie u nas.

A to, że oni nie kochają się jak rodzina? To, co ich łączyło, można raczej nazwać związkiem patologicznym - nie wiedzieli jak, ale jednak byli sobie bliscy. Jest taka scena, kiedy po całym odcinku poszukiwań dodge'a (który zaginął w myjni samochodowej), gdy wszyscy na wszystkich pomstują i obrażają się, w końcu odnajdują auto. I wtedy Al ukradkiem sprawdza, czy jedna rzecz jest na miejscu - zdjęcie całej rodziny. Ukryte w magazynie "Wielkie melony".

Al pewnie stwierdziłby, że tak, jest szczęśliwy. Bo "ma ludzi, z którymi może razem sięgnąć dna". I chyba o to chodzi w rodzinie. Jakakolwiek by ona nie była.

Let's rock!

"Świat według Bundych"
gatunek: sitcom w rolach głównych: Ed O'Neill, Katey Sagal, Christina Applegate, David Faustino, Amanda Bearse, David Garrison, Ted McGinley
twórcy: Michael G. Moye, Ron Leavitt
liczba sezonów/odcinków: 11/259 odcinki polecane: "Pilot", "I'll See You in Court","It's a Bundyful Life (Part 1, 2)", "England Show (Part 1, 2, 3)"
lata emisji: 1987-1997
dostępność: DVD (polskie napisy; lektor)
czytaj więcej na temat serialu w naszej bazie
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj