Stacje telewizyjne nie mają szans w filmowym i serialowym starciu z Netflixem i spółką. Owszem, mogą przyciągać przed ekrany miłośników telenoweli, ale w erze społeczeństwa internetowego nawet produkcje własne nadawców trafiają do serwisów VoD, gdzie możemy oglądać je o przystępnej dla nas porze. To walka w dłuższej perspektywie skazana na porażkę. Kiedy do głosu dojdzie pokolenie dzisiejszych nastolatków seriale linearne zaczną powoli odchodzić w zapomnienie. Nadawcy świadomi są tego, że czas klasycznej telewizji dobiega końca. Najlepiej świadczy o tym to, że już w 2017 roku przymierzano się do zdjęcia z anteny TVP sztandarowej produkcji stacji, Klanu. Serial udało się uratować, ale to nie on zawalczy o przyszłość telewizji na rynku medialnym. Nadzieją na utrzymanie zadowalającej pozycji mogą okazać się nowe technologie, po które coraz częściej sięga się w najróżniejszych produkcjach. Warto jednak zauważyć, że już na początku tysiąclecia eksperymentowano z innowacyjnymi programami wykraczającymi poza ramy klasycznej telewizji. W 2000 roku duński program interaktywny dla dzieci Hugo the TV troll doczekał się swojej polskiej odsłony. Młodzi widzowie sterowali w nim sympatycznym trollem Hugo za pośrednictwem wdzwanianych tonów telefonicznych, a najlepsi mogli liczyć na nagrody rzeczowe. Oto jak przebiegał typowy odcinek polskiej wersji Hugo. W dobie aplikacji mobilnych taka forma rozrywki raczej nie przypadłaby widzom do gustu. Nie dość, że do gry mogą dołączyć nieliczni, to jeszcze jest ona dość ograniczona w porównaniu do darmowych tytułów smartfonowych. Dlatego nadawcy, którzy chcą zainteresować widzów przesiadywaniem przed ekranem, musieli ściągnąć odbiorców przed ekrany w inny sposób. Skoro gry interaktywne nie wchodzą w grę, postawiono na to, co w telewizji jest rzeczą unikalną – materiały realizowane na żywo. Choć w sieci istnieją kanały wideo wyspecjalizowane w streamingu w czasie rzeczywistym, na tym polu telewizja wciąż wiedzie prym ze swoimi programami informacyjnymi czy relacjami sportowymi. I to tu prowadzi się eksperymenty z pogranicza świata wirtualnego i materialnego. Od kilku miesięcy coraz częściej słyszy się m.in. o holograficznych wywiadach, które przeprowadzane są w studiach sportowych. Na naszym rynku prym we wdrażaniu technologii tego typu prowadzi Polsat Sport, który w wakacje rozpoczął program pilotażowych testów rozmów holograficznych. Podczas XVII Memoriału Huberta Jerzego Wagnera w Piłce Siatkowej Mężczyzn dziennikarz sportowy Krzysztof Wanio przeprowadził wywiad z Dawidem Konarskim. I nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że siatkarz nie był fizycznie obecny w studio. Zawodnik odpowiadał na pytania dziennikarza z hali sportowej, a obraz przechwycony przez kamerę został poddany obróbce graficznej, dzięki której udało się wpasować sylwetkę mężczyzny w przekaz telewizyjny. Odbiorca mógł odnieść wrażenie, że wywiad prowadzony jest z hologramem Konarskiego naturalnej wielkości. Nie był to oczywiście pierwszy przekaz tego typu, z takimi występami mieliśmy już do czynienia znacznie wcześniej. Najgłośniej o wykorzystaniu technologii holograficznej w przekazie na żywo zrobiło się przy okazji festiwalu Coachella w 2012 roku. To tam po 16 latach od tragicznej śmierci na scenie wystąpił Tupac. Artystę wskrzeszono właśnie za sprawą wspomnianej technologii: Jasne stało się, że prędzej czy później to innowacyjne medium trafi do mainstreamu. I tak w 2014 roku podczas Billboard Music Awards na scenę powrócił Michael Jackson, a w 2018 roku telewizja La Une zaprosiła do studia telewizyjnego Edena Hazarda po pokonaniu reprezentacji Brazylii przez belgijską ekipę. Hazan wystąpił przed widzami właśnie w formie holograficznej, z którą obecnie eksperymentuje Polsat Sport. Ale na hologramach nie kończy się polsatowska zabawa z nową technologią. Podczas prowadzenia studia sportowego Ligii Mistrzów przed meczem Bayernu Monachium z Crveną Zvezdą Belgrad przetestowano kolejne interesujące narzędzie. W studio zamontowano scenografię, która pozwoliła prezenterce przenieść się wprost na murawę boiska. Oto jak ta sztuczka prezentowała się na żywo: W tym przypadku nie zastosowano technologii holograficznej. Materiał z boiska wyświetlany na telewizorze był tak naprawdę elementem graficznym nałożonym na relację ze studia. Kiedy prezenterka zrobiła krok w głąb telewizora, stanęła przed green screenem. Kamery nałożyły jej sylwetkę na obraz przechwycony ze stadionu i tak powstała iluzja przejścia ze studia do telewizora. Z mieszaniem rzeczywistości ze światem wirtualnym eksperymentuje również amerykański kanał pogodowy The Weather Channel, który wzbogaca swoje relacje np. o wirtualne symulacje niszczycielskiej siły natury. Stacja realizuje materiały, w których widz może m.in. oglądać, jak trąba powietrzna niszczy studio bądź zalewa je fala powodziowa. Choć filmy trafiają do sieci, mają stricte telewizyjny charakter: Można podejrzewać, że w przyszłości tego typu rozwiązania zyskają na popularności, gdyż stanowią ciekawe urozmaicenie portfolio produktowego stacji telewizyjnych. Wzbogacają relacje, które najczęściej oglądamy właśnie za pośrednictwem mediów linearnych: studia pomeczowe, prognozy pogody czy programy informacyjne na żywo. Być może wirtualne studia i hologramy nie uratują telewizji przed odejściem na zasłużoną emeryturę, ale dadzą nadawcom czas, na wypracowanie skutecznych narzędzi do walki z mediami nowej generacji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj