Ale przy najszybszej możliwej realizacji premiera w 2017? Tak, to akurat jest nasz optymistyczny scenariusz. Jeśli się wszystkie słupki zgodzą i dostępność aktorów będzie w najlepszych terminach. Ale powtarzam - oprócz tego mam trzy czy cztery zaawansowane projekty, więc ja na pewno będę robić jakiś film. To wszystko rzeczy za tamtą stroną Oceanu? Tak. Choć niewykluczone, że zrobię też coś tutaj. Jak Legendy Polskie nagle wypalą i będzie wielki hype, to trzeba będzie kuć żelazo, póki gorące. Zresztą przydałby mi się szybki mały film przed Wiedźminem. No url Ile zajął ci Smok? To był tydzień zdjęć - i to razem z Twardowsky. Tak naprawdę to były trzy dni i dwa kolejne na prace drugiej ekipy. No i dwa dni na Twardowsky'ego. Równo tydzień. Potem ile miesięcy postprodukcji? Cztery, ale już przy postprodukcji ja nie jestem taki obłożony i zaangażowany. Chyba więcej mam roboty przy preprodukcji niż przy post. To znaczy na miesiąc przed zdjęciami byłem naprawdę bardzo zajęty. Kardynał Dziwisz bez trudu zgodził się na takie zniszczenia Wieży Mariackiej? Powiedział, że spoko. „Byleście potem odmalowali wszystko jak trzeba”. Na szczęście współczesna technika pozwala zrobić to w relatywnie bezbolesny sposób. Ale wyzwaniem było blokowanie w środku lata Rynku w Krakowie. Mieliśmy czas tylko przez kilka pierwszych porannych godzin. Czyli? Od wschodu słońca, czyli tak od piątej, szóstej do jedenastej. Znasz prawa zdjęciowe, więc wiesz, że normalną prędkością jest jeden set up na godzinę i trudno to przyśpieszyć. Więc okienko, w którym pracowaliśmy, było bardzo wąskie. Rynek zrobiliście w jeden dzień? W dwa. Dwa poranki na Rynek, dwa popołudnia na boisko. No i jeden dzień w studio. Potem dokrętki, czasem telefonami, czasem różnymi technikami – chodziło o te wszystkie dodatkowe postacie i scenki. A jeśli to się fajnie uda, to już wiesz, co będzie kolejną bajką? To będzie albo Skarbik, albo Śniący Rycerze na podstawie opowiadania Rafała Kosika, po lekkim przerobieniu na trochę bardziej filmową konstrukcję. Albo jakiś sequel - Smoka albo Twardowsky'ego. Trudno do takich drobiazgów namówić gwiazdy? Takiego Jerzego Stuhra czy Roberta Więckiewicza? Właśnie nie. To jest banalnie proste, bo takich projektów nie ma i dawno nie było, więc są chętni. Wydaje mi się, że jest tu nisza – tworzenie dobrych komedii akcji, takiego mainstreemu. U nas mainstremem są Bogowie. To bardzo dobra, świetnie wyreżyserowana opowieść, ale taka trochę surowa, mało rozrywkowa. U nas mainstremem jest Drogówka. Praktycznie depresyjna, ale wyniki finansowe pokazują, że tu jest środek. Ja tęsknię za trochę innymi filmami – czymś, na co pójdę z synem, który niekoniecznie ma już 18 lat, historyjkami, w których jedną z głównych scen nie jest deszcz flaków i krwi (nie umniejszając talentu autorom tego pomysłu). Film dla mnie to jednak zawsze była rozrywka. Tutaj, w Polsce, wiadomo, gdzie cię znaleźć – siedzisz w tym Forcie, kręcisz reklamy, tworzysz kolejne projekty. A jak wygląda twoje życie w Stanach? Masz tam już jakieś swoje biuro, swoje rzeczy? Nie, biuro to są koszty. Teraz jest internet. Spędzam w USA góra miesiąc, dwa w roku. Teraz, kiedy jeszcze tam nie kręcisz? Ale kto dziś kręci w Stanach? Kręci się w Kanadzie, w Europie, więc bycie na co dzień tutaj nie jest takie głupie, bo sporo amerykańskich produkcji tego typu kręcone jest tutaj. No ale masz tam agenta... Mam agenta, mam managera. Jesteś w Akademii Oscarowej... Nie jestem w Akademii Oscarowej, bo jakoś nigdy się wokół tego nie zakręciłem. Pewnie mógłbym być, bo to wymaga dwóch kolegów, którzy cię rekomendują. Myślałem, że to jest automatyczne, gdy cię nominowano. Nie. To musi być z polecenia. Mam tam na tyle dużo znajomych, którzy są Akademikami, że gdybym chciał, to bym był, ale nie mam naprawdę czasu. Z reguły jak jestem tam, to mam bardzo napięty terminarz, a to wymaga jakiejś sporej ilości papierów, załatwiania. To jak dla mnie jakaś przesada. Być może, jak będę znacznie bardziej aktywny filmowo, gdy będę miał znacznie mniej projektów równocześnie na głowie, gdy będę się skupiał na pojedynczych rzeczach, to będę też miał czas na myślenie o Akademii. Czyli teraz wciąż jeszcze robisz tak dużo równocześnie. I rozwijanie projektów, i jakieś reklamy... Redukuję to już powoli. W tym roku już zacząłem bardzo starannie wybierać projekty. Wciąż jeszcze zdarza mi się zrobić jakąś reklamę, ale teraz już bardzo mocno negocjuję. Ogólnie szukam tematów i projektów, przy których uczę się czegoś nowego. A o tych innych pomysłach, projektach, treatmentach możesz coś opowiedzieć? Mam na przykład kapitalny pomysł, który napisał Adam Przechrzta. Wymyśliliśmy taką opowieść, w której rosyjski SPECNAZ walczy w Białowieży z polskim szamanem. Mocny thriller, trochę w klimacie Predator. To było wymyślone jako opowiadane z punktu widzenia Rosjan, którzy lądują tu bez żadnych insygniów, ale wszystko się skomplikowało, bo napisaliśmy to jeszcze przed Ukrainą, przed Krymem... Teraz produkcja z Rosjanami byłaby bardzo trudna... Bardzo żałuję, bo niezależnie od działań bieżącego rządu Rosji ich kultura jest dla mnie fascynująca. Gdzieś mi się marzy wykorzystywanie też ich tradycji do zabawy w kino. Zresztą do Smoka dodajemy też napisy po rosyjsku. W końcu Adolf Kamczatkow jest pół-Rosjaninem, bad guyem, ale takim, z którym Rosjanie mogą sympatyzować i się identyfikować. Oni często myślą o sobie jak o jakichś nadludziach. Gdzieś wydaje mi się więc, że mamy jakieś pola dialogu, ale teraz ten dialog jest mocno przydymiony politycznie. Czemu idziesz w kino teraz, gdy wszystko, co dobre, dzieje się w telewizji? Bo telewizja jest, wbrew pozorom, trudniejsza do wbicia się. Przynajmniej na tym poziomie, na którym ja chcę pracować. Nie chcesz być wynajętym reżyserem do jednego odcinka? Może nawet bym chciał, ale do tego też trzeba mieć trochę więcej doświadczenia – takiego na papierze, bo uważam, że to nie jest nic, z czym bym sobie nie poradził. A poza tym faktycznie – tam ma się bardzo mało do powiedzenia na planie zdjęciowym i nie jestem pewien, czy po tych latach robienia reklam chcę zmieniać jednego pana na innego. Teraz już chyba sam chcę trochę posterować statkiem. To dziś możliwe jest przede wszystkim w kinie, gdy reżyser ma swoją wizję, a ja bardzo lubię dłubać w scenariuszu. Nawet tuż przed zdjęciami, na zdjęciach, gdy nie działa jakiś dialog, nie działa jakiś drobiazg, to natychmiast zmieniamy - a to nie jest możliwe podczas reżyserowania serialu. Z tego co pamiętam, to wywołało wojnę przy produkcji True Detective. No i wygląda na to, że chyba reżyser miał rację... No url A co w ogóle teraz oglądasz? Masz czas na seriale? Staram się oglądać codziennie odcinek serialu, tak do kolacji, więc jakoś jestem na bieżąco, bo to oznacza siedem odcinków tygodniowo. Można więc całkiem sporo obejrzeć w ciągu roku. Teraz na przykład idę przez drugi sezon Person of Interest, bo polecono mi sezon czwarty (ponoć to mistrzostwo świata, jeśli chodzi o SF), więc szybko nadrabiam i jestem zachwycony. Notabene tam jest bardzo wiedźmiński bohater, trochę już może za stary aktor, by zagrać naszego wiedźmina, ale jeśli chodzi o charakter, poczucie humoru... W tym sezonie też wysypało naprawdę dobrymi produkcjami. Ale już jest tego chyba za dużo, by obejrzeć wszystko, zwłaszcza że ja czekam z reguły, by obejrzeć cały sezon. Marvel's Jessica Jones bardzo kusi... Oczywiście od lat kibicuję Netflixowi i bardzo czekam na jego wejście do Polski. Od razu mi się przypominają te plotki, że myślicie o Wiedźminie od razu jako o całym uniwersum – filmy, seriale itp. To prawda? No myślimy. Oczywiście pierwszy film musi być całkowicie samodzielny, ale jeśli się uda, to przecież historie napisane przez Andrzeja Sapkowskiego są tak fajne i jest ich tak dużo, że to nieomal niekończący się materiał na kolejne filmy czy serial telewizyjny. Wszystko przed nami.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj