"Tajna misja" (oryg. "Mission Top Secret") to serial prawdziwie zapomniany, przez większość zupełnie niekojarzony. Oczywiście, istnieją ludzie, którzy jak dziś pamiętają przygody dzieciaków z "Alfa Centauri", jednak jest ich zdecydowanie mniej niż w przypadku "WOW" czy "Tajemnicy Sagali". Co bardzo, ale to bardzo dziwi...
Służymy jednak pomocą w przypomnieniu sobie tej właśnie produkcji.
Jak to się zaczęło…
Australia, lata 90. Państwo Wiggins giną w tajemniczych okolicznościach. Osierocają dwójkę dzieci - Victorię (Jennifer Hardy) i Alberta (Andrew Shephard). Trafiają oni wpierw do sierocińca, a później pod opiekę stryja, Sir Joshua Canberry'ego (Frederick Parslow). Mieszka na małej farmie, gdzieś w okolicach Sydney i jest ekscentrycznym wynalazcą. Dzieci niezbyt chętnie przybywają do stryja, jednak nie mają wyboru - ktoś na zewnątrz dybie na nich, a ma to związek w tajnymi projektami ich ojca…
Farma stryja tylko z pozoru wydaje się normalna. I nie chodzi nawet o to, że od czasu przed przybyszami przejedzie dziwny pojazd (kolejny wynalazek stryja). Największą zagadkę skrywają podziemia szopy…
Ale po kolei: Vicky i Albert, podczas zwiedzania farmy, trafiają do stodoły. Tam przez przypadek wchodzą na ukrytą zapadnię i dostają się do wspomnianych już podziemi. Przywitanie na dole do miłych nie należy i zakrawa raczej na horror. Ale po chwili wszystko się wyjaśnia…
[image-browser playlist="607212" suggest=""]©1992 Grundy Television Australia
Zmieńmy świat… spod stodoły
Rodzeństwo trafia do kwatery organizacji "Alfa Centauri", stowarzyszenia stworzonego przez ich stryja. Łączy ono dzieci na całym świecie. Jego głównym cele jest niesienie pomocy innym.
Najciekawszy w całej organizacji jest sposób komunikacji członków - za pomocą sieci, opartej na niepotrzebnym satelicie, walającym się gdzieś po orbicie okołoziemskiej. Każdy z uczestników projektu został wyposażony w specjalny nadajnik, dzięki któremu może łączyć się z pozostałymi, z dowolnego miejsca na kuli ziemskiej, w jakości zdecydowanie przekraczającej HD…
[image-browser playlist="607213" suggest=""]©1992 Grundy Television Australia
Nad całością projektu czuwa rzecz jasna stryj oraz Jemma (Deanna Burgess) - genialna nastolatka, spec od komputerów. To właśnie ona koordynuje większość akcji z centrali oraz dba o sprzęt. Do pomocy ma inteligentny Komputer (tak, tak, miał swoją świadomość oraz bardzo charakterystyczne "oczko") oraz Spike'a (z którym tworzyli wielce zabawny duet).
Vicky i Albert zostają przyjęci do Alfa Centauri. Postanawiają też wyjaśnić kto i dlaczego na nich poluje. Nie wiedzą nawet, że wchodzą na wojenną ścieżkę z niejakim Neville'm Savage'm (Shane Briant) - serialowym czarnym charakterem, który co rusz ma coraz bardziej diabelne plany wzbogacenia się…
Rozpoczyna się ogólnoświatowa przygoda Vicky, Alberta i ich stryja. Poprzez takiej kraje jak Niemcy, Francja, Szwajcaria czy Polska podążają krok w krok za złym i podstępnym Savage'm, przeżywając przy tym mnóstwo przygód…
[image-browser playlist="607214" suggest=""]©1992 Grundy Television Australia
A technicznie to wyglądało tak
Pierwsza seria była kręcona w roku 1992 i liczyła 24 epizody. Odcinki łączyły się w czteroczęściowe ciągi, które stanowiły osobne fabuły i miały wspólne tytuły: "Noc spadającej gwiazdy", "Orły ze wschodu", "Mona Lisa", "Skarb z Cala Figuera", "Tajemnica polskiego źrebaka" oraz finałowy "Lot Złotej Gęsi".
W produkcję było włączonych kilka stacji telewizyjnych z całego świata, m.in. FR3 z Francji, NDR z Niemiec czy TVP z Polski. W każdym z tych państw serial był emitowany z krajowym dubbingiem.
Za scenariusz odpowiadało kilka osób, m.in.: Mark Shirrefs czy David Philips, zaś za reżyserię Marcus Cole i Howard Rubie. Temat muzyczny czołówki (rzecz jasna, zapadający w pamięć), jak i całą muzykę skomponował Ian Davidson.
Co ciekawe, jak się okazało podczas zbierania informacji do tego artykułu, powstała też druga seria "Tajnej Misji". Było to w roku 1995. Też liczyła 24 odcinki i z grubsza miała tych samych bohaterów. Niestety, TVP tym razem nie brało udziału w tej produkcji. Z tego powodu do tej pory drugi sezon nie został u nas wyemitowany.
Polski ślad
Bohaterowie odwiedzili nasz kraj w serii 4 odcinków "Tajemnica polskiego źrebaka". Poszukiwali skradzionego przez Savage'a ogiera rasy anglo-polskiej. Trop prowadził do Krakowa. Tam Vicki i Albertowi pomagał Jan (Marek Żerański), polski członek Centauri oraz jego wujek, hejnalista na wieży kościoła Mariackiego, Tomasz (w tej roli Andrzej Grabarczyk, doskonale znany jako Jerzy z "Klanu").
[image-browser playlist="607215" suggest=""]©1992 Grundy Television Australia
Od Wawelu, przez Stare Miasto, po podziemia Wieliczki bohaterowie prowadzili szalony pościg za czarnym charakterem, rzecz jasna zakończony sukcesem. W między czasie (chociaż niezbyt zgodnie z prawdą geograficzną) poznali też naprawdę ciekawe i warte uwagi okolice Krakowa.
Odcinki te mają też dużą wartość "historyczną" - możliwość zobaczenia Krakowa z początku lat 90. jest bezcenna. A scena, w której polscy kolejarze mówią, że pociąg jeszcze trochę postoi w polu… Bezcenna.
Dlaczego klasyk? I dlaczego zapomniany?
Na pierwsze pytanie łatwo opowiedzieć: dobrze wymyślona fabuła, trochę humoru, wyraziste postacie (kto się nie bał Savage…). Do tego niezapomniana sieć Alfa Centauri - kto choćby przez chwile nie chciał mieć ich nadajnika albo nie chciał odwiedzić tajnej bazy? A poza tym - to było o dzieciach i młodzieży (a dzieci i młodzieży głównie byli odbiorcami), którzy dawali sobie radę z dorosłymi przeciwnikami. Pokazując, że dzięki współpracy i przyjaźni można osiągnąć wiele… Ha, stawiam już kolejną taką diagnozę dla kolejnego serialu z tamtych lat. Czyżby można było powiedzieć o prawdziwej misji i wartości edukacyjnej tych produkcji? Czyżby byliśmy świadkami naprawdę niezwykłego fenomenu - narodzin nowych bajek na nowe tysiąclecie? Atrakcyjnych… i uczących?
Jestem przekonany, że tak.
Gorzej wygląda odpowiedź na pytanie, dlaczego jest to klasyk zapomniany. Wszak TVP emitowało go podobną ilość razy co "WOW" czy "Sagalę". A jednak, pytając moich znajomych o "Tajną Misję", słyszę: "Nie znam", "Nie kojarzę". Dziwi mnie to niezmiernie. I do tej pory nie potrafię sobie wyjaśnić tego zjawiska.
Ale nie ma co narzekać…
...tylko cieszyć się, że można jeszcze - ciężko bo ciężko - "Tajną Misję" oglądać. Nawet pomimo swej kiczowatości i naiwności - wszak bajki, jak zwykłem powtarzać, takie muszą być. Ale ważne, że mają w sobie też to coś.
A poza tym - kto by nie chciał tak jeździć po świecie jak te dzieciaki i mieć takie przygody. Ach, czemu już jestem dorosły..