W obliczu restrykcji pandemicznych filmomaniacy zostali zmuszeni do porzucenia kinowych doświadczeń na rzecz seansów realizowanych w domowym zaciszu. Tylko w ten sposób mogli nieprzerwanie realizować swoją pasję, gdyż przez większość 2020 roku nie mieliśmy dostępu do klasycznego kina. Część odbiorców skorzystała z okazji i wymieniła przestarzały telewizor na nowszy model, aby choć po części zrekompensować sobie odcięcie od srebrnych ekranów. Niestety, nawet największy odbiornik nie będzie w stanie oddać atmosfery panującej na sali kinowej, o czym pośrednio świadczą badania przeprowadzone przez ekspertów z University College London i Vue Entertainment. Naukowcy postanowili przyjrzeć się kinu nie jako medium audiowizualnemu, a pod kątem korzyści poznawczych, emocjonalnych i fizjologicznych, jakie może zaoferować przeciętnemu odbiorcy. Badanie potwierdziło to, co kinomaniacy wiedzieli od dawna – wspólne wypady do kina ze znajomymi to nie tylko doświadczenie kulturowe. Dwugodzinny seans przyczynia się do podwyższenia tętna nawet do 60% tętna maksymalnego, co stanowi ekwiwalent 45-minutowego treningu kardio. Co więcej, zaobserwowano, że podczas wspólnego seansu tętno odbiorców wyrównuje się i synchronizuje. Z kolei testy przewodnictwa skórnego dowiodły, że część scen o wysokim ładunku emocjonalnym może pobudzać kinowego odbiorcę. To wszystko ma pozytywny wpływ na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne, a przy okazji ułatwia zagłębienie się w filmowej narracji.
Doświadczenia kulturowe, takie jak chodzenie do kina, dają naszemu mózgowi możliwość poświęcenia niepodzielnej uwagi przez dłuższy czas. W szczególności w kinie nie mamy nic innego do zrobienia poza zatraceniem się w filmowej historii – wyjaśnił Joseph Devlin, profesor neurologii poznawczej na UCL.
Multikino odpowiedziało na ten raport za pośrednictwem manifestu „Zatrać się w niezwykłych opowieściach”, który ma zwrócić naszą uwagę na to, jak istotną rolę w odbiorze filmów ma sposób ich prezentacji. Owszem, w czasie pandemii nauczyliśmy się, jak oglądać kinowe produkcje w zastępczej formie, na mniejszych ekranach naszych telewizorów, komputerów czy smartfonów. Jednak taki sposób chłonięcia treści ma swoje ciemne strony. Mobilne seanse odbierają kinu jego społeczne walory. Odpalając film na niewielkim wyświetlaczu, nie możemy dzielić się tym doświadczeniem z gronem znajomych. Ponadto ze wszystkich stron czyhają na nas najróżniejsze bodźce, które raz po raz odciągają naszą uwagę. Nieustannie spływające powiadomienia czy oglądanie filmów w biegu nie pozwalają skupić się na tym, co najważniejsze – na akcji, emocjach i współodczuwaniu tego, co czują bohaterowie. Gdybyśmy mieli wskazać jeden główny czynnik, który pogłębia immersyjność kinowych wrażeń, wybór byłby dość prosty. To wielki ekran rozciągający się na całą szerokość naszego pola widzenia sprawia, że filmy oglądane w kinie na dłużej zapadają nam w pamięć niż te, które oglądamy w domowym zaciszu. Owszem, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wyposażyć się w wielkoformatowy telewizor i zasiąść metr od niego, aby zasymulować takie doświadczenia we własnym salonie. Niestety, takie rozwiązanie nigdy nie będzie idealne. Przede wszystkim dlatego, że nie każdy może pozwolić sobie na zakup telewizora, który wymaga wygospodarowania mnóstwa przestrzeni w domowym zaciszu. Ponadto wyposażenie się w wielkoformatowy odbiornika może być sporym wydatkiem, zwłaszcza jeśli interesuje nas sprzęt pozwalający wyświetlać obraz o zadowalającym poziomie kontrastu oraz wiernie odwzorowanych kolorach. Irytujące mogą okazać się także refleksy świetlne na matrycy. Mogłoby się wydawać, że część z tych niedoskonałości rozwiąże inwestycja w projektor do kina domowego, ale korzystanie z niego może okazać się jeszcze bardziej problematyczne. Sprzęt tego typu poradzi sobie co prawda z wyświetleniem przeszło 100-calowego obrazu, jednak musimy dysponować odpowiednio długim salonem, aby ustawić urządzenie w dobrej odległości od powierzchni projekcyjnej. Albo zainwestować w bardzo drogi projektor krótkiego rzutu, którego cena może przekraczać cenę zakupu telewizora klasy premium. A to tylko jedna z przeszkód, jakie napotkamy na drodze do uzyskania kinowej jakości obrazu na projektorze domowym. O oglądaniu filmów za dnia przy wykorzystaniu takiego sprzętu możemy tylko pomarzyć. Nawet w pochmurny dzień obraz będzie wyblakły i pozbawiony kontrastu, gdyż projektory wymagają idealnego zaciemnienia pomieszczenia, aby w pełni pokazać swój potencjał. Jeśli nie będziemy w stanie zapewnić mu optymalnych warunków do pracy, możemy zapomnieć o reprodukcji głębokiej czerni czy żywych, realistycznie wyglądających barw. Kino rozwiązuje wszystkie powyższe problemy. Kiedy światło na sali gaśnie i projektor zostaje wprawiony w ruch, przed nami pojawia się wielkoformatowy obraz, pozwalający w pełni doświadczyć filmowej immersji. Rozciąga się aż po krawędź naszego wzroku, wypełniając całą naszą przestrzeń. Pozwala poczuć się tak, jakbyśmy np. byli jednym z gości Wesela Wojciecha Smarzowskiego, które właśnie zadebiutowało na srebrnym ekranie. A jeśli wybierzemy się na seans do Multikina, w pogłębieniu tych doświadczeń pomogą również: zaawansowany systemy dźwięku przestrzennego oraz wygodne (skórzane i rozkładane) fotele. Choć to już materiał na odrębną historię o tym, jak kino pozwala zatracić się w filmowej treści.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj