Hitler na Księżycu, pisklę będące metaforą rodzicielskich ambicji przenoszonych na dziecko, a teraz brodaty mężczyzna mordujący nazistów – kino z Finlandii w ostatnim czasie zachwyciło mnie swoją pomysłowością, lekkością w reinterpretowaniu gatunków filmowych i przede wszystkim jakością wykonania. Jednak ambicje i pomysł czasem nie wystarczą. Potrzeba też umiejętności. Filmowcy z małego skandynawskiego państwa udowadniają, że warto skierować wzrok w ich stronę. Wspomniany na wstępie film z Hitlerem na Księżycu to oczywiście projekt z 2012 roku, za który odpowiada Timo Vuorensola. Napakowana efektami specjalnymi satyra (finansowana w dużej części przez internautów) pełna jest absurdów, momentów komicznych i groteskowych, ale też często żenujących. W Iron Sky dostaje się nie tylko nazistom, ale też Amerykanom, bo Finowie postanowili ponabijać się z ich przekonania o wyższości i przesadzonego patriotyzmu. Co ciekawe, wielu widzów odnalazło w tym filmie elementy poważnie uderzające w ludzką naturę. Twórca dokonał wiwisekcji tego, jakimi jesteśmy ludźmi i w jakim społeczeństwie żyjemy. Iron Sky nie jest na pewno filmem dla każdego, ale przebił się na świecie i doczekał się kontynuacji w 2019 roku zatytułowanej Iron Sky. Inwazja. Tam przesada przekroczyła już wszelkie granice. Reptilianin Hitler jeżdżący na powierzchni Księżyca swoim T-Rexem stanowi jeszcze wyższy próg wejścia. Mamy jednak do czynienia z dziełem, które jest "jakieś". I na pewno nie przejdziemy obok niego obojętnie. 
materiały prasowe

Międzynarodowe sukcesy

Obecnie przemysł filmowy Finlandii kwitnie i przyciąga coraz większą liczbę widzów nie tylko w kraju, ale też za granicą. Nieprzypadkowo w ostatnim czasie na dwóch festiwalach filmowych w Polsce mogliśmy oglądać wspomniane Pisklę i Niewidomego człowieka, który nie chce obejrzeć „Titanica”. Ta pierwsza pozycja wyreżyserowana została przez Hannę Bergholm, która połączyła komedię z horrorem i zaserwowała pełne empatii spojrzenie na dziecko skrzywdzone przez niespełnioną w młodości matkę. To odważna realizacja, w której wykorzystano efekty praktyczne – na szczęście nie wyglądają one tanio, pozwalają jeszcze mocniej zaangażować się w losy filmowych postaci. Druga produkcja to z kolei jeden z najlepszych romansów, jakie widziałem w życiu. Już sam tytuł filmu Teemu Nikkiego zasługuje na nagrody. A dostajemy też niesamowity pomysł i wykonanie. Bohater o imieniu Jaakko jest niewidomy i porusza się na wózku inwalidzkim. Postanawia jednak wreszcie spotkać się z kobietą, którą poznał na jednym z portali społecznościowych. Jego podróż jest ujmująca i niesamowicie wzmocniona przez stronę formalną. Postarano się bowiem, abyśmy jako widzowie mieli ograniczone pole widzenia, dzięki czemu możemy poczuć to samo zagubienie, które odczuwa bohater. Nie widzimy twarzy ludzi, których spotyka ani nie możemy dostrzec miejsca, w którym się znajduje. Wszystko odbywa się na ciągłym zbliżeniu na twarz bohatera.  Jeszcze przed premierą tych dwóch filmów świat mógł zachwycić się produkcją Compartment No. 6 z 2021 roku od Juho Kuosmanena. Prócz nominacji do Złotych Globów za najlepszy film międzynarodowy udało mu się zdobyć uznanie na festiwalu w Cannes i otrzymać nagrodę specjalną Grand Prix. Finowie zaczęli wierzyć, że jest możliwe przebicie się ze swoimi filmami na największe światowe festiwale. Rok później Mikko Myllylahti ze swoim filmem Historia drwala zdobył w Cannes Nagrodę Fundacji Gan za dystrybucję. Jestem przekonany, że niebawem kino z Finlandii zaznaczy też swoją obecność na Oscarach.
materiały prasowe

Zapracować na sukces

Tutaj powstaje jednak pytanie: skąd wziął się ten sukces? Najczęściej pojawiającym się argumentem była zmiana pokoleniowa i kulturowa. Filmowcy nowej generacji są nie tylko wszechstronni, ale też mają pełną świadomość funkcjonowania każdego aspektu produkcji filmowej. Najważniejsze jednak, że są przy tym niesamowicie odważni i pewni siebie. To poczucie wzmacnia u nich profesjonalizacja całej branży i bardzo dobrze funkcjonująca szkoła Department of Film (ELO). Studenci pobierają tam cenne nauki i od lat 90. są uczeni wielu różnych aspektów sztuki filmowej. Mocny nacisk kładzie się na scenopisarstwo – uczyniono z tego zresztą samodzielny i poważany zawód. Nawet przyszli reżyserzy i reżyserki muszą pracować ze scenariuszem i na scenariuszu. Fiński przemysł kładzie ogromny nacisk na interesujące fabuły, a nabyte podczas studiów umiejętności pozwalają twórcom na osiąganie zamierzonych celów. Do tego finlandzka filmografia jest bardzo różnorodna. Unikalne historie mogą zaistnieć na arenie międzynarodowej dzięki jakości i wpisaniu się we współczesny nurt hybrydowości kina. Komedia spotyka się z horrorem, dramat z science fiction i tak dalej. Nie trzeba ograniczać się przecież do jednego tropu – można je dowolnie miksować! Nieoczekiwane i niekonwencjonalne łączenie motywów sprawia, że twórcy trafiają w gusta międzynarodowej publiki. Porzucono więc w Finlandii ponure dramaty stawiające na realizm, a skręcono w stronę komedii, horrorów i eksperymentów formalnych. Film Memory of Water z 2022 roku w reżyserii Saary Saareli miesza w regułach kina science fiction i prezentuje niesamowicie ciekawe spojrzenie na dystopijną rzeczywistość, w której młoda kobieta walczy o świeżą wodę.
materiały prasowe

Zmiany nie zawsze są złe

Inne podejście przemysłu filmowego przyczyniło się też do tego, że Finowie częściej chodzą do kin. W latach 90. sale odwiedzało mniej niż 200 tysięcy osób, a w XXI wieku liczby te sięgają nawet milionów. Kino z Helsinek stawia na świetne scenariusze, ale też twórców o autorskim stylu, którzy radzą sobie coraz lepiej w łączeniu komercji z artyzmem. Ostatnim głośno było o Heavy Trip zrealizowanym za 3 mln euro. To przedstawiciel fińskiej farsy, gatunku komedii charakterystycznej dla wrażliwości osób z tego kraju. Teraz w kinach debiutuje Sisu – produkcja, która zaprezentuje nam brutalną rozwałkę w klasycznym stylu. Co w ogóle oznacza słowo z tytułu? Przetrwanie w trudnych okolicznościach. W skrócie można je przetłumaczyć jako "odwagę". Podobno jest to cecha, z którą Finowie są kojarzeni nawet poza granicami kraju – co ma też swoje historyczne i militarne uzasadnienie (Finlandia samodzielnie odparła ataki ZSRR podczas II wojny światowej). Tak też nazwano również narodziny Nowej Fali w latach 60., kiedy to Finlandia poszła w ślady Francuzów i oferowała publice mroczne dzieła podszyte czarną komedią i wskazujące na mocny głos nowego pokolenia. SISU CINEMA trwało do połowy lat 70. I to jest chyba dobry moment na to, żeby powrócić do tego terminu i spojrzeć w kierunku odważnych, nietypowych i oryginalnych filmów z Finlandii. Przyznam, że dkrywanie kolejnego tytułu z tego kraju jest moją nową pasją (zaraz po niesłabnącej miłości do kina z Korei Południowej). Dodam na koniec, że już po pierwszym seansie przyzwyczaicie się do specyfiki języka, którym posługują się bohaterowie. Zamierzam więc być w ten weekend sisu i udać się na Sisu do kina.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj