Era remastera
Współczesną branżę gier często nazywa się również erą remasterów. Są to odświeżone (najczęściej wizualnie) wersje gier z konsol ubiegłej generacji. Przeważnie oferują również pełny pakiet dodatków wydawanych wcześniej osobno oraz znacznie lepszą wydajność (czyt. liczbę klatek na sekundę). Pojęcie to bardzo często mylone jest z rebootem lub remakem. Tak dla jasności - reboot zapoczątkowuje nową serię, wykorzystując tylko koncepcję wykreowaną wcześniej, remake natomiast jest nową wersją oryginału i powtarza wiele jego składowych. Czytaj także: Remastery Marvel: Ultimate Alliance oceniane negatywnie Wraz z popularnością konsoli PlayStation 4 wiele osób zdecydowało się przesiąść na ten sprzęt, nie mając wcześniej styczności z jego poprzednikiem. W przeciwieństwie do Microsoftu Sony nie postawiło na wsteczną kompatybilność, lecz na usługę PlayStation Now, umożliwiającą granie w chmurze w tytuły ze starej generacji. Nie funkcjonuje ona niestety jeszcze w Polsce, dlatego dla osób nieznających wcześniejszych odsłon bardzo popularnych exclusive’ów taki remaster jest jedyną możliwością zagrania w dany tytuł. No url Uncharted: The Nathan Drake Collection to przykład udanego remastera, gdyż na jednej płycie gracze dostali usprawnioną graficznie i technicznie trylogię wraz z możliwością wcześniejszego wypróbowania potyczek sieciowych kolejnej części. Malkontenci pewnie narzekali, że za odgrzany kotlet producenci życzą sobie niemałe pieniądze, jednak jakość Kolekcji Nathana Drake’a stała na bardzo wysokim poziomie i przed premierą Uncharted 4: A Thief's End była to produkcja obowiązkowa dla posiadaczy PlayStation 4. Kolejnym przykładem wartym uwagi jest piąta część Grand Theft Auto, która poza usprawnioną grafiką oferowała dodatkowy widok z perspektywy pierwszej osoby. Tego typu zagrania są jak najbardziej odpowiednie. Remastery nie są czymś negatywnym, oczywiście jeśli są odpowiednio dobrej jakości i dorównują obecnym standardom. Mówi się często, że to sposób na wyciągnięcie kasy niskim nakładem kosztów i pracy. Jest tak w przypadku, gdy gra zostanie jedynie przekonwertowana na nowsze konsole bez wprowadzania większych zmian - przykładem mogą być remastery Dishonored oraz ostatnich odsłon serii Resident Evil. Remastery nie mogą też stać się daniem głównym, a powinny być jedynie alternatywą dla wielu innych dostępnych tytułów na rynku.Współczesne gry a tęsknota za starym
Niepokojący jest również deficyt staroszkolnych strategii typu Age of Empires czy Knights & Merchants, jak i pełnoprawnych gier z kampanią singleplayer usytuowanych w czasach historycznych. Z niecierpliwością czekam na to, aż w końcu seria Call of Duty przestanie ciągle karmić nas futurystycznym polem bitwy. Zaczęło się od czwartej części, która zrewolucjonizowała rynek FPS-ów. Był to strzał w dziesiątkę, gdyż w tym czasie występował już przesyt gier drugowojennych. W przypadku Battlefielda powoli zaczyna się to zmieniać, ale jak długo to potrwa, na razie nie wiemy. Z odsieczą idą niezależne studia. Doskonale odzwierciedla to Battalion 1944, który koncentruje się jedynie na zmaganiach sieciowych, jednak wielkiego sukcesu tej produkcji nie wróżę. Sytuację ratuje nieco też nowy Wolfenstein i Doom. Umiejętnie łączą one starą mechanikę ze współczesnym standardem. Brakuje również klasycznych strategii czasu rzeczywistego, które jeszcze kilka lat temu były bardzo popularnym gatunkiem. Teraz możemy liczyć w większości jedynie na kolejne odsłony Total War. Oczywiście wielu osobom może ta sytuacja odpowiadać, gdyż z biegiem lat upodobania graczy nieco się zmieniły i nie dla każdego brak tych gier może stanowić problem.Podsumowanie
Przyczepić mógłbym się jeszcze do wielu innych rzeczy, m.in. do gier Ubisoftu, gdyż niemal każda ich produkcja korzysta z dokładnie tych samych schematów i elementów (na zasadzie kopiuj-wklej). Nie do końca jest to wadą, dlatego że pozwala twórcom zaoszczędzić mnóstwo czasu i skupić się na innych aspektach. Nie tylko Ubisoft tak postępuje, ale autoplagiat topografii mapy z Far Cry 4 w Far Cry: Primal jest już ich perfidnym lenistwem. No url Podsumowując, w erze, w której przepustki sezonowe stały się tradycją, trudno już o dobrych i rzetelnych producentów. Nie znaczy to, że wszyscy źle postępują, ale rynek ten, chociaż dobrze rozwinięty, idzie w złym kierunku. Z jednej strony dobrze, że gry stają się coraz popularniejszym medium, z drugiej zaś wielkie korporacje bardzo rzadko dobro graczy stawiają na pierwszym miejscu. Dzisiaj możemy tylko spekulować, jak ten rynek będzie wyglądał za kilka lat. Czy konsolę będą wystarczać na góra dwa-trzy lata, a "półgeneracja" stanie się standardem? Wiele na to wskazuje, choćby potwierdzone już informacje o nowych wersjach konsol. Granie w chmurze nie zapowiada się jako sposób na zawojowanie rynku w przyszłości, podobnie zresztą jak technologia VR. Miejmy nadzieje, że tradycyjny gaming utrzyma się jak najdłużej.
Strony:
- 1
- 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj