Coraz więcej firm decyduje się na przenoszenie swoich znanych marek na urządzenia mobilne. Właśnie tego typu produkcją jest The Division Resurgence, które pozwala graczom wcielić się w agentów tytułowej grupy. W bardzo wierny sposób przenosi ona znaną z "dużych" platform rozgrywkę, dodając przy tym coś od siebie i przystosowując całość do smartfonów i tabletów. W Resurgence przejmujemy kontrolę nad jednym z uśpionych agentów, którzy muszą poradzić sobie z wielkim zagrożeniem: wirusem zwanym "dolarową grypą", który doprowadził do wybuchu paniki i chaosu na terenie Nowego Jorku. Względną normalność są w stanie przywrócić tylko członkowie Strategic Homeland Division, świetnie wyszkoleni, elitarni agenci, stanowiący ostatnią linię obrony. Zanim jednak przejdziemy do ratowania miasta, musimy stworzyć naszego bohatera lub bohaterkę. W tym celu wykorzystujemy prosty w obsłudze kreator. Nie pozwala ona na zbyt wiele, ale możemy dzięki niemu w małym stopniu spersonalizować postać, z którą spędzimy kolejne godziny.  Mobilne The Division cofa się do zimowych klimatów rodem z pierwszej części, ale nie powiela tej samej fabuły. To całkowicie odrębna opowieść i zarazem nowy rozdział w historii tej marki, dzięki czemu znajomość poprzedniczek nie jest do niczego potrzebna. Nowicjusze mogą potraktować to jako punkt wejścia do serii (liczne i dokładne samouczki pozwolą im się bez trudu wdrożyć w gameplay), a dla weteranów może być to świetna okazja do pogłębienia swojej wiedzy na temat tego świata czy zamieszkujących go frakcji.  Już w pierwszych sekundach zabawy da się dostrzec, że gra jest wierna podstawowym założeniom znanym z PC i konsol. Do dyspozycji mamy kilka klas, które różnią się umiejętnościami, a w trakcie starć liczy się przede wszystkim bieganie od osłony do osłony i wyczekiwanie na pojawienie się wrogów. System ten naprawdę świetnie sprawdza się na smartfonach i tabletach. Strzelaniny nie wymagają pozostawania w ciągłym ruchu, dzięki czemu nie są zbyt dynamiczne i da się w to z powodzeniem grać na ekranie dotykowym. Mamy dużo czasu, by zatrzymać się, zastanowić się nad kolejnym ruchem, wyczekać na to, aż przeciwnik wychyli głowę, a następnie w nią wycelować i wystrzelić. Gdyby jednak komuś takie coś nie odpowiadało, to zawsze można podłączyć kontroler, bo na szczęście twórcy pomyśleli o takiej opcji.  Sama rozgrywka robi naprawdę dobre wrażenie, szczególnie gdy świat staje przed nami otworem i możemy przemierzać go w poszukiwaniu zadań, przedmiotów, wyzwań czy przeciwników. Co więcej, mamy tutaj do czynienia z "doświadczeniem MMO", jak nazwali to sami twórcy, bo podczas przemierzania wirtualnego Nowego Jorku możemy natrafić na innych graczy i na przykład wspólnie zająć się walką z pobliskimi wrogami. Gra się w to po prostu bardzo przyjemnie: walka i zdobywanie coraz lepszych przedmiotów skutecznie utrzymują przed ekranem, pomaga w tym również solidna oprawa audiowizualna. 
fot. Ubisoft
+2 więcej
Choć Resurgence wyraźnie odstaje nawet od "jedynki" z 2016 roku, to prezentuje się naprawdę dobrze jak na tytuł mobilny. Świat jest spory, a lokacje szczegółowe. Do tego dostajemy też kilka ciekawych urozmaiceń w postaci cyklu dnia i nocy czy dynamicznie zmieniającej się pogody. Wszystko to nie wiąże się na szczęście ze zbyt wysokimi wymaganiami, bo nawet na moim średniopółkowym Google Pixelu 6A mogłem cieszyć się stabilnymi 30 klatkami na sekundę, a podejrzewam, że w przyszłości, po dalszej optymalizacji, może być nawet jeszcze lepiej.  The Division Resurgence, jak na grę przystało, ma być rozwijane przez długi czas po premierze. Plany brzmią obiecująco. Gracze mają otrzymywać nowe sezony co 4 miesiące, a każdy ma przynosić ze sobą kolejne atrakcje. Gdzieś między nimi mają zaś pojawiać się pomniejsze paczki zawartości, dzięki czemu w Nowym Jorku ciągle powinno być coś do roboty.  Na ten moment trudno natomiast ocenić to, co w przypadku produkcji mobilnych często jest w stanie zniszczyć nawet najlepszą rozgrywkę i najpiękniejsza oprawę. Mowa oczywiście o monetyzacji. Resurgence będzie tytułem dostępnym w modelu free to play z opcjonalnymi mikropłatnościami. Pozostaje trzymać kciuki, że nie będą one zbyt inwazyjne i nie wprowadzą elementów pay to win, co w "darmowych" grach dostępnych na Androidzie i iOS jest już niemal standardem. Wszyscy pamiętamy, jak wyglądało to w przypadku Diablo Immortal: początkowa euforia (bo gameplay był tam przecież solidny!) przerodziła się w rozczarowanie, gdy na jaw wyszło, jak kosztowne może okazać się granie w tę grę...
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj