W.F.: Połowa świata musi zginąć, aby druga połowa mogła żyć w dobrobycie. Na potrzeby dyskusji uznajmy na chwilę, że to jest konieczne. Jaki stosunek do Thanosa powinni mieć ci, którzy przeżyją? Czy powinni zacząć budować kościoły czy schrony przeciwatomowe? Bóg, który tworzy i niszczy, buduje szacunek jedynie poprzez strach. Jestem pewien, że ocaleni do końca życia będą drżeć przed widmem powrotu Thanosa i jego Czarnego Zakonu… Z drugiej strony czczenie tak krwiożerczego bóstwa nie jest raczej zdrowe dla duszy. Wśród kolejnych wyznawców z pewnością znajdą się fanatycy, chcący naśladować tatusia… Piszesz, że los Wszechświata jest przesądzony, że jeśli nie Thanos, dopadnie nas ktoś inny. Być może masz rację. Czy to oznacza jednak, że powinniśmy usiąść i czekać na kata? Czy w oparach defetyzmu i zniechęcenia powinniśmy oddać nasz los w ręce kogoś, kogo intelektu nie pojmujemy? To nie jest filozofia życiowa panów z Avengers czy Strażników Galaktyki. I wiesz co? Goście mają całkiem niezłe osiągi – same sukcesy na swoim koncie. Z sytuacji beznadziejnych wychodzili obroną ręką. W momencie, gdy już zagłada pukała do ich drzwi, z uśmiechem na ustach pokonywali wszystkie przeciwności losu. Czy naprawdę uważasz, że Thanos jest jak niechybnie zbliżająca się śmierć, która wcześniej czy później dotknie nas wszystkich? T'Challa, Rocket Raccoon, Spider-Man i pozostali raczej się z Tobą nie zgodzą. W pojedynkę udawało im się przeciwstawić wszechpotężnemu złu. Teraz są razem, a ich siła ducha może góry przenosić. Może warto jednak im zaufać i stanąć do walki? Może zamiast połowy Wszechświata da się jednak ocalić cały? Dlatego też nie przemawiają do mnie Twoje argumenty o chaotycznych zachowaniach Avengersów, którzy  sami są niezłym generatorem kłopotów. W wojennej zawierusze, w której jesteśmy (bo nie można inaczej nazwać sytuacji, gdy na każdym kroku kosmiczni agresorzy czy ziemscy psychopaci wyciągają łapska po nieswoje profity), zawsze dopinają sprawę do końca. Nawet gdy Asgard upada czy Sokovia spada… Pamiętaj, że gdyby nie członkowie Avengers ofiary Heli czy Ultrona poniewierałyby się po najdalszych zakątkach Wszechświata… P.P.: Wspominasz o Bogu, który tworzy i niszczy. Przypomina mi się w tym momencie biblijna opowieść o potopie, która jak ulał pasuje do naszych rozważań. Postrzeganie jej wyłącznie w ramach kary, porządkowania ludzkości za pomocą strachu albo przejawu przerażającego fanatyzmu byłoby zbyt dużym uproszczeniem. Thanos, podobnie jak starotestamentowy Bóg, "widzi" - a więc spogląda na Ziemię z zainteresowaniem, przy czym nie jest to zainteresowanie jedynie intelektualne czy wypatrywanie błędów naszej cywilizacji. W jego spojrzeniu mnóstwo jest empatii, w końcu nie chce pozwolić na samozagładę ludzkości. Szalony Tytan pragnie nawet nie tyle tworzyć, co aktualizować proces tworzenia. W dobie herosów, bogów, wymykających się spod kontroli maszyn, wojen światowych i starć z przybyszami z Kosmosu trzeba wybrać, czy nowy poziom życia wyznaczy Ci złodziejaszek Ant-Man albo stanowiący zagrożenie Hulk, czy też ktoś ze znacznie większym pomysłem na kreowanie rzeczywistości. Dokonania Avengers w kwestii walki ze złem są niepodważalne. Jeśli jednak mają - jak sam zauważasz - tak dobre osiągi w tej materii, to dlaczego na tym łez padole średnio trzy razy do roku pojawia się superzłoczyńca albo inny szarlatan, przez których wciąż żyjemy w stanie podwyższonego ryzyka? Nie wiem więc, czy słusznie chcesz być bijącym na alarm, który wieszczy wielką wojnę na horyzoncie. Jeśli popatrzysz na ostatnie 10 lat z szerszej perspektywy, to mamy tu raczej do czynienia nie tyle z konfliktami, co z brakiem porządku, chaosem. Od unicestwienia łotra do stworzenia nowego - właśnie tak sobie żyjemy. Co to jednak za życie? Kolejny plakat herosa na ścianie? News w wiadomościach o uratowaniu Ziemi? Warto byłoby zauważyć, że funkcjonujemy w okresie przejściowym, jakimś bliżej nieopisanym, rodzącym się etapie rozwoju cywilizacji. Jak doskonale wiesz - na początku też był chaos. I by znów odwołać się do tekstów biblijnych - nawet herosi pokroju Dawida, Salomona czy Samsona sprowadziliby zagładę na swoje otoczenie, gdyby nie boska interwencja. I tu właśnie wchodzi Thanos. W stanie idealnym na tym świecie byłoby miejsce i dla Szalonego Tytana, i dla Avengers. Podejrzewam, że świetnie by się dogadali, gdyby nie fakt, że wszyscy chcą tu mierzyć swoje cojones za pomocą solidnej młócki. Mam jednak propozycję. Co powiesz na to, byśmy obu zwaśnionym stronom sami przedstawili pomysł na rozwiązanie problemu? Może chodzi Ci jakiś po głowie? W.F.: Uważasz, że Thanos, zanim przystąpił do swoich działań, przeczytał od deski do deski Stary Testament? Być może tak było, szkoda tylko, że ktoś mu „zajumał” ten drugi, nowszy… Gdyby był również po jego lekturze, może by tak ochoczo nie szukał winy wszelkiego zła i niesprawiedliwości u innych, a spojrzałby głęboko w siebie? Może zauważyłby, że to on jest odpowiedzialny za inwazje Chitauri na Nowy Jork, gdzie jego małpa z brzytwą rozpoczęła swoisty danse macabre? Może przypomniałby sobie protegowanego Ronana, który bez najmniejszych problemów wymknął mu się spod kontroli i prawie podbił kosmos? Jak widzisz Thanos nie jest taki doskonały, jak Ci się wydaje. Również popełnia błędy, a jego najmniejsze potknięcie to dla Wszechświata zwiastun chaosu, czyli tego, na co według Ciebie Thanos znalazł remedium. Czy Szalony Tytan i Avengers mogliby egzystować w jednej rzeczywistości? Czy jestem sobie w stanie wyobrazić stół, przy którym siadają do pertraktacji Thanos i Tony Stark? Oczywiście, że tak. Powiem więcej – to się może wydarzyć w jednej z nadchodzących części Avengers… Być może znajdą nawet rozwiązanie problemów trapiących Wszechświat. Niestety grzechy Thanosa i liczba ofiar które ma na koncie, po wsze czasy umieszczają go w moim mniemaniu „tam, gdzie stało ZOMO”. „Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie”, powiedział kiedyś ktoś mądry. Wydaje mi się że Thanos niewiele czytał w młodości. Gdyby znał Nowy Testament czy dzieła Kanta, wiedziałby, że świat, w którym to silniejszy narzuca swoją wolę słabszym, jest już od długiego czasu passé…
Źródło: Marvel
P.P.: Żeby stworzyć coś nowego, trzeba stopniowo wykorzenić stare. I Ty, i ja żyjemy obecnie w "starym", niekoniecznie Testamencie, ale historia zaczyna się powtarzać - najpierw jako tragedia, później jako farsa. To nie Thanos jest odpowiedzialny za atak Chitauri - cała inwazja była planem Lokiego, który chciał podbić Midgard i podstępnie wykorzystał armię sojusznika. Jak doskonale pamiętasz, Szalony Tytan ostrzegał Ronana przed używaniem Kamienia Mocy; Oskarżyciel się nie posłuchał i skończył, jak skończył. To ma być zwiastun chaosu? Nie, Thanos uświadamia nam najlepiej, co dzieje się wówczas, gdy Kamień Nieskończoności trafia w nieodpowiednie ręce. Otóż Szalony Tytan swoje dzieciństwo spędził w tajemnych księgach - taki już los wyrzutka, gdy rodzisz się pokiereszowany na planecie, na której wszyscy są uosobieniem piękna. Podróżował po Wszechświecie przez 100 lat, zgłębiając wszystkie jego sekrety. Choćbyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość, nie odmówisz mu wiedzy i doświadczenia. Przypinasz mu łatkę złoczyńcy - to wygodne, bo redukuje kontrasty. Prawo moralne może być w Tobie, a niebo gwiaździste nad Tobą, nie mam z tym problemu. Dopóki to niebo gwiaździste nie zacznie nam zwalać się na głowy, a to już się dzieje... Ta sytuacja wydaje się patowa, ale dostrzegam światełko w tunelu. Wieść gminna niesie, że zaraz w tym samym świecie pojawi się jeden Pyskaty Najemnik. Jeśli więc szukamy konsensusu, to powinniśmy zwrócić nasze oczy w kierunku Deadpoola. Gość potrafi Thanosa solidnie wkurzyć, ba - miłość Szalonego Tytana, Śmierć, smali cholewki właśnie do niego. Akurat Deadpool jest tym kimś, kto może zdzierżyć po głowie i kosmicznego przybysza, i Avengers. Więc może zamiast spierać się o to, kto ma rację, pójdziemy razem na chimichangę?...
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj