Swoją karierę zaczął tak wcześnie, jak się dało - już w wieku dwóch lat przewijał się na ekranach telewizorów w reklamach Pampersów. Reklamy te później stały się zresztą znakiem rozpoznawczym Walkera. Można było go zobaczyć w wielu spotach telewizyjnych i materiałach promocyjnych w mediach drukowanych. Nawet gdy zaczął już swoją filmową karierę, przez przygody z reklamami był dla wszystkich "facetem, którego gdzieś już kiedyś widziałem".

Przygodę z aktorstwem zaczął od seriali. W małych, gościnnych rolach pojawił się w Autostradzie do nieba, "Who’s the Boss?", "Dotyku anioła" i operze mydlanej "Żar młodości". Pod koniec lat 90. zadebiutował na dużym ekranie, choć nigdy nie wychodził poza drugi plan. Uważni widzowie mogli dostrzec go w "Luz Blues", Cała ona i Sekcie.

Sukces nadszedł wraz z rolą Briana O’Connera w Szybkich i wściekłych. Po raz pierwszy Paul Walker pojawił się wtedy w głównej roli i to na jego barkach spoczywało powodzenie filmu. Razem z Vinem Dieselem stworzył świetny ekranowy duet, który potem oglądaliśmy w kolejnych częściach serii.

Łącznie pojawił się w pięciu (z sześciu powstałych) filmach z wariacjami tytułu "Szybcy i wściekli". Jako O’Conner początkowo był w opozycji do bohatera granego przez Vina Diesela i nielegalnych wyścigów - pracował w policji, a będąc pod przykrywką, próbował schwytać przestępców. Po pewnym czasie sam przeszedł na ich stronę, ale do końca pozostał wierny swoim ideałom. Nawet gdy Brian kogoś okradał, był to zawsze groźny czarny charakter.

Walker, choć stał się twarzą serii, nie kradł każdej sceny, nie pozostawał też w pamięci na długo po seansie. Wbrew pozorom nie jest to znaczący zarzut, bo aktor jednocześnie idealnie wpasował się w styl tych filmów. Wraz z każdą kolejną częścią "Szybcy i wściekli" stawali się coraz bardziej bezpretensjonalną rozrywką podaną w formie samochodowego i wybuchowego porno. Nikt nie udawał, że chodzi o coś więcej niż dwie godziny rozrywki, i to też starali się sprzedać aktorzy. Oni sami świetnie się na planie bawili, co widać w materiałach zza kulis. Dla Walkera, który od dawna pasjonował się motoryzacją, praca przy filmach o samochodach prawdopodobnie była spełnieniem marzeń.

Między kolejnymi epizodami szybkości i wściekłości aktor pojawiał się też w kinie mniej komercyjnym. Można było go zobaczyć w Nowym życiu, Chętnych na kasę czy Podwójnej tożsamości. Nic z tego niestety nie przyniosło mu znaczących sukcesów. Niedługo do kin wejdzie też thriller "Hours" w reżyserii Erika Heisserera, ale zapisze się on w historii jako jeden z ostatnich filmów z Walkerem w roli głównej. Jak informowaliśmy przed kilkoma dniami, aktor zginął w wypadku samochodowym.

Być może problemem Paula Walkera nie był brak umiejętności, a po prostu odpowiednich ról – tego się pewnie nie dowiemy. Świat zapamięta go z udzielanych z dużą dawką luzu wywiadów i równie zabawnych występów w telewizji. Oraz oczywiście z siódmych Szybkich i wściekłych, gdzie aktor zdążył jeszcze zagrać przed śmiercią. I znów pewnie będzie można powiedzieć, że to artysta drugiej czy trzeciej kategorii. Gdy jednak wsiądzie do auta, wrzuci jedynkę i z uśmiechem na ustach ruszy z piskiem opon, nawet twardziel pokroju Dwayne’a Johnsona nie będzie w stanie ukryć wzruszenia. Choć nie mieliśmy do czynienia z aktorem wybitnym, trudno odmówić Walkerowi sympatyczności.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj