Jeśli zastanawiacie się nad tym, kto ma rację w filmie Avengers: Wojna bez granic - Thanos czy Mściciele, to doskonale trafiliście. Nasi redaktorzy, Wiktor Fisz i Piotr Piskozub, postanowili wyłożyć racje obu stron. Było bardzo blisko rękoczynów...
W przededniu premiery filmu Avengers: Infinity War redaktorzy Piotr Piskozub i Wiktor Fisz postanowili podyskutować nad tym, kto ma rację w ekranowym sporze - Mściciele czy może jednak Thanos? Motywacje zwaśnionych stron nie są bowiem zero-jedynkowe; mnóstwo tu kontrastów i niuansów, które w oczekiwaniu na dobrą bitkę w Wakandzie mogą nam umknąć. Fisz starał się pobić Piskozuba Mjolnirem, Piskozub Fisza Rękawicą Nieskończoności. Nie wiemy, czy przeżyli to starcie, ale zapis ich debaty przetrwał:
Piotr Piskozub: Wiktor, źle się dzieje w tym Wszechświecie - równowaga została zachwiana. Przeróżne rasy majsterkują przy genetyce, tworząc coraz to nowe, śmiertelnie niebezpieczne istoty, a ci, których bierzemy za herosów, serwują nam Ultrona i Sokovię. Giną niewinni, sprawy wymykają się spod kontroli. Nawet jeśli Avengers czy Strażnicy Galaktyki stają w naszej obronie, to właśnie z uwagi na ich działania wciąż żyjemy w stanie większego zagrożenia. Nikt nad tym nie panuje; wszelkie bitwy ze złoczyńcami to zamiatanie postrzeganego holistycznie problemu pod dywan. Widzę w tym wszystkim bezsens istnienia - nie wiem, czy wychodząc z domu na głowę nie zwali mi się Hulk albo zgraja Chitauri; nie ma nad tym żadnej kontroli. I teraz nadchodzi Thanos. Facet dostrzegł, że w tym Wszechświecie coś poszło nie tak: planety są przeludnione, nierówności społeczne wyniszczają wykluczonych, jedna, wielka, międzyplanetarna wojna wisi w powietrzu. Dlaczego więc boisz się tego, co jest po prostu konsekwencją obecnego stanu rzeczy? Ktoś musiał tym galaktycznym hulankom i swawolom powiedzieć w końcu: stop.
Wiktor Fisz: Boję się, Piotrze, oj boję się tych, którzy pięścią chcą wprowadzać nowy porządek we Wszechświecie…Boję się tych, którzy dzielą ludzi na lepszych i gorszych… na tych, którzy mają przetrwać i tych, co mają umrzeć. Podobno od cynicznych polityków gorsi są tylko fanatyczni ideowcy. Do której grupy należy Szalony Tytan? Wydaje mi się że doskonale pasowałby do obu ekip. Dodajmy do tego jeszcze radykalne poglądy i twardą rękę w stosunku do swoich dzieci. Całe szczęście historia Thanosa jest doskonałym dowodem na to, że zimny wychów to błąd. Chyba każdy wie, że nie wolno bić dzieci, a tym bardziej wyrywać im kończyn i zamieniać na biomechaniczne części. Metody wychowawcze Szalonego Tytana przyniosły odwrotny skutek, bo jego dwie ukochane córeczki nie mogą już się doczekać, aby spuścić manto patologicznemu tatusiowi. A na dodatek do pomocy przyprowadziły kilku kumpli z podwórka…
P.P.: Albo trafił Cię, Wiktorze, piorun Thora, albo umyślnie spłaszczasz intencje Thanosa - jemu wcale nie zależy na spuszczeniu wszystkim dookoła solidnego łomotu, ale na Kamieniach Nieskończoności, które, jak doskonale wiesz, pod pieczą Avengers ginęły i pojawiały się w kuriozalnych okolicznościach. Szalony Tytan nie dzieli żywych istot na lepsze i gorsze; wręcz przeciwnie - zdaje się, że w jego planie wszyscy jesteśmy równi. Nazywasz go fanatykiem, ideowcem, politykiem, tymczasem ja widzę w nim tylko i aż romantycznego nihilistę. Gość ceni życie do tego stopnia, że chce nadać naszym bytom nowe znaczenie. Do tej pory było tak, że rodzisz się gdzieś między moczem a kałem, a po śmierci twoje resztki są trawione przez robaki. Dzięki Thanosowi stajesz się zaś cegiełką w planie wielkiego kalibru, w którym powstaje nowy Wszechświat, a wspomniany przeze mnie nihilizm to katalizator procesu twórczego - w końcu niszczenie gdzieś na najgłębszym poziomie nadal jest kreowaniem. Przywołujesz przypadki Nebuli i - jak mniemam - Gamory; sęk w tym, że to sieroty, które wyszydzany w dzieciństwie i znienawidzony przez własną matkę Thanos dosłownie i w przenośni przeprowadził za rączkę do większego celu w życiu, nawet jeśli jest nim bycie śmiercionośną bronią - chyba zgodzisz się ze mną, że obie panny z tego faktu skrzętnie korzystają. Czy Szalony Tytan jest w takim podejściu gorszy od Avengers, którzy środki finansowe na swoją działalność zdobywali dzięki Starkowi dozbrajającemu watażków celujących w niewinne kobiety i dzieci? Thanos widział upadek swojej planety, gdzie walka o źródła energii i inne dobra doprowadziła do jej upadku - zaklinaj rzeczywistość, ale Ziemię czeka to samo. Nie sądzisz, że ten, którego bierzesz za mordercę, jest po prostu... kosmicznym altruistą?
W.F.: Piotrze, czyżbyś zaślepiony niewątpliwą charyzmą Thanosa nie zauważał jego prawdziwej natury? Taki z niego altruista, jak z krzykliwego pana, który najechał sąsiadów, aby zapewnić swojej społeczności przestrzeń życiową. Taki z niego romantyk, jak z pewnego wschodniego wąsacza, który wyżynał swój naród, aby pozostała część miała co jeść. Taki z niego marzyciel, jak z islamskiego brodacza, który w walce z niesprawiedliwym podziałem społecznym zbombardował centrum świata zachodniego….
Piotrze, czyżbyś wagarował na lekcji życia, podczas której mówione było, że każda jednostka ma prawo do stanowienia o własnym losie? Steve Rogers, Tony Stark i Bruce Banner odrobili zadania domowe, dlatego po raz kolejny stają do walki z samozwańczym bogiem pokroju Ultrona czy Lokiego… Bo Thanos tak naprawdę nie różni się zbytnio od wyżej wymienionych socjopatów. Być może jego motywacje są mniej cyniczne, a bardziej ideowe, (nie chcę jednak w nie wnikać, bo jeśli patrzysz w otchłań…), ale finalnie jego działania prowadzą tylko do jednego – śmierci i zagłady.
Tony Stark, Thor, Peter Quill czy Scott Lang gubią się w swoich wyborach, popełniają karygodne błędy, okazują słabość… Ich moralności jednak nie da się zakwestionować. Jeśli przysporzyli komuś cierpień, to nigdy celowo i nigdy beznamiętnie. Sam wiesz, jak Rogers i Stark przeżywali śmierć niewinnych w Nowym Jorku i Sokovii. Toczy się jednak wojna (wywołana właśnie przez Thanosa), a na wojnie po prostu nie da się uniknąć ofiar…
A jeśli chodzi o los Nebuli i Gamory, to naprawdę uważasz, że nie ma nic pomiędzy byciem ofiarą i oprawcą? Piotrze, czyżby Czarny Zakon zdobył właśnie nowego członka?
P.P.: Co łączy krzykliwego pana, wschodniego wąsacza i islamskiego brodacza? Utopia, nieosiągalny ideał, innymi słowy: mrzonki, bajdurzenie. Tymczasem Thanosowi chodzi o coś znacznie innego niż wyrżnięcie potencjalnych zagrożeń i 72 dziewice w niebiańskim łożu; facet chce przywrócić we Wszechświecie równowagę. Toż to całkiem realistyczny plan. Ty mówisz, że zniszczy połowę uniwersum - ja twierdzę, że ocali drugą. Szklanka jest albo w połowie pusta, albo w połowie pełna. Do zagłady w naszej galaktyce i tak dojdzie; zniszczymy się sami, randomowa wpadka Avengers wystrzeli nas w Kosmos, albo Ultron czy Loki (jeden i drugi obecny na Ziemi właśnie dzięki Mścicielom - pokłony, o herosi!) w wersji 2.0 zaserwują nam jatkę, której konsekwencji już nie odwrócimy. To ma być to samostanowienie w kwestii własnego losu? Miałem jakiś wybór, gdy niewinni w Sokovii albo w Lagos tracili życie, bo rzekomo Najpotężniejsi Herosi na Ziemi skrewili? Albo gdy Cap tworzył własne prawo i uniewinniał mordercę Bucky'ego?
Mówisz o moralności, o naturze Thanosa, o jego toksycznej miłości do przybranych córek. Prawda jest taka, że ani Ty, ani ja nie jesteśmy w stanie tego pojąć - intelektem Szalony Tytan bije na głowę członków Avengers, a jego zamiary wymykają się z ziemskich kategorii. Ma takie samo prawo do określania się zbawcą, jak Mściciele, przy czym on lepiej niż oni pojmuje, do czego prowadzi planetarna samowolka - tę lekcję odrobił już na Tytanie. Stark i reszta jego ziomków na skraju zagłady byli już niejednokrotnie, a żadnych wniosków z tego faktu nie wyciągnęli. Nie byli w stanie upilnować Kamienia Przestrzeni, a ten Rzeczywistości oddano w ręce tak podejrzanego typa, jakim jest Kolekcjoner. Nagle okazuje się, że Thanos wie znacznie lepiej, jaka relacja łączy siłę i odpowiedzialność.
Z tego, co słyszałem od Josh Brolin, Thanos kocha córki bardziej, niż mógłbyś podejrzewać. Tak decydowały o swoim losie, że jedna chciała ukatrupić drugą. Mówisz jeszcze, że działania Szalonego Tytana mają prowadzić tylko do śmierci i zagłady. Nic bardziej mylnego: jego plan to co prawda redukcja liczby istnień, ale podyktowana kosmiczną koniecznością - by życie mogło rozkwitnąć, trzeba oddzielić ziarno od plew. Jeśli nie zrobi tego Thanos, to lada moment centrum świata zachodniego będzie Ci wysadzał nie islamski brodacz, a jakiś uzurpator pokroju Ronana, którego przecież Szalony Tytan przestrzegał. Może czas antycypować i myśleć w kategoriach nieco większych, niż odwołania do historycznych przykładów i dobroduszności Avengers? Chcę wiedzieć, co mnie czeka. Bez Thanosa mogę tylko zgadywać, kiedy przyjdzie po mnie Kostucha.
- 1 (current)
- 2
Źródło: Zdjęcie główne: Marvel