Pierwszym punktem programu były gry sportowe. NBA 2K15 to już dziesiąta odsłona serii pod skrzydłami 2K Games. Gwiazdą najnowszej edycji  jest Kevin Durant – najbardziej wartościowy gracz ostatniego sezonu NBA. Znów będziemy mogli rozgrywać mecze Euroligi, a nie tylko ligi amerykańskiej. Po raz pierwszy do serii trafi jednak polski zespół – Stelmet Zielona Góra. Z doświadczeń zdobytych przy pracach nad "NBA" korzystać ma zespół odpowiedzialny za przeniesienie na ekrany konsol walk rodem z federacji World Wrestling Entertainment. Drugą odsłonę serii "WWE" 2K promuje John Cena. Twórcy obu sportowych tytułów stawiają sobie za cel jak najwierniejsze odwzorowanie wrażeń towarzyszących śledzeniu transmisji telewizyjnych. NBA 2K15 trafi na półki sklepowe na całym świecie 7 października, a WWE 2K15 – 28 października. Oba tytuły dostępne będą na konsolach poprzedniej i nowej generacji, natomiast "NBA" - także na komputerach osobistych.

Ziemia to za mało

O ile w przypadku gier sportowych możemy spodziewać się więcej znanej jakości, to serię "Civilization" spotka prawdziwa rewolucja. W Sid Meier's Civilization: Beyond Earth opuścimy granice poznawanej przez pięć odsłon Ziemi i zagłębimy się w niezbadane otchłanie kosmosu. Rozpoczniemy od wyboru jednego z ośmiu liderów pochodzących z różnych stron świata i kultur. Następnie zadecydujemy o rodzaju statku kosmicznego oraz ładunku i kolonistach, z którymi wyruszymy na poszukiwanie nowego domu. Wybory podjęte na tym etapie wpłyną na możliwości podboju planety.

Przez pierwszych kilkadziesiąt tur rozwijamy osadę, rywalizując tylko ze stworzeniami pierwotnie zamieszkującymi skolonizowaną planetę. Później na miejsce docierają kolejni przywódcy i rozpoczyna się charakterystyczny dla serii wyścig cywilizacji. Smaczku rozgrywce dodaje całkowicie obce środowisko – złoża nieznanych surowców, tajemnicze artefakty i źródła energii czy krwiożercze bestie zagrażające miastom. Aby stawić czoła nowym zagrożeniom, musimy poszerzyć wiedzę. W "Beyond Earth" nie znajdziemy linearnego drzewka technologii. Zastąpiła je sieć, w środku której umieszczono dobrze znane dyscypliny nauki. Jednak w miarę postępu badań i oddalania się ku krawędziom sieci odkrycia coraz bardziej wkraczają w obszary, o których na Ziemi nie słyszano. Wybory dokonywane w rozwoju technologicznym kształtują naszą postawę względem trzech rywalizujących doktryn.

Zwolennicy Czystości (ang. Purity) uważają, że ludzie nie powinni zmieniać się tylko dlatego, że mieszkają na innej planecie. Chcą natomiast przekształcić nowy świat w taki sposób, by stworzyć z niego drugą Ziemię. Wyznawcy Supremacji (ang. Supremacy) wierzą, że ratunek przyniesie technologia. Chcą modyfikować siebie i świat przy użyciu osiągnięć techniki i zapewnić w ten sposób przewagę. Jeszcze inne stanowisko zajmują ideolodzy Harmonii (ang. Harmony). Głoszą, że ludzkość musi dostosować się do nowej planety i przez inżynierię genetyczną przystosować do harmonicznego współistnienia.

Każda z doktryn daje unikalne możliwości rozwoju jednostek. Tym razem nie ulepszamy poszczególnych żołnierzy czy oddziałów, ale - gdy mamy taką możliwość - modernizujemy całą armię. Nowością jest warstwa orbitalna. Możemy wystrzelić na orbitę satelity istniejące przez ustaloną liczbę tur. Te potężne jednostki wydatnie wspomogą gospodarkę, naukę lub armię. W trakcie rozgrywki będą się pojawiały zadania. Od tego, jak na nie zareagujemy, zależeć będzie dalszy przebieg fabuły. W ten sposób mamy kształtować przyszłość cywilizacji w sposób niespotykany wcześniej w serii. Ile naprawdę jest w tym systemie innowacji, przekonamy się 24 października. Gra ukaże się wyłącznie na PC.


Cykl "Civilization" przyzwyczaił do pewnych kanonicznych ram, które nowe wydanie zdaje się łamać. Mam dość sceptyczne podejście do przeniesienia wyścigu nacji w kosmos. Nie ma tu miejsca na spokojne zapoznanie się z interfejsem, zwiedzanie okolicy i rozważanie, która ścieżka rozwoju będzie najlepsza. Od samego początku atakują wrodzy kosmici, przez co pójście w zbrojenie jest naturalnym wyborem. Albo my, albo oni. Intelektualistyczne rozważania o naturze państwa są dla lekkoduchów, tu nie ma na takie dywagacje miejsca.

Z drugiej strony – trudno ocenić, jak sprawdza się pełna gra. Choć udostępniono nam sporo możliwości rozgrywki, to odejście od klawiatury w okolicach 50 kolejki pozostawiło z wątpliwościami, czy kolejne dwie godziny zabawy wciągnęłyby mocniej, czy raczej zniechęciły. Mnogość opcji zarządzania ludem początkowo przytłacza. Ataki obcych powodują uczucie nieustającej presji. Prawie na pewno to wariant "Cywilizacji" dla tych, którzy wolą rozwiązania siłowe, i cierpi na tym elastyczność rozgrywki z poprzednich części serii. Osobiście za tę elastyczność właśnie najbardziej je lubiłem, a pierwsza część cyklu jest dla mnie ciągle wzorcem gry niemalże idealnej. Na razie nie da się wiele powiedzieć o tym, jak może kształtować się interakcja z innymi rasami, bo na początku jest ona po prostu powierzchowna. Nie ma sensu poprawiać ideału, lepiej pójść w innym kierunku, ale pozostaje wciąż pytanie – jak sprawdzi się wyścig ludów w kosmosie? Po parudziesięciu minutach z grą stwierdzam tylko, że chętnie się przekonam. Nie zakładałbym się jednak o finalny efekt.

Przemysław Pawełek


Narodziny zła

Jedyną z prezentowanych na konferencji gier, która nie ma jeszcze ujawnionej daty premiery, jest Borderlands: The Pre-Sequel. Ponadto jako jedyna nie pojawi się ani na konsolach nowej generacji, ani na pecetach. Do stojącego za serią studia Gearbox tym razem dołączyło także 2K Australia. Akcja trzeciej odsłony cyklu jest osadzona, jak wskazuje nazwa, pomiędzy pierwszą i drugą częścią. Trafiamy na księżyc Pandory jako najemnicy zatrudnieni przez Jacka Handsoma. To właśnie historia antagonisty z Borderlands 2 jest osią fabuły "Pre-Sequela". Obserwujemy jego przemianę w bezwzględnego tyrana, którego zakusy z takim trudem zwalczyliśmy w poprzedniej części. Historia przedstawiona jest z charakterystycznym dla marki "Borderlands" dystansem, a dialogi wypełnia nisko latający humor.

Wybranie na miejsce akcji księżyca ma dwa istotne skutki w rozgrywce. Po pierwsze, zmniejszona grawitacja pozwala na wykonywanie wyjątkowo długich i wysokich skoków. W walce przydają się zwłaszcza te drugie, umożliwiając spadnięcie z góry na nic niespodziewających się przeciwników. Po drugie, rzadka atmosfera sprawia, że musimy kontrolować zapas tlenu. Potrzebujemy go nie tylko do życia – dysze powietrzne przydają się także w trakcie skoku, by zwiększyć jego zasięg lub opaść z impetem na wrogów. Wcielić możemy się w cztery postacie (także w maksymalnie czteroosobowej kooperacji), które spotkaliśmy w poprzednich odsłonach. Wilhelm the Enforcer i Nisha the Lawbringer byli bossami w Borderlands 2, Athenę the Gladiator poznaliśmy w DLC "The Secret Armory of General Knoxx", natomiast Fragtrap towarzyszy cyklowi od jego początku.

Rozgrywka ma intensywnie wykorzystywać możliwości, jakie daje zmniejszona grawitacja. Nie zabraknie więc dalekich skoków, a sama walka znów będzie miała zręcznościowy charakter. Od strony graficznej twórcy pozostają przy komiksowym stylu, ostrych konturach i kontrastujących barwach.

Myśliwy staje się ofiarą

2K Games oprócz kolejnych odsłon znanych marek zaprezentowało także zupełnie nowy tytuł – Evolve, za który odpowiadają autorzy "Left 4 Dead" ze studia Turtle Rock. Produkcja ta, skupiająca się na trybie multiplayer, ma silnie poparte faktami ambicje, by stać się nową jakością w rozgrywce sieciowej. W każdym meczu bierze udział pięciu graczy. Czterech wciela się w rolę łowców przemierzających tropikalne lasy w poszukiwaniu gnieżdżącego się w okolicy potwora. Tym natomiast kieruje piąty uczestnik, kryjąc się i uciekając, by w odpowiednim momencie samemu przejść do ofensywy.

Każdy z graczy po stronie ludzi wciela się w przedstawiciela innej klasy – Trapper, Medic, Assault i Support, a w ramach każdej z nich wybrać może jednego z trzech bohaterów. Kluczem do zwycięstwa jest ścisła współpraca i wykorzystanie unikalnych zdolności postaci. Czasowa utrata choćby jednego z członków drużny powoduje olbrzymie zachwianie równowagi i umożliwia potworowi ucieczkę ze starcia lub błyskawiczne wyeliminowanie pozostałych łowców. W polowaniu graczom przeszkadza miejscowa flora i fauna – drapieżne zwierzęta utrudniają poruszanie się naprzód, angażując w walkę i odciągając uwagę, zaś mięsożerne rośliny potrafią uwięzić nic niespodziewającego się człowieka i zabić go, jeśli nie zostanie w porę uwolniony.

Na razie ujawniono dwa zestawy bohaterów. Myśliwi to Gryffin i Maggie. Ich głównym zdaniem jest zlokalizowanie i spętanie kryjącego się na wyspie monstrum. Gryffin używa w tym celu urządzeń reagujących na ruch sygnałem dźwiękowym, które rozstawia po mapie, oraz strzelby załadowanej potężnymi harpunami. Maggie natomiast odnajduje trop przy pomocy swojego psa, Daisy, a unieruchamia przeciwnika, używając strzelających harpunami pułapek. Oboje mają możliwość roztoczenia nad obszarem walki pola siłowego, które uniemożliwia potworowi ucieczkę.

Medyków reprezentują Val i Lazarus. O ile pierwsza z nich w pełni zasługuje na miano lekarza, lecząc swoich kompanów przy pomocy specjalnej wiązki, o tyle drugi realizuje przysięgę Hipokratesa w... mniej standardowy sposób. Nie mogąc leczyć towarzyszy, czeka, aż zginą, by wtedy zatrzymać ich podróż na drugą stronę i przywrócić do życia. Ponadto medyczka posługuje się paralizatorem, a Lazarus dzięki urządzeniu kamuflującemu może na pewien czas zniknąć przeciwnikom z oczu i zakraść się niepostrzeżenie w korzystne dla siebie miejsce. Jego celem może być martwy towarzysz lub dogodna pozycja do strzału, gdyż oboje z Val dysponują również karabinem snajperskim.

Wiemy już, kto znajduje i zatrzymuje potwora oraz kto leczy resztę drużyny, jednak celem ludzi jest przede wszystkim likwidacja gnieżdżącej się w lesie kreatury. Rolę egzekutora (a także żywej tarczy skupiającej na sobie ataki) pełnią szturmowcy. Hyde to chodząca furia wyposażona w miniguna, miotacz ognia i toksyczne granaty. Markov posługuje się karabinem szturmowym, emiterem wyładowań elektrycznych oraz minami łukowymi (ang. arc mines) jako pułapkami. Obaj mogą chronić się przed obrażeniami przy użyciu osobistej tarczy.

Czwartą klasą jest wsparcie, balansujące między zdolnościami defensywnymi i ofensywnymi. Główną bronią Hanka jest potężne działo laserowe, jednak jego użycie zdradza pozycję strzelca, narażając go na atak. Bohater może również poprosić o artyleryjski ostrzał wskazanego obszaru, co jest przydatne zwłaszcza do wyczyszczenia pola walki z pomniejszych przeciwników. Trzecią zdolnością Hanka jest pole ochronne, którym ten może osłonić siebie lub jednego z kompanów. Najoryginalniejszą z dostępnych postaci jest Bucket, jedyny robot pośród łowców. Do ataku służą mu wyrzutnia rakiet i samodzielna wieżyczka strzelecka, którą w razie potrzeby rozstawia. Natomiast w zwiadzie i lokalizacji potwora z pomocą przychodzi mechaniczny charakter – Bucket może odczepić głowę i używając jej jako drona, zbadać okolicę z lotu ptaka. W tym czasie reszta "ciała" pozostaje jednak bezbronna. Obie jednostki wsparcia mają również do dyspozycji pole maskujące.

Nie ulega wątpliwości, że największa satysfakcja płynie ze sterowania szlachetnym przedstawicielem rdzennego gatunku zwalczającym ludzkie szkodniki przybyłe na jego planetę. Na razie ujawniono dwa stworzenia, trzecie czeka na prezentację, a czwarte dostępne będzie dla tych, którzy złożą przedpremierowe zamówienia. Goliath jest personifikacją brutalnej siły – rzuca głazami, zieje ogniem, zmiata z drogi szarżą i powala, lądując między przeciwnikami. Szarża i dalekie skoki równie mocno przydają się podczas ucieczki. Kraken jest bardziej subtelną istotą, zaś jego wygląd przywodzi na myśl Cthulhu. Tropi intruzów, szybując w powietrzu i rażąc ich z wysoka uderzeniami piorunów. Za swoimi ofiarami wysyła banshee, które lecą ze skrzekiem za celem, by po doścignięciu go wybuchnąć. W walce na krótki dystans podniebny władca otacza się elektryczną sferą rażącą tych, którzy ośmielą się podejść, oraz wirem nokautującym nieszczęśników w jego zasięgu.

Rozgrywka przeciwko drużynie dzieli się na trzy zasadniczo odmienne części związane z kolejnymi stadiami ewolucji. Po każdej przemianie można wybrać umiejętności, które chce się rozwinąć. Każda z nich ma trzy dostępne stopnie. Kierowana istota początkowo jest bardzo słaba, konfrontacja na tym etapie z dużym prawdopodobieństwem zakończyłaby się szybką porażką. Gracz zaczyna z półminutową przewagą nad resztą i musi poświęcić ten czas na maksymalne oddalenie się. Równocześnie z unikaniem wykrycia ścigany pożera pomniejsze okazy miejscowej fauny, co umożliwia regenerację i wzrost. Drugie stadium ewolucji daje moc porównywalną z drużyną łowców. Trzeci etap to pełnia potęgi prawowitego mieszkańca dżungli. W tym momencie gracz ma dwie drogi zwycięstwa: zniszczyć generator lub zabić ludzi. Pokonanie w pełni rozwiniętej bestii wymaga od przeciwników idealnej współpracy i synchronizacji.

Evolve zadebiutuje na komputerach osobistych i konsolach nowej generacji 21 października. To, co widzieliśmy do tej pory, pozwala żywić nadzieję, że otrzymamy źródło wielu godzin świetnej zabawy, w której każda z kilkunastu dostępnych ról umożliwi zupełnie inny styl rozgrywki i nowe doznania.

Byle do października

Wszystko wskazuje na to, że studentom w nadchodzącym roku akademickim trudno będzie wysiedzieć na zajęciach. 2K Games wydaje pięć mocnych tytułów, z których najciekawsze wydają się Sid Meier's Civilization: Beyond Earth i Evolve. Czy spełnią rozbudzone oczekiwania? Na odpowiedź na to pytanie musimy poczekać jeszcze niecałe trzy miesiące.

Tekst opublikowano także w serwisie Polter.pl.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj