Trylogia Władcy Pierścieni w reżyserii Petera Jacksona to jedno z największych filmowych dzieł w historii kinematografii. Stanowi niezwykle udaną adaptację książek J.R.R. Tolkiena, na którą fani tego przełomowego fantasy musieli czekać wiele lat. Dziś możemy mówić o sukcesie tych produkcji, ale zanim udało się stworzyć filmy na miarę oczekiwań, projekt przeszedł długą i wyboistą drogę w próbach aktorskiej ekranizacji powieści. Na pocieszenie pozostawały średnie animacje: Hobbit (1977), Władca Pierścieni (1978) i Powrót Króla (1980). Pod koniec lat 60. trylogia Tolkiena stała się hitem wydawniczym i fenomenem kulturowym, więc nie dziwi, że pojawiło się wielu chętnych do nakręcenia filmowej adaptacji. Zainteresowanie wykazywały wytwórnie takie jak MGM czy Disney oraz znani producenci – np. Gabriel Katzka (Złoto dla zuchwałych, O jeden most za daleko). Chęć wyrazili m.in. The Beatles, którzy chcieli stworzyć Władcę Pierścieni ze Stanleyem Kubrickiem za kamerą, ale pisarz kategorycznie im odmówił. W 1957 roku podjęto się pierwszej próby adaptacji Władcy Pierścieni. J.R.R. Tolkien w swoich listach pisał, że jest bardzo niezadowolony ze scenariusza oraz "ze skrajnej głupoty i niekompetencji Z. [Mortona Zimmermana] oraz jego całkowitego braku szacunku dla oryginału".
Ten dokument w formie, w jakiej się znajduje, napawa mnie głębokim niepokojem co do dialogów, które (jak przypuszczam) zostaną wykorzystane. Moim zdaniem Zimmerman, autor tej n[oweli] f[ilmowej], zupełnie nie potrafi adaptować "słowa mówionego" z książki. Jest pochopny, niewrażliwy i bezczelny. Nie czyta książek. Wydaje mi się oczywiste, że bardzo szybko przekartkował Władcę Pierścieni, a potem skonstruował swoją n.f. z częściowo poplątanych wspomnień, jak najrzadziej przy tym zaglądając do oryginału. Dlatego robi błędy w większości imion – nie tyle popełniając czasami przypadkowy błąd, ile czyniąc tak stale (zawsze "Borimor" zamiast "Boromir").
W tamtym czasie panowała opinia, że trylogia Tolkiena jest "nie do sfilmowania", o czym rzekomo mówił nawet sam Kubrick. Początkowo innego zdania był John Boorman, który został wyznaczony do napisania scenariusza, wyprodukowania i wyreżyserowania filmu przez wytwórnię United Artists (UA), która nabyła prawa do ekranizacji w 1969 roku. Warto dodać, że UA nigdy nie zobowiązało się do produkcji projektu, a jedynie do wstępnej adaptacji.
fot. IMDb // film: Gdzie serce twoje
John Boorman to brytyjski filmowiec. W tamtym czasie był częścią nowej fali hollywoodzkich reżyserów, którzy pojawili się pod koniec lat. 60 wraz z rosnącym ruchem kontrkulturowym. Stworzył takie filmy jak Zbieg z Alcatraz (1967) i Piekło na Pacyfiku (1968). Dopiero w późniejszych latach nakręcił Uwolnienie (1972) czy bardzo chwalony film fantasy Excalibur (1981). W swojej karierze miał też kilka bolesnych wpadek – druga część Egzorcysty (1977). W każdym razie reżyser pracował przy scenariuszu wraz z Rospo Pallenbergiem i szybko zorientował się, że zadanie jest prawie niewykonalne. W swoich listach pisał, że podczas tworzenia filmu czuł się jak Frodo, gdy został poproszony o noszenie Pierścienia. Czytamy: "Jest to niemożliwe, ale też niemożliwe do odrzucenia. Jemu się udało, prawda?". W efekcie stworzył scenariusz, w którym mocno poniosła go fantazja. Na myśl w tym momencie przychodzi od razu historia Jona Petersa i jego wymyślnego scenariusza do filmowej wersji komiksu Sandman. Boorman okazał się twórcą, który miał za nic materiał źródłowy. Stworzył swoją interpretację dzieł Tolkiena. Wprowadził wiele znaczących zmian względem książek. Można to częściowo usprawiedliwić tym, że miał powstać tylko jeden film trwający od dwóch i pół do trzech godzin, więc historię należało odpowiednio skrócić. Natomiast Boorman postanowił ją też ubarwić na swój sposób.
Boorman okazał się twórcą, który miał za nic materiał źródłowy. Stworzył swoją interpretację dzieł Tolkiena.
Wczesne listy Pallenberga do Boormana wskazują, że kontrkultura lat 60., związana z rozwojem muzyki rockowej (zalecił obsadzenie Ringo Starra w filmie) i narkotykową epoką, wpływała na początkowe przemyślenia twórcy o projekcie. Reżyser miał nawet pomysł, aby to Gandalf stał się głównym bohaterem, który kontroluje przeznaczenie Froda, a do tego część akcji miała rozgrywać się w jego głowie. Szkice scenariusza zawierały sceny seksu, które w książkach Tolkiena oczywiście nie występowały.
fot. New Line Cinema
Ostateczny szkic scenariusza okazał się przytłaczającym spektaklem dynamicznej akcji ze słabo zarysowanymi bohaterami i fabułą. Ogólna struktura powieści Tolkiena została zachowana, ale wiele szczegółów jego pracy utracono. Boorman w notatce do kierownictwa UA przyznał, że "konieczne było dokonanie wielu pominięć i wyeliminowanie kilku postaci. (…) Staraliśmy się uchwycić ducha, a nie literę książki”. W wiele zmian, które wprowadził do fabuły, aż trudno uwierzyć. Różnice względem materiału źródłowego są ogromne i dziś mogą budzić duże kontrowersje. Oto kilka przykładów:
  • Bilbo nie chciał opuścić Shire’u, a Gandalf był tym, który próbował go do tego zmusić.
  • Gandalf przekonywał Froda, żeby zakładał Pierścień podczas swojej misji, jeśli było to konieczne.
  • Podczas podróży hobbici mieli trafić na pole grzybów, które miały na nich psychodeliczne działanie.
  • Glorfindel, który ratował rannego Froda przed Czarnymi Jeźdźcami, został zastąpiony przez Sama (u Jacksona była to Arwena, a w animacji Legolas) jadącego na koniu w stronę Rivendell. Przed Jeźdźcami uratowały ich elfy na kucykach. W ucieczce pomagał Merry, który oślepiał konie Jeźdźców błyszczącą patelnią.
  • Frodo został uzdrowiony z infekcji (oślizgłej "esencji upiora") za pomocą magii elfów używających grubej warstwy liści drzew i odbitych promieni słonecznych. Gdy Frodo zostaje uzdrowiony, okazuje się, że leżał na stole pośrodku pomieszczenia, w którym jednocześnie odbywała się narada Elronda.
  • Gdy Drużyna Pierścienia wyruszała z Rivendell, trzynastoletnia Arwena zamieniła się w zjawę, wskazując drogę podróży i udzielając rad.
  • Podczas podróży Aragorn i Boromir walczyli o „miecz, który został złamany”. Pojedynek zakończył się tym, że każdy trzymał jego połowę. Wtedy pojawia się Arwena, która kaleczy się ostrzem i z zakrwawionymi ustami całuje Aragorna i Boromira. Potem każdy z nich całuje jej uda, a następnie siebie wzajemnie, co czyni ich braćmi krwi…
A to nie koniec dziwactw, jakie wprowadzał do scenariusza Boorman. Prawdopodobnie najbardziej rażące zmiany dotyczą sposobu, w jaki przedstawia się elfy. W powieści Galadriela jest starożytną, mądrą i niebezpieczną królową elfów o potężnej mocy. Z kolei reżyser opisuje ją jako skąpo odzianą kobietę (niczym Panią z Jeziora), która wynurza się z wody i postanawia w nocy przespać się z Frodem. Mało tego – Boromir i Aragorn byli rozczarowani, że to nie ich wybrała. W scenariuszu znajdował się również fragment, w którym okazuje się, że lembasy (elficki chleb) smakowały tak, jak chciała tego osoba, która je jadła. Gdy więc Merry ugryzł kawałek, uśmiechnął się marzycielsko, mówiąc: Galadriela…
fot. New Line Cinema
Duże zmiany nastąpiły też podczas narady u Elronda. Za jej sprawą w książce wyjaśniono historię Pierścieni Władzy i Śródziemia. Tutaj jest to opowiedziane za pomocą teatralnego przedstawienia (niczym japoński teatr Kabuki), w którym grupa artystów wskakuje na stół rady i odtwarza tę historię, a każdy z Pierścieni jest reprezentowany przez żonglera z obręczami. Artystka wykonująca taniec brzucha kręci dziewięcioma pierścieniami, które trafiły do ludzi. W sztuce pojawia się również Sauron, przypominający w ruchach Micka Jaggera i Puncha, który tańczył lubieżnie przed tancerką z dziewięcioma obręczami. Naśladował go Saruman, który został opisany w scenariuszu jako wersja femme fatale próbująca uwieść Gandalfa. A to tylko adaptacja połowy książki Drużyny Pierścienia. Dalej w Mordorze Frodo i Sam odkryli, że Pierścień pozwalał im powodować konwulsje u orków. Z kolei w Minas Tirith jeźdźcy Rohanu wytrenowali swoje konie tak, by przy natarciu na formacje wojskowe orków uderzały je tylnymi kopytami. W szeregach walczących w Minas Tirith znajdowali się pszczelarze, którzy nosili wiklinowe maski i byli odziani w skórę. Ponadto po bitwie Aragorn przypadkowo zabił Denethora, a potem uwodzicielsko uleczył Eowinę, by następnie ją poślubić. W Mordorze Frodo został okrzyknięty "Władcą Pierścienia", gdy Jedyny Pierścień został zniszczony.
fot. New Line Cinema
Boorman w swoim scenariuszu kompletnie zignorował to, jak duże znaczenie miał heroizm hobbitów, w tym Froda, który na przestrzeni filmu miał stać się bardziej stanowczym bohaterem. Dla reżysera ten temat stał się zupełnie nieistotny. Ponadto pominięty został Faramir, który odgrywał ważną rolę w książkach. Ten los podzieliły również wątki Isengardu, Entów i Helmowego Jaru. Mimo scenariuszowych ograniczeń Boorman, w odróżnieniu od Jacksona, poświęcił sporo czasu, aby przedstawić muzyczno-poetycką kulturę hobbitów z ich charakterystycznym poczuciem humoru. Istnieje też kilka interesujących rzeczy, które mogły znaleźć się na ekranie, jak wystrzeliwanie z katapult orków. Poza tym opisywano ich jako coś w rodzaju gadów-ptaków przypominających zombie. Na koniec filmu miały one żałować swoich złych czynów i dołączyć do ludzi w Minas Tirith. Co ciekawe, taki pomysł rozważał w swojej powieści nawet sam Tolkien, który miał zaliczyć cameo w filmie. Jak można się domyślić, UA nie zdecydowało się na nakręcenie filmu na podstawie scenariusza Johna Boormana. Powodem były również koszty, ponieważ wytwórnia była w kryzysie finansowym. Po tego typu "radosnej twórczości" niektórych scenarzystów nie dziwi postawa samego J.R.R. Tolkiena, który, delikatnie mówiąc, nie był zwolennikiem aktorskiej adaptacji jego książek i wzbraniała się przed tym, jak mógł. Dlatego właśnie jeszcze bardziej się docenia filmy Petera Jacksona, który w porównaniu do swoich poprzedników bardzo wiernie zekranizował trylogię Władcy Pierścieni, dając wszystkim mnóstwo pozytywnych audiowizualnych wrażeń z epickiej podróży Froda do Mordoru.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj