Wydaje się, że George Lucas zostanie zapamiętany głównie jako twórca Gwiezdnych Wojen. Jak myślisz, jak on sam się z tym czuje? Myślę, że już zaakceptował, że pierwsze słowa jego nekrologu zaczną się od: George Lucas, twórca Gwiezdnych Wojen. Nie sądzę jednak, by ludzie pamiętali go tylko dzięki Star Wars. Mam nadzieję, że zapamiętają go także jako innowatora kina i jedną z osób, która stworzyła cyfrowe kino. Lucas zmienił też sposób, w jaki my, fani, odnosimy się do filmów i filmowców. Lucas zmienił wyprawę do kina w prawdziwe doświadczenia od ekscytacji tymi krótkimi zwiastunami, przez czekanie godzinami czy tygodniami w kolejkach, oglądanie świetnego filmu ze wspaniałymi efektami dźwiękowymi dzięki spektakularnemu systemowi w kinie, skończywszy na kupowaniu rzeczy związanych z filmem. Obecnie reżyserzy to gwiazdy rocka. Szukamy filmu Tima Burtona, braci Coen i tak dalej. To właśnie rozpoczął George Lucas. Jakbyś opisał relację Lucasa ze Spielbergiem? Czy w ich relacji jest miejsce na żart w stylu: Spielberg śmieje się z Lucasa, że nie ma Oscara za reżyserię? Lucas i Spielberg mają cudowną braterską więź, gdzie, tak jak to u braci bywa, wzajemnie się podziwiają i rywalizują ze osobą. Czy Spielberg zażartowałby tak z Lucasa? Nie wydaje mi się. To mogłoby być zbyt surowe. Możesz to zobaczyć w twarzy Lucasa, gdy przypadkiem Charlie Rose powiedział, że Lucas zdobył Oscara. Na co Lucas z grymasem na twarzy odpowiedział: „Nie, jestem na to za popularny”. Spielberg natomiast żartował z Lucasa i jego mówienia o tym, że wróci do robienia małych, eksperymentalnych filmów, tak jak za czasów college'u. „Wciąż czekamy, George!” – zwykł mawiać Spielberg. Czasem wydaje mi się, że ludzie zapominają o tym, jak Lucas stworzył wspaniałe historie w Willow i serii o Indianie Jonesie. Tak jakby jedynie pamiętali o reżyserach tych filmów. Zgodzisz się ze mną, że te tytuły też są ważne, by zrozumieć Lucasa jako autora opowiadanych historii? Naprawdę ludzie zapominają o związku Lucasa z tymi filmami? Może przy Willow, chociaż sądzę, że obecnie ludzie bardziej traktują ten film jako dzieło George Lucas, a nie Rona Howarda! Sedno jest takie, że Lucas zawsze świetnie tworzył koncepty historii lub jak ona powinna wyglądać. W przypadku najlepszych przykładów – Gwiezdnych Wojen czy Poszukiwaczy zaginionej Arki – trzeba było świetnych scenarzystów, Willarda Huycka, Glorii Katz czy Lawrence'a Kasdana, by zlepić ostateczną historię ze scenariuszem. Pomysły na postaci, koncepty przy Willow i Indianie Jonesie są fantastyczne, ale ich przełożenie na ekran może być trudne. W przypadku Poszukiwaczy zaginionej Arki zrobiono to tak dobrze, jak tylko można. To jest jedyny przykład, gdzie Lucas jest usatysfakcjonowany z zapalenia lontu i odsunięciu się na dystans, by pozwolić Spielbergowi ekranizować scenariusz Kasdana. Wydaje mi się, że filmy z serii Indiana Jones i Willow pozwalają zrozumieć osobę Lucasa jako człowieka opowiadającego historie, ponieważ oba projekty opierają się na tym, co jest dla niego najważniejsze jako dla osoby opowiadającej i tworzącej mity. Czy to inspiracje porannymi sobotnimi programami, komiksami, baśniami czy Biblią. Tu niekoniecznie chodzi o pomysły Lucasa, ale jak on je wykorzystuje. Filmy o Indianie Jonesie sprawiły, że te stare motywy wyglądały świeżo i ekscytująco. W przypadku Willowa jest to trochę inna sytuacja. Jest to oczywiste i intencjonalne nawiązanie do miłości Lucasa do baśni. I osiąga to pułap, przez który jeden z krytyków nazwał go „the Great Regurgitator”. Myślę, że Lucas miał rację, tworząc Willow, ale zrobił go w złym czasie. Dzisiaj ten film osiągnąłby większą popularność niż wtedy. Choć sądzę, że dobrze się zestarzał. W sieci krążą różne opinie o podejściu Lucasa do Expanded Universe Gwiezdnych Wojen. Czy podczas swoich poszukiwań natknąłeś się na jakąś definitywną odpowiedź względem jego podejścia do tego? Nie mogę odpowiedzieć na to z pełną wiedzą. Jeśli miałbym zgadywać, jestem pewny, że przeczytał książki Timothy'ego Zahna i jako że kocha komiksy, na pewno rzucił okiem na wydawnictwa Dark Horse. Na początku Lucas postawił ważne zasady dla Expanded Universe – nie zabijać postaci, których on sam nie zabił, nie sprowadzać kogoś, kto już nie żyje i nie tworzyć historii w okresie części I–III. Te zasady z czasem odchodziły – w końcu mieliśmy śmierć Chewbacki – a Lucas podjął decyzję, że to wszystko musi być skatalogowane, by każdy wiedział, co jest jego kanonem, a co należy do Expanded Universe. Z uwagi na jego ciągłą potrzebę kontroli swojego uniwersum, nie jest to zaskakujące. Obecnie Gwiezdne Wojny bez George Lucas są rzeczywistością. Czy Twoim zdaniem on naprawdę kiedykolwiek będzie w stanie porzucić emocjonalnie swoje „dziecko”? A może koniec końców zrobi coś jeszcze w tym świecie razem z Disneyem? Związek Lucasa z jego marką zawsze będzie skomplikowany. Nie bez powodu porównał całe to doświadczenie do rozwodu, a jego rozwód z żoną był jednym z najboleśniejszych okresów w jego prywatnym życiu. Odpuści Gwiezdne Wojny na tyle, na ile każdy z nas odpuściłby swoje dzieci, a on tak traktuje swoje dzieło. Patrzymy, jak nasze dzieci dorastają i ruszają w świat żyć własnym życiem. Czasami podejmują decyzję, z którymi się nie zgadzamy, poślubiają kogoś, kogo nie lubimy lub mieszkają za daleko, ale nadal je kochamy, nawet jeśli nie możemy już im mówić, co mają robić. Czy Lucas może kiedykolwiek wrócić do Gwiezdnych Wojen? Nie sądzę. Zapłacili mu godziwie za klucze do samochodu. Chociaż pozwalają mu siedzieć z tyłu – w końcu filmy wciąż są robione pod marką Lucasfilmu – nie sądzę, by pozwolili mu kiedykolwiek poprowadzić. Jak mógłbyś polecić swoją książkę polskim czytelnikom? Dlaczego powinni ją sprawdzić? Po pierwsze, czytanie o Gwiezdnych Wojnach to zawsze frajda i sądzę, że ta książka pozwoli lepiej zrozumieć, ile krwi i potu Lucas przelał, by zrobić pierwsze Gwiezdne Wojny i je sprzedać. To jest tak naprawdę historia o Dawidzie i Goliacie, gdzie Lucas wykorzystuje siłę woli, by wprowadzić na ekrany film, który tylko kilka osób rozumiało i w który wierzyło. Co więcej jest to też historia narodzin współczesnego kina. Wszystkie elementy filmu, które traktujemy jako codzienność – sequele, figurki, świetne zwiastuny, czekanie w kolejkach, soundtracki, emocjonalne oczekiwanie na premierę, świetny dźwięk w kinie, przekonujące efekty specjalne – George Lucas albo zrobił to po raz pierwszy, albo przetarł szlaki dla innych. Jego wpływ na kino nie może być niedoceniany. Jest kimś o wiele większym niż Gwiezdne Wojny i moim zdaniem książka pozwoli zrozumieć jego dokonania poza historiami osadzonymi w odległej galaktyce. I może przypomnieć Wam, jak bardzo kochacie jego inne, mniejsze projekty jak American Graffiti, Willow, Tucker czy Kapitan Eo. Ostatecznie jest to wspaniała historia o byciu wiernym samemu sobie i oddaniu w 100 procentach swojej wizji. Lucas ciągle inwestował własne pieniądze w swoją firmę i jego filmy, nawet gdy jego księgowi mu marudzili. Lucas absolutnie poświęcił się, by doprowadzić do przeniesienia wizji artysty na ekran w najczystszej formie i całą karierę pracował nad tym, by dać im takie narzędzia. Czy to w tworzeniu standardów efektów specjalnych wraz z ILM, tworzeniu przełomowej cyfrowej technologii (część stała się Pixarem) czy zachęcaniu kin do instalowania przełomowego systemu dźwiękowego THX, by upewnić się, że film brzmi w kinach tak jak w montażowni. Słowo „nie” nie znajduje się w jego słowniku. Jeśli jesteś kreatywną osobą lub biznesmenem szukającym inspiracji, odnajdziesz ją w historii George'a Lucasa. Jako osoba, która tak dużo wie o pracy Lucasa przy Gwiezdnej Sadze, co sądzisz o tym, co Lucasfilm pod rządami Disneya robi z Gwiezdnymi Wojnami? Jak postrzegasz Rogue One: A Star Wars Story? Gwiezdne Wojny to jeden z wielkich darów, jakie Lucas dał światu kultury. Nie da się ukryć, że ofiarował nam wielkie uniwersum, w którym bez ograniczeń można się bawić i opowiadać wszelkie historie. Myślę, że jest wielu utalentowanych ludzi, którzy świetnie opowiadają historie, którzy mogą wziąć to uniwersum w swoje ręce  i świetnie je prowadzić. Łatwo jest podchodzić cynicznie do Disneya, ale sądzę, że oni naprawdę to rozumieją. Sądzę, że dbają o tę markę. Historia opowiadana w Łotrze 1 jest dla mnie ekscytująca i kiedy po raz pierwszy usłyszałem, że właśnie to będą chcieli pokazać, miałem tę chwilę, gdzie mówiłem do siebie: „Oczywiście! Ale to świetny pomysł!". Po obejrzeniu filmu rozumiem, dlaczego Lucas go pochwalił. Jest on pełny pięknych, małych nawiązań do jego pomysłów i konceptów – Whillsów, kryształów kyber – a jednocześnie kierują uniwersum w ekscytującą stronę. Pokładam wielkie nadzieje w Gwiezdnych Wojnach pod opieką Disneya, więc nie spaprajcie tego! Cytując Hana Solo: „Great kid! Don’t get cocky!”.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj