Fantastyka znów na piedestale
Teraz trudno sobie to wyobrazić, ale jeszcze nie tak dawno gatunek fantasy traktowany był zarówno przez szeroką publikę, jak i krytyków z pobłażaniem i lekceważeniem. To bajki dla dzieci, nic niewnoszące do kultury i sztuki. Lepiej bawić się science fiction – w końcu Gwiezdne wojny pokazały, że i dorośli znajdą tam coś ciekawego. Dla fantasy dużo dobrego zrobił oczywiście Peter Jackson i jego ekranizacja Władcy pierścieni, ale to Gra o tron wprowadziła ten gatunek w nowoczesność, pokazując, że smoki, olbrzymy i elfy mogą funkcjonować nie tylko w bajkach. Gra o tron spełniła mokry sen wszystkich nerdów i geeków zakochanych w grach RPG oraz książkach o krasnoludach i magicznych przedmiotach. Fantastyka wreszcie trafiła do mainstreamu, pokazując przy okazji to, co ma najlepsze.Autor, który przywrócił modę na czytanie książek
O ile bytność fantastyki na obrzeżach popkultury nikomu nie zawadzała, tak fakt, że książki od dawna były passe, stanowiło już problem. Współczesne społeczeństwo nie czyta dużo – z tym faktem nie ma co polemizować. W 2011 roku ludzie jednak odkryli, że gdzieś w Stanach Zjednoczonych istnieje starszy pan, który już od dawna pisze niesamowite rzeczy. Zanim drugi sezon dobiegł końca, miliony czytelników zauroczonych opowieścią miały już przerobione wszystkie wydane tomy. George’a R.R. Martina czytał każdy – nawet ci, których do tej pory nie podejrzewalibyśmy o zamiłowanie do literatury. Niszowy autor w przeciągu krótkiego czasu stał się światowym celebrytą. To rzecz nie do pomyślenia we współczesnym skomercjalizowanym świecie i jedna z najbardziej drogocennych zasług serialu Gra o tron.To mogło wydarzyć się naprawdę
Dobrze zrobiona fantastyka to jedno, ale jak zrealizować opowieść w tej konwencji, żeby zainteresować widzów gustujących w bardziej realistycznych fabułach? Wystarczy sięgnąć w przeszłość, pokazując świat znany z książek historycznych. Wpleść motywy charakterystyczne dla polityki, socjologii, filozofii, a nawet psychologii. Nie iść na kompromisy w pokazywaniu wydarzeń. Seks, brutalność, śmierć, władza – te rzeczy odgrywają kluczową rolę w naszej rzeczywistości. Czemu nie miałyby sprawdzić się w opowieści fantastycznej? Gra o tron przedstawia mechanizmy rządzące światem, dlatego w serialu znajdą coś dla siebie zarówno fani Szekspira, jak i pasjonaci obrad polskiego sejmu.Nikt nie jest bezpieczny w Westeros
Znakiem rozpoznawczym Gry o tron były oczywiście niespodziewane śmierci pierwszoplanowych postaci. W siódmym i ósmym sezonie nie robiło to już takiego wrażenia, ponieważ kolejne zgony były oczekiwane przez widownię. Przypomnijmy sobie jednak pierwsze serie. Niektóre rozstrzygnięcia naprawdę szokowały. Od dekapitacji Neda Starka, przez Krwawe gody, aż po zdradzieckie morderstwo Jona Snowa. Rzadko który serial tak dobrze grał śmierciami głównych bohaterów. Rzadko która produkcja potrafiła wzbudzić tak wielkie emocje zabijaniem kolejnych postaci.Krwawe gody
Krwawe gody były jednym z najważniejszych momentów w Grze o tron. Mimo makabrycznego wydźwięku to też jedna z najpiękniejszych chwil w serialu. Ci, którzy znali fabułę z książek, z pewnością nie zapomną napięcia towarzyszącego seansowi tego feralnego odcinka. Pozostali nie zapomną, jak szokujące wydarzenia dosłownie wbiły ich w ziemię. Najpierw George R.R. Martin, a później twórcy Gry o tron postanowili uśmiercić kilku najważniejszych bohaterów opowieści w zdradzieckiej akcji podczas wesela. Po wyemitowaniu tego odcinka internet dosłownie eksplodował. W sieci można było odnaleźć filmy pokazujące reakcje nic niespodziewających się fanów. Ten wspaniały zwrot akcji okazał się strzałem w dziesiątkę i jeszcze bardziej zaangażował widzów w oglądany serial.Najbardziej "memiczny" serial świata.
Potęgę popkulturową Gry o tron można ocenić po sile oddziaływania na internetową społeczność. Żaden inny serial nie generował tyle celnych memów, które po każdym znaczącym odcinku zalewały media społecznościowe. Szczególnie widoczne to było po premierze ósmego sezonu, kiedy to co drugi humorystyczny obrazek stanowił czyste złoto. Mimo że część memów wytykała nieścisłości fabularne i głupotki logiczne, zjawisko działało na korzyść serialu, podbudowując markę w świadomości użytkowników internetu.Postacie, które kochamy nienawidzić
Memy z Gry o tron były szczególnie bezlitosne dla czarnych charakterów z serialu. Określenie „czarny charakter” jest bardzo delikatne, biorąc pod uwagę fakt, że antagoniści z serialu wprowadzili „zło” na zupełnie nowy poziom. Joffrey Lannister, Ramsay Bolton, Walder Frey i Cersei Lannister prezentowali niegodziwość w najczystszej formie. Mimo że oglądanie dokazywań Joffreya czy Ramsaya sprawiało ból, postacie te fascynowały do samego końca. Żaden inny serial nie celebrował ludzkiego zła, pozwalając antybohaterom posuwać się tak daleko. Co ciekawe, geneza tych antagonistów nie miała nic wspólnego z konwencją fantasy. Takich jegomości moglibyśmy spotkać również w naszym świecie – na szkolnym korytarzu lub w ławach sejmowych. Strach pomyśleć, co by było, gdyby któryś z klasowych łobuzów dostał możliwości, które miał Joffrey jako król Westeros.Peter Dinklage i jego Tyrion.
Która z postaci jest główną wizytówką serialu? Przed ósmym sezonem można byłoby się zastanawiać, czy to nie Daenerys powinna zostać uznana za najjaśniejszą gwiazdę opowieści. Wydarzenia jednak potoczyły się tak, jak się potoczyły i królowa smoków musi ustąpić miejsce na piedestale pewnemu zadziornemu karłowi. W ogólnym rozrachunku to Tyrion jest zwycięzcą Gry o tron. Jego postać budzi największą sympatię widzów. Bohater finalnie osiągnął sukces także zawodowo. W ostatnim odcinku dostał najwięcej linijek tekstu, przez co Peter Dinklage miał możliwość pożegnać się z widzami w kilku emocjonalnych scenach. Aktor dzięki Grze o tron osiągnął niebywały artystyczny status. Jest teraz rozchwytywaną gwiazdą tworzącą świetne charakterystyczne role w największych superprodukcjach. Każdy z aktorów rozwinął po Grze o tron karierę, ale to Peter Dinklage najskuteczniej wykorzystał swoje 5 minut.Daenerys Targaryen i jej latające bestie
Zwolennicy i przeciwnicy finałowego sezonu są zgodni co do jednego. Wątek Daenerys mógł zostać poprowadzony dużo lepiej. Tutaj twórcy wyłożyli się na pełnej linii, niszcząc tak sugestywną postać. Wielka szkoda, że tak się stało, bo ze świeczką szukać w popkulturze tak wspaniałej kobiecej postaci. W ósmym sezonie przestaliśmy śledzić wydarzenia z perspektywy smoczej królowej. Obserwowaliśmy jej działania, jednak nie znaliśmy motywacji. Wcześniej było zupełnie inaczej. Mimo że szaleństwo bohaterki jest naturalną koleją rzeczy, jej droga do finałowego rozstrzygnięcia pozostawiała wiele do życzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że to Dany jest drugą najważniejszą postacią w serialu, a dzięki swojemu wyjątkowemu wizerunkowi rozpoznawalna jest chyba przez każdego.Po co chodzić do kina, jeśli jest Gra o tron?
Z każdym kolejnym sezonem serial zyskiwał na widowiskowości. Ostatni sezon to już w ogóle superprodukcja pełną gębą. Jeśli można mieć wątpliwości co do jakości scenariusza, to oprawa techniczna jest bezdyskusyjna (no może oprócz odcinka przedstawiającego bitwę z umarłymi). Gra o tron to gwarancja jakości, jeśli chodzi o oprawę audiowizualną – prawdziwi telewizyjni Avengersi, pozostawiający konkurencję daleko z tyłu. Oglądając serial, odnosi się wrażenie uczestniczenia w wielkim wydarzeniu, co widać zarówno w rozbudowanych scenach batalistycznych, jak i w przepełnionych efektami specjalnymi motywach fantasy.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj