Leonardo DiCaprio kończy dziś 41 lat. Trochę trudno w to uwierzyć, ale jego kariera trwa już trzydzieści lat: debiutował w telewizji rolą w serialu Dzieciak, kłopoty i my. Od tego czasu przeszedł długą drogę - od aktora, który wybierał głównie trudne role w filmach niszowych (u Agnieszki Holland zagrał Arthura Rimbaud, a w Przetrwać w Nowym Jorku wcielił się w uzależnionego od narkotyków przyszłego pisarza), poprzez bożyszcze tłumów dzięki roli w Titanicu, aż po jednego z najpopularniejszych aktorów w Hollywood, stałego współpracownika Martina Scorsese. Pomimo tak długiej i różnorodnej kariery nie zdobył jeszcze upragnionej statuetki Oscara (za to stał się bohaterem popularnych memów). Można by długo się rozwodzić nad przyczynami tego stanu rzeczy, a jednym z głównych argumentów mogłaby być ślepota Akademii. Moim zdaniem DiCaprio zasłużył na Oscara już przy okazji pierwszej nominacji (za What's Eating Gilbert Grape). Zagrał tak dobrze, że publiczność była przekonana, iż do filmu zatrudniono upośledzonego chłopca. Jednak wspomniana ślepota Akademików polega nie tylko na tym, że nie doceniają DiCaprio, gdy już zdarzy im się go nominować - czasem nie dostrzegają ról, które zasłużyły nie tylko na nominację, ale też na statuetkę..

Amsterdam Vallon

Gangs of New York

Epicka opowieść Martina Scorsese o krwawych początkach Wielkiego Jabłka to jeden z największych przegranych rozdania z 2003 r. Mimo aż 10 nominacji twórcy musieli obejść się smakiem. Wśród tego worka wyróżnień brakuje jeszcze jednego - dla DiCaprio właśnie. W przypadku tego filmu ukazuje się dziwna tendencja Akademii do mieszania kategorii i niedostrzegania, kto jest głównym bohaterem filmu. Aktorską nominację dostał co prawda Daniel Day-Lewis (jak najbardziej zasłużoną), ale Bill Rzeźnik to postać drugoplanowa, a pierwsze skrzypce należą się Amsterdamowi. Rola w Gangach Nowego Jorku była dla DiCaprio przełomowa nie tylko dlatego, że na planie tego filmu rozpoczął długoletnią i owocną współpracę z Martinem Scorsese. Dzięki niej ostatecznie wyrwał się ze szponów image’u ładnego chłopca czy też amanta, który ciągnął się za nim po Titanicu. Po kilku bardzo średnich filmach, z których wyróżnia się jedynie Catch Me If You Can, DiCaprio zagrał z pazurem, tworząc pełnokrwistą postać. Amsterdam to żywy człowiek, a nie karykatura, w którą łatwo było tę postać przemienić, gdyby zagrał go mniej uzdolniony aktor. No url

Billy Costigan

The Departed

W 2006 r. DiCaprio zagrał w dwóch filmach: The Departed i Blood Diamond, a za ten drugi został wyróżniony nominacją do Nagrody Akademii. I chociaż rola Rogera Ferrisa jest dobra, to nie umywa się do występu u Scorsesego. Śmiem twierdzić, że Billy Costigan to najlepsza rzecz, jaką DiCaprio zagrał do tej pory. Policjant, który pod przykrywką stara się dostać do kręgu najbardziej zaufanych osób Franka Costello, to bardzo wymagająca rola. Billy jest pełen rozterek, szarpią nim różne stany emocjonalne i umysłowe, gdyż ustawiczne kłamanie doprowadza go do załamania nerwowego. DiCaprio gra tu na pełnych obrotach, świetnie ukazując panikę, ale też wyrachowanie Billy’ego. Jednak są też w Infiltracji sceny wyciszone, wręcz intymne (późniejsza relacja z dr Madden), w których widać przebłyski jego wrażliwszej i łagodniejszej natury. DiCaprio pokazał tu, że jest w stanie zagrać wszystko. No url

Frank Wheeler

Revolutionary Road

Jeśli sprawdzicie w słowniku pojęcie krzycząca niesprawiedliwość, pod tym hasłem znajdziecie właśnie tytuł filmu Sama Mendesa. Jeden z najlepszych filmów roku 2008, ba, XXI w. został zupełnie pominięty przez Akademię (nie licząc trzech smutnych nominacji w mało liczących się kategoriach). Leonardo DiCaprio i Kate Winslet dają tu koncertowy popis swoich umiejętności, pomagając sobie przekroczyć kolejne granice. Frank Wheeler jest z jednej strony trochę obślizgły w swoich zdradach i wiecznych pretensjach do żony, z drugiej natomiast to w sumie poczciwy facet, który po prostu chce przeżyć swój amerykański sen w spokoju. Rola emocjonalnie wymagająca (i na pewno wycieńczająca), pozwoliła DiCaprio zagrać zwykłego faceta (co nie zdarza się zbyt często w jego karierze), a widz ani przez chwilę nie ma wątpliwości, że Frank mógłby spokojnie być naszym sąsiadem. No url

Calvin Candie

Django Unchained

Bardzo bym sobie życzyła, aby Akademia przestała nagradzać Christopha Waltza za granie tej samej roli u tego samego reżysera. Bardzo bym sobie też życzyła, aby Waltz wreszcie zagrał coś innego, ale to tekst nie o nim. Wracając do Leonardo DiCaprio - pierwszy antagonista w jego karierze i od razu wali z armaty. Candie jest po prostu zły, co od razu widać. Jak wszyscy bohaterowie Tarantino jest przerysowany do granic przyzwoitości, ze swoją wielką fajką, wielką posiadłością i zepsutymi zębami. DiCaprio po raz pierwszy pojawia się na drugim planie od czasu Szybkich i martwych (Celibiryty nie liczę, każdy miał swój segment) i kradnie każdą scenę, w której się pojawia, a monolog o wyższości rasy białej nad czarną w oparciu o badanie czaszki niewolnika już przeszedł do historii kina. Gdzie jest Oscar, Akademio? No url Z okazji urodzin pozostaje nam jedynie życzyć Leonardo więcej świetnych ról i zdobycia wreszcie upragnionej statuetki. Oby nie za całokształt twórczości.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj