Serial Halt and Catch Fire został zamówiony w 2012 roku. Jego twórcami są  Christopher Cantwell oraz Christopher C. Rogers, którzy inspirowali się biografią Steve'a Jobsa oraz książką The Soul of a New Machine. Prowadzącym producentem został  Jonathan Lisco, ale twórcy cały czas byli w ekipie scenarzystów, więc trzymali pieczę nad całością od samego początku. Gdy nabrali doświadczenia, przejęli prowadzenie w ostatnich dwóch sezonach – trzecim i czwartym. I to oni zdecydowali się w sposób satysfakcjonujący zamknąć całą historię w czwartej serii. Na samym początku produkcja przyciąga tym samym, co Stranger Things, czyli klimatem oraz nostalgią za latami 80. ubiegłego wieku (w późniejszych sezonach podobnie jest z latami 90.). Właśnie w tych latach rozgrywa się pierwszy sezon, który porusza kwestię budowania pierwszych komputerów i rewolucji codzienności. Cała ta atmosfera jest budowana muzyką utrzymaną w klimacie tamtych lat, iluzją tworzenia świata (kostiumy, charakteryzacja, zachowanie, kultura) oraz tematyką, która świetnie oddaje raczkowanie branży komputerowej. To może brzmieć nudno i skomplikowanie, ale twórcy w żadnym razie nie stawiają na techno-bełkot, ale bardziej na budowę ciekawej i intrygującej historii o uniwersalnym znaczeniu. Robią to w taki sposób, że nawet jeśli nie wiemy nic o komputerach i technologii, jesteśmy w stanie zaangażować się w opowieść i śledzić poczynania bohaterów z niemałym zainteresowaniem. Twórcy wzięli sobie za cel na te cztery sezony pokazanie ważnych dla świata komputerów rzeczy podczas ich powstawania i rozwoju. Bynajmniej nie mówimy tutaj o historii opartej na faktach. Nie jest to żadna biografia. Wszystko, co oglądamy, to fikcja zaledwie inspirowana tym, jak wyglądał rozwój technologii w latach 80. i 90., w których to rozgrywają się późniejsze sezony. A twórcy w kolejnych seriach idą krok dalej i wychodzą ponad czysto technologiczną budowę komputera. Mamy na początek pierwsze wersje gier, w które można grać po sieci, oraz raczkowanie Internetu i tworzenie wyszukiwarki w stylu Google'a. Nie będę spoilerować, jak to się rozwija i kończy, ale twórcy prowadzą każdy z tych wątków w sposób perfekcyjny i ciekawy. Potrafią sprawić, że emocjonujemy się dążeniami bohaterów, bo to, co oni uważają jedynie za kiełkujący pomysł, dla nas jest obecnie codziennością. Nie brak w tym emocjonujących zagrań, ciekawych zwrotów akcji i dobrego tempa. Nigdy nie pomyślałbym, że oglądanie pracy nad wyszukiwarką internetową może być tak absorbujące. Halt and Catch Fire ma gamę ciekawych i wyrazistych bohaterów, z których na czoło wysuwa się Joe grany przez Lee Pace'a. Postać charyzmatyczna, szalenie inteligentna, a zarazem trochę niezrównoważona. Wydaje się mieszanką największych geniuszy świata technologii z naszej rzeczywistości – na czele ze Steve'em Jobsem (w jednym sezonie nawet podobnie się ubiera). Dostajemy bohatera bardzo niejednoznacznego, który wie, co chce osiągnąć, potrafi inspirować i motywować innych, ale gdzieś po drodze jest w stanie się zagubić. Popełnić błąd, który może drogo kosztować. Istotnym wątkiem rozgrywanym przez cztery sezony jest jego romantyczna relacja z Cameron (Mackenzie Davis), która zaczyna jako programistka, ale z czasem rozwija się jako twórca gier. Tak jak Joe jest najlepszą i najbardziej wyrazistą postacią, tak Cameron można nazwać największym problemem tego serialu. Często jej zachowanie jest głupie, absurdalne i po prostu irytujące. To sprawia, że trudno jej kibicować, bo czasami ma się jej po prostu dosyć. Jej poczynania są przeważnie usprawiedliwione fabularnie, ale jednocześnie czuć, że przez cztery sezony ta postać nie dojrzała. Dobrze jednak równoważą to pozostali bohaterowie, na czele z Gordonem i Donną. Przez te cztery sezony poznajemy ich w życiu zawodowym i prywatnym, dzięki czemu nawiązujemy z nimi więź emocjonalną. To sprawia, że wątki obyczajowe każdej z tych postaci (nie tylko Gordona i Donny) stają się dobrym uzupełnieniem centralnej fabuły o technologicznych rewolucjach codzienności. Nie jest to serial lekki i prosty. Halt and Catch Fire stanowi rozrywkę bardzo wymagającą, skierowaną do osób, które oczekują po serialach czegoś więcej pod względem fabularnym, emocjonalnym i artystycznym. Dostajemy świetnie rozpisaną historię o ludziach mających wpływ na zmianę rzeczywistości. Wkraczamy w ich życie prywatne, które wbrew wszystkim przesłankom nie jest usłane różami. Do tego wszystko jest świetnie nakręcone dzięki znakomicie dobranej grupie reżyserów, na czele z nominowanym do Oscara Juan José Campanella, który w pilocie nakreślił cały wizualny styl serialu. Często bawił się długimi ujęciami, wyciągając z aktorów pokłady emocji, o których pewnie sami nie mieli pojęcia. Takie sekwencje z dobrze rozpisanymi dialogami zawsze robią wrażenie.
Cztery sezony serialu to dobra, satysfakcjonująca i przede wszystkim zamknięta fabuła. Halt and Catch Fire to serial dla każdego, kto szuka czegoś wyjątkowego, świetnie zagranego, z ciekawą historią, wyrazistymi bohaterami i emocjami, które zostają na długo. Ten serial nigdy nie osiągnął wielkiej popularności, ale jakościowo jest to taka produkcja, która na długo zostanie zapamiętana w historii telewizji. Po prostu majstersztyk świata seriali, który nieprzypadkowo przez cztery sezony trzymał równy wysoki poziom, osiągając wielki sukces artystyczny. Takie małe arcydzieło – warto obejrzeć!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj