RAFAŁ KAWECKI: Rozwód, serial w którym grasz główną rolę, jest uznawany za komedię, chociaż opowiada o bardzo przygnębiającym temacie… Sarah Jessica Parker: Zdecydowaliśmy się na taki krok, ponieważ życie takie właśnie jest. Są momenty wielkiej radości i takie, gdzie pogrążamy się w smutku. Starałam się, by grana przeze mnie Frances nie była zbytnio przerysowana. W obsadzie mamy bardzo dużo aktorów komediowych, którzy swoim warsztatem zapewniają nam tę niezbędna dozę humoru. Staram się nie wchodzić im w drogę. Nauczyłam się tego na planie Seksu w wielkim mieście. Każdy ma swoją rolę do zagrania i emocje do przekazania. Jeśli jednaz tych rzeczy nie będzie grała, to cały klimat rozsypie się jak domek z kart. Siłą serialu Divorce jest właśnie ta symbioza pomiędzy aktorami komediowymi a zwykłymi, ich wspólnego realizowania powierzonego scenariusza i zabawnych dialogów. Widza najbardziej śmieszą momenty, kiedy poważni ludzie robią głupie rzeczy, coś im się nie udaje lub gdy przez swój egoizm popadają w kłopoty. Co w postaci Frances zainteresowało cię na tyle, że postanowiłaś wrócić do telewizji? Współtworzyłam ten serial przez ostatnie  cztery lata. Co ciekawe, gdy zaczynaliśmy pracę nie mieliśmy żadnego scenariusza, jedynie historię dwojga ludzi, którą bardzo chcieliśmy pokazać w telewizji. Opowieść o małżeństwie, jakich na świecie jest mnóstwo, zdradzie i problemach, jakie się z tym wszystkim łączą. Chcieliśmy też, by naszymi bohaterami byli ludzie reprezentujący klasę średnią, a nie bogacze. Kogoś z kim nasi widzowie mogą się łatwo utożsamić. Z zaskoczeniem zauważyliśmy, że takie ujęcie sprawy rozwodowej już od dawna nie zostało ukazane ani przez kino, ani przez telewizję. Uznaliśmy więc, że lepszego czasu na pokazanie naszej historii nie będzie. Nasza ekonomia jest w złym stanie, co przenosi się na nasze relacje interpersonalne. Coraz częściej denerwujemy się na siebie, obwiniamy innych za nasze niepowodzenia, a nie doszukujemy się winny w naszych poczynaniach. Uważasz, że obecny stan ekonomii na świecie ma aż tak duży wpływ na życie w związkach? Oczywiście. Załamanie światowej gospodarki, które miało miejsce w 2008 roku najbardziej dotknęło właśnie zwykłe rodziny. Bogacze pewnie nawet tego nie odczuli. I nie mówię tylko o zachwianiach w domowym budżecie, bo z tym można sobie jeszcze poradzić. Jednak wraz z problemami finansowymi pojawia się frustracja, która przenosi się na to jak rozmawiamy między sobą. Znika wtedy gdzieś wzajemny szacunek do siebie nawzajem. W naszym serialu widać to najlepiej na przykładzie Roberta, którego biznes ma cięższy okres i całość utrzymania domu spada na Frances. Takie problemy ma obecnie wiele rodzin. Akcja serialu rozgrywa się w Hudson Valley w stanie Nowy Jork, który można porównać do polskich Mazur. Dlatego akurat tam chcieliście kręcić? Chcieliśmy pokazać osoby, które kiedyś odniosły sukces w Nowym Jorku, ale postanowiły się przenieść poza miasto. W tym akurat przypadku to mąż głównej bohaterki zadecydował. Widać że Frances nie za dobrze się z tym czuje. Ona by chciała dalej mieszkać w mieście. Wyobrażam ją sobie, jak popija poranną kawę gdzieś na skrzyżowaniu 103. I Riverside ze swoimi koleżankami. Kto wie, może jeszcze powróci w to miejsce. Wiem, że scenarzyści mają obawy, że taka zmiana scenerii będzie się widzom zbytnio kojarzyła z Sex and the City, a tego byśmy nie chcieli. Poza tym problemy naszych bohaterów są bardziej realistyczne niż te, które miewała Carrie Bradsaw.  Mają inne aspiracje życiowe. Nie chcą pławić się w luksusach, posiadając sprzęt czy ubrania tylko ze względu na ich metki czy producenta. Najciekawsze w nich jest to, że są zwykłymi ludźmi, a widzowie lubią takich podglądać. Patrzeć, jak się zachowują w domowym zaciszu: w jaki sposób szczotkują zęby, jak uprawiają seks, jak się kłócą, jak siedzą sami w pustym mieszkaniu czy jak grzebią sobie w tyłku. Zawsze tak myślałaś? Ja po prostu patrzę na to co również mnie interesuję. Pamiętam, że jak byłam mała, mój ojciec zwracał mi ciągle uwagę, bym nie gapiła się na ludzi, bo nikt tego nie lubi. Ale ja nie mogłam się powstrzymać. I tak właśnie jest serial Rozwód. Gdy raz podejrzymy tych bohaterów, będziemy chcieli do nich wracać. Sprawdzać, co u nich słychać. Podobno pilotowy odcinek kręciliście podczas wielkiej śnieżycy. Jak sobie poradziłaś z pracą w takich warunkach? Było ciężko, ale paradoksalnie ta śnieżyca pomogła mi jeszcze bardziej wejść w moją postać. Spotęgowała jej złość na cały świat. Poza tym dzięki temu plenery w których kręciliśmy, były wyludnione. Bardzo często w promieniu kilometra byliśmy jedynymi ludźmi. Panowała tam grobowa cisza, a to przecież osiedle domków jednorodzinnych.
fot. HBO
Nowy Jork grał w sumie główną rolę w Seksie w wielkim mieście. Czy przedmieścia grają również istotną rolę w Rozwodzie? Tak. Izolacja, jaką odczuwają główni bohaterowie jest bardzo istotna. Wszyscy uciekają z miasta, szukając spokoju, który ma być nagrodą za ich ciężką pracę, ale gdy go znajdują, nie zawsze są w stanie sobie z nim poradzić. Tempo życia nagle drastycznie spada. Uwalniają się ogromne pokłady wolnego czasu, którego nie ma jak zaplanować. Przyjaciele, którzy zostali w mieście, też nie mają tyle wolnego czasu, by nas odwiedzać. Dlatego wiele rodzin po pewnym czasie wraca do dużych miast. A co te przedmieścia oznaczają dla twojej bohaterki? Są dla niej wielkim testem. Nagle staje w sytuacji gdy może wszystko stracić i nie wiadomo, jak sobie z tym poradzi. Czy zostanie w swoim wielkim domu? A jeśli tak, to czy uda jej się go samej utrzymać. I znów wracamy do tematu gospodarki, kredytów i problemów finansowych współczesnych małżeństw. Dokładnie. Dochodzi do podziału majątku i nagle może się okazać, że raty za dom, które mieliśmy razem z kimś spłacać, spadają jedynie na nas. Niektórzy mogą tego nie udźwignąć finansowo. A sprzedaż domu też nie jest łatwa. Jedna z moich bliskich przyjaciółek przechodzi teraz przez rozwód i z powodów finansowych musi żyć ze swoim byłym mężem w jednym domu. Po prostu nie stać jej na to, by się wyprowadzić. Rozwód to nie jest tania sprawa. Moja koleżanka zrezygnowała dla męża ze swojej kariery. Teraz stara się wrócić do pracy, ale to nie jest wcale takie proste po dość długiej przerwie. Jednak nie ma wyjścia. Bez stałego dochodu może przegrać batalię o opiekę nad dziećmi, a tego by chyba nie zniosła. Musi nagle rozpocząć swoje życie od nowa. Nie jest to proste, bo człowiekowi w takich chwilach towarzyszy uczucie życiowej porażki. Nie tak wyobrażamy sobie nasze dorosłe życie, gdy dorastamy. W Rozwodzie zaciekawiło mnie to, że to twoja postać zastoje przyłapana na zdradzaniu męża, a nie na odwrót. To dość ciekawe podejście do tematu. Staraliśmy się odpowiedzieć w nim na pytanie, skąd biorą się zdrady w związkach. Ja mam na to pewną teorię. Mężczyźni zdradzają, gdy czują się w związku zbyt dobrze. Stają się wtedy pewniejsi siebie i pozwalają sobie na dużo śmielsze poczynania w stosunku do płci przeciwnej. Kobiety zaś posuwają się do zdrady, gdy są w związku niedowartościowane, ignorowane czy niezrozumiałe. Moja bohaterka wygłasza nawet taką kwestię w jednym z odcinków: „Za każdym razem, gdy chciałam mężowi powiedzieć, ze coś w naszym związku się psuje, on jeszcze bardziej mnie ignorował, co pogarszało całą sytuację”. Moim zdaniem ona nie jest dumna z tego, że posunęła się do zdrady, ale akurat w tym momencie życia, w którym się znalazła, było to jej potrzebne. Zwłaszcza że te drugi mężczyzna był dobrze zbudowany, inteligentny, ciekawy, a jej mąż stał się bardzo przeciętny. Zwróć uwagę, gdzie jej kochanek mieszkał, na Manhattanie! Nie obawiałaś się zagrania postaci negatywnej? Wiele osób mnie o to pytało. Nie miałam takich obaw. Dla mnie to jest bardzo realistyczna postać. Ma swoje wady i zalety. Tony Soprano był mordercą, a ludzie go pokochali. Widzowie potrafią obdarzyć sympatią nawet tych bohaterów, którzy podejmują w życiu złe decyzje. Każda z postaci w naszym serialu ma twarz, której się wstydzi. Robert jest skrzywdzonym mężczyzną, któremu na początku bardzo współczujemy. Ale w momencie, gdy odwraca się do Frances i mówi jej, że zrobi wszystko, by ich dzieci ją znienawidziły, to ta sympatia gdzieś ucieka. Tak jak w prawdziwym życiu. Jedna rozmowa może zmienić to, w jaki sposób postrzegamy innego człowieka.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj