12 marca 2015 roku świat stracił nie tylko wybitnego pisarza, ale także wnikliwego obserwatora i komentatora naszej rzeczywistości, który swoimi utworami pokazywał w krzywym zwierciadle odbicie naszego społeczeństwa. I nie zawsze był to przyjemny obraz, choć dzięki niezrównanemu talentowi wywoływał u czytelników salwy śmiechu. Fani mogli mieć nadzieję, że dzieło Terry Pratchett, tak jak wielu innych zmarłych pisarzy, będzie kontynuowane, czy to przez mającą doświadczenie w pisaniu scenariuszy do gier jego córkę Rhiannę, czy też może – jak to się często dzieje – przez innego pisarza zatrudnionego przez spadkobierców. Wiadomo, nie byłoby to już to samo, ale wielu czytelników przymknęłoby na to oko, aby jeszcze raz przenieść się do wymyślonego przezeń uniwersum. Tymczasem kolejne miesiące rozwiewały te nadzieje. Córka autora zadeklarowała, że nie powstanie już żadna powieść w Świecie Dysku, a dodatkowo postanowiono wypełnić wolę sir Terry’ego i rozjechać twarde dyski zawierające jego nieukończone dzieła walcem drogowym. Stało się to pod koniec sierpnia i choć zwolennicy spiskowych teorii uważają, że na pewno wcześniej zrobiono kopie zapasowe, to jednak należy przyzwyczajać się powoli do myśli, że pozostaje nam jedynie odświeżanie sobie od czasu do czasu ulubionych książek Brytyjczyka. Czy jednak na pewno? Popkultura oferuje obecnie niemal nieograniczone możliwości wykorzystywania i adaptowania dzieł z jednego medium na drugie; pomijając już fakt, że w danych ramach można stworzyć historie niezależne, przez wielu uważane za dorównujące oryginalnej twórczości – wystarczy tu tylko wspomnieć o grach z serii Wiedźmin. Świat Dysku ma już długą historię adaptacji, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by powstało ich jeszcze więcej – wszak niektóre z nich mają już dobrych kilka lat. Nie znamy co prawda dokładnych zapisów ostatniej woli Pratchetta, ale możemy spekulować, w jakich formach przyjdzie nam obcować z jego pomysłami i twórczością.
Źródło: The Guardian
Pierwsze, co przychodzi do głowy, to oczywiście ekranizacje i adaptacje filmowe i serialowe. Swego czasu BBC przeniosła na mały ekran kilka utworów Pratchetta, wśród których przede wszystkim należy wymienić telewizyjną adaptację Hogfather. Może budżet nie był zbyt duży, ale – co najważniejsze – twórcy świetnie oddali ducha powieści, należącej zresztą do czołówki Świata Dysku. Niestety ostatnia ekranizacja z tej serii – Piekło pocztowe – została nakręcona w 2010 roku i, mimo różnych plotek, od tego czasu nie powstała nowa produkcja wykorzystująca światodyskowe inspiracje. Pewną nadzieję dawała założona m.in. przez Rhiannę Pratchett firma Narrativa, która miała zajmować się przede wszystkim przenoszeniem utworów Pratchetta na ekran, ale do tej pory bliski realizacji jest jeden projekt (o którym później), niezwiązany ze Światem Dysku. Być może książki Pratchetta nie nadają się na wielkobudżetowe produkcje filmowe czy też serialowe (choć z podcyklu o Wiedźmach, czy, przede wszystkim, o Straży – były zresztą do tej ekranizacji zaawansowane przymiarki i ponoć prace nadal trwają –  spokojnie można by stworzyć interesujące dzieła), ale w bardziej kameralnej formie, gdzie ważniejsze będzie oddanie ducha i humoru niż zauroczenie widza obrazem, powinny nadal się sprawdzać. Z drugiej strony pierwsze tomy o przygodach Tiffany Obolałej są świetnym materiałem na filmy dla nieco młodszych widzów – na pewno lepszym niż wiele produkcji, które w ostatnich latach gościły na ekranach. Swego czasu Świat Dysku był też popularną inspiracją dla twórców gier, którzy czerpali inspiracje ze świata i postaci (oprócz archaicznego The Colour of Magic z 1986 roku, który bezpośrednio czerpał z The Colour of Magic). Kolejne trzy produkcje z lat 90. ubiegłego wieku były bardzo udanymi przygodówkami; w dwóch pierwszych gracz kierował poczynaniami niezdarnego maga Rincewinda, a w trzeciej – Discworld Noir – prywatnego detektywa działającego na terenie Ankh-Morpork. Produkcje te świetnie oddawały ducha twórczości Pratchetta, oferując nie zawsze oczywiste rozwiązania o pokrętnej logice. Niestety, od tego czasu próżno wyglądać nowych gier ze Świata Dysku; a przecież możliwości wykorzystania tego settingu wydają się prawie nieograniczone. Fani po cichu liczą, że skoro córka Pratchetta działa na tym rynku, to może gdzieś zaszczepi kolejny pomysł… tym bardziej, że poza wielkimi studiami jest obecnie mnóstwo możliwości do stworzenia bardzo dobrych produkcji. Najlepiej wypadłyby propozycje bazujące na przemyślanej fabule, oddaniu specyfiki świata i interesujących postaciach, ale jakby ktoś chciał stworzyć np. grę akcji o tarapatach Rincewinda (obowiązkowy wysoki poziom trudności przy prowadzeniu fajtłapowatego maga), to też żaden z fanów by przecież nie grymasił.
fot. Phalanx Games
Skoro gry wideo, to dlaczego nie przenieść tego także na bardziej tradycyjną formę, czyli planszówki? Także na tym polu mamy już udane przykłady, które zostały wydane także w Polsce. Wiedźmy są dość prostą propozycją dla nieco młodszych graczy, ale już Sekary czy Ankh-Morpork potrafią wciągnąć znacznie bardziej zaawansowanych graczy. Tu rzecz jasna chodzi jedynie o ogólne wykorzystanie realiów, czasem postaci czy wybranych motywów, a kluczowa jest mechanika i pomysł, co przekłada się na magiczną „grywalność”. Wszystkie dodatkowe smaczki, jak cytaty na kartach tylko zwiększyłyby atrakcyjność takich gier i przypomniałyby nam o ulubionych bohaterach czy miejscach. W przeszłości były też próby zaadaptowania powieści Pratchetta na komiksy, choć finalny rezultat nie należał do najlepszych – być może z tego powodu powstało ich zaledwie kilka. Oczywiście można marzyć, by choć w tym medium powstały nowe historie, ale bardziej prawdopodobne jest, że jeśli pojawią się następne powieści graficzne osadzone na Dysku, to swoje scenariusze będą raczej czerpać z już istniejących dzieł. Kluczem będzie znalezienie odpowiedniego zespołu, ze scenarzystą doskonale potrafiącym oddać specyfikę i humor utworów Pratchetta, a także scenarzystę, który przebije nadal żywą w wyobraźni fanów, znaną z okładek wizję Josha Kirby’ego. O tym, że nie jest to łatwe zadanie, niech świadczy fakt, że prace Paula Kidby’ego z ostatnich tomów nie miały już takiej mocy – choć pewnie dużo w tym także siły przyzwyczajenia.
fot. Psygnosis
Możliwości adaptacji są w zasadzie nieograniczone. W przeszłości Świat Dysku był przenoszony także na deski teatru, pojawił się jako RPG, karcianki, w radiu emitowano słuchowiska, a kolekcjonerzy mogli kupić serię figurek z najsłynniejszymi bohaterami. Gdy dodać to tego mnóstwo książek towarzyszących (terminarze, mapy, opracowania o autorze i jego twórczości czy wreszcie popularnonaukową serię The Folklore of Discworld) jasnym staje się, że potencjał świata stworzonego przez Pratchetta jest w zasadzie nieograniczony i to, co w przeszłości się sprawdzało, w przyszłości również może przykuwać uwagę fanów. Oczywiście twórczość Terry’ego Prachetta to nie tylko Świat Dysku, ale także kilka innych, choć znacznie krótszych i mniej popularnych serii, a nawet pojedynczych powieści. W Polsce nadal ukazują się „nowe” książki Pratchetta (wczesne opowiadania czy wydany właśnie The World of Poo, będący książką dla dzieci i jednocześnie spin offem Snuff), czy kolejne tomy The Long Earth, którą to serię kończył drugi ze współautorów, Stephen Baxter. I właśnie z jedną z takich, niedyskowych książek, wiąże się najbliższa i już nabierająca kształtów adaptacja. W przyszłym roku ma zadebiutować miniserial Amazona i BBC na podstawie Good Omens, czyli powieści współtworzonej przez Pratchetta i Neil Gaiman. Jeśli produkcja ta odniesie sukces, to możemy się spodziewać, że wkrótce na horyzoncie pojawią się kolejne projekty wykorzystujące twórczość sir Terry’ego. I za to należy trzymać kciuki.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj