"NBA 2K15" to najnowsza część, znakomicie sprzedającej się oraz wysoko ocenianej serii NBA. Od czasów nominacji "NBA2K14" do nagrody Game of the Year, seria "NBA 2K" oferuje najpełniejsze doświadczenie koszykówki. Razem z tegorocznym NBA MVP, Kevinem Durantem na okładce, "NBA 2K15" oddaje graczom do rąk niezwykłą realistyczną grafikę, intensywny gameplay oraz wiele więcej.
"NBA 2K15" będzie zawierać pełną listę zespołów startujących w Eurolidze, łącznie z najlepszymi drużynami FC Bayern Monachium z Niemiec i Partizan NIS Belgrad z Serbii, dzięki czemu liczba grywalnych drużyn europejskiej ligi wzrośnie do 20. Po raz pierwszy dostępna będzie drużyna z Polski - Stelmet Zielona Góra.
[opis dystrybutora]
Premiera (Świat)
7 października 2014Premiera (Polska)
10 października 2014Gatunek:
SportowaDeveloper:
Visual ConceptsPlatforma:
PS3, PC, PS4, Xbox 360, Xbox OneWydawca:
Polska: Cenega Poland Świat: 2K Games
Najnowsza recenzja redakcji
A gra faktycznie jest ładna. Twórcy NBA 2K15 zadbali o wierne odwzorowanie wyglądu zawodników, zachowując drobiazgowość i szczegółowość na najwyższym poziomie. Zawodnicy poruszają się naturalnie i – co istotne – każdy w charakterystyczny dla siebie sposób. Wszyscy zawodnicy pozostają wyjątkowi na tle innych. Potężni centrowie wyraźnie górują nad niższymi rozgrywającymi czy skrzydłowymi. Różnorodność zawodników przejawia się nie tylko w rozmiarach, ale i w sposobie poruszania czy zachowania na boisku. Ten pietyzm pozostawia przyjemne wrażenie, że podczas tworzenia cyfrowych kopii koszykarzy modele nie były cięte z metra, tylko każdemu poświęcono odpowiednią dozę uwagi.
To samo można powiedzieć o halach, w których toczą się mecze. Są równie dobrze wykonane i cieszą oko. Tak naprawdę, jeśli chodzi o oprawę graficzną, to rzeczą, do której można się przyczepić, jest publiczność, która wygląda jak ulepiona z gliny. Uprzyjemniające przerwy w grze cheerleaderki - podobnie. Może to być oczywiście związane z ogrywaną przeze mnie wersją na X360, ale na dłuższą metę jest to szczegół niemający większego znaczenia (chyba że ktoś podczas meczu ogląda publiczność).
Fakt indywidualnego podejścia do zawodników przekłada się również na widoczne różnice pomiędzy zespołami. Każdy ma charakterystyczne dla siebie cechy, z każdym rozgrywka wygląda nieco inaczej i w ataku, i w obronie.
Całość meczu jest przedstawiona w formie telewizyjnego show. Przerwy w grze są zapełniane dynamicznymi powtórkami, na boisku pomponami wymachują wspomniane cheerleaderki, a zbliżenia na spocone i zdenerwowane twarze trenerów wykrzykujących polecenia dla zawodników są bardzo sugestywne. Widzimy również zapowiedzi nadchodzących w rzeczywistych rozgrywkach meczów, statystyki zawodników, zestawienia i tabelki, które każdy fan sportu przyjmie z radością. Ten sposób przedstawienia meczów sprawia przyjemne wrażenie kontroli nad relacją z prawdziwego meczu NBA.
[video-browser playlist="632996" suggest=""]
Niestety takie rozwiązanie ciągnie za sobą również rzeczy, które nieco kłują w oczy (i uszy). Przerwy poza powyżej opisanymi przykładami zapychane są product placementem w każdym możliwym wydaniu. Nawet komentatorzy sugerują, którym napojem najlepiej nawadniać organizm, wyczarowując kwieciste wywody. Choć fakt umieszczania reklam w grach sportowych nie powinien dziwić, to w NBA 2K15 panuje odczuwalny przesyt. Podejrzewam, że w związku z umowami licencyjnymi nie można było z tego zrezygnować, ale chwilami robi się to wręcz absurdalne.
Zabawę rozpoczynamy od stworzenia swojego zawodnika, którego będziemy prowadzić. Cieszy niezmiernie możliwość dużej ingerencji w wygląd naszego koszykarza, co pozwala na ustawienie pożądanego wyglądu. Tak stworzona postać zapisze się na serwerach i razem z wszystkimi statystykami oraz walutą uzupełni profil. Serwery niestety potrafią płatać figle – łączenie potrafi trwać bardzo długo i nie zawsze kończy się powodzeniem.
Czytaj również: "Pro Evolution Soccer 2015": Wideoprezentacja trybów gry
NBA 2K15 oferuje kilka trybów rozgrywki. Quick Match, czyli szybka rozgrywka, pozwala na wybranie jednego z nadchodzących w prawdziwej lidze meczu i rozegranie go wybraną drużyną. Kolejnym trybem jest MyTeam, w którym (jak sama nazwa wskazuje) montujemy sobie drużynę i prowadzimy ją w rozgrywkach. Zespół kompletujemy za pomocą zakupionych kart zawodników. Karty podzielone są na kolory i najlepsi zawodnicy kosztują naturalnie najwięcej gotówki. Walutę, którą operujemy podczas transakcji, zdobywamy podczas rozgrywki - za zakończone mecze, zwycięstwa itp. W tym trybie natrafimy również na wyzwania polegające na rozgrywkach w specyficznych warunkach – np. mecz przeciwko samym centrom itp.
[video-browser playlist="632998" suggest=""]
MyCareer jest trybem, w którym prowadzimy jednego zawodnika przez meandry koszykarskiej kariery, powoli wspinając się na sam szczyt. Poza rozgrywaniem meczów dochodzą spotkania z agentem, menadżerem i innymi osobami, które mają wpływ na nasz klubowy los. Kolejnym trybem serwowanym przez grę jest MyPlayer, który umożliwia rozgrywanie meczów z innymi graczami. Niestety tu także serwery potrafią płatać figle i czas oczekiwania na rozgrywkę bywa irytujący. MyLeague to rozgrywki ligowe, a MyGM umożliwia prowadzenie swojego zespołu z dodatkowymi opcjami menadżerskimi.
Ta różnorodność trybów i atrakcje zawarte w nich samych powodują, że każdy znajdzie coś miłego dla siebie. Mecze są dynamiczne, wciągające i emocjonujące. Każdy wrzucony kosz i zdobyty punkt sprawia radość, udane akcje powodują chęć skakania przed telewizorem, a gdy gra się nie układa, na czole pojawia się pot ze zdenerwowania.
Te emocje (przynajmniej dla mnie, czyli osoby, która po raz pierwszy zetknęła się z serią) potęgował fakt, że z początku dość sporym problemem było opanowanie sterowania. Triki, wsady, a nawet rzucanie wymagało porządnego treningu. Na szczęście poziom trudności w większości przypadków raczej zachęcał do udoskonalania swoich umiejętności niż wytwarzał pragnienie ciśnięcia padem o ścianę. Dość powiedzieć, że chociaż kilka pierwszych meczów przegrałem sromotnie, to z każdym następnym wyniki były coraz lepsze, a gra angażowała w zabawę coraz bardziej.
[video-browser playlist="633000" suggest=""]
Warto też wspomnieć, że NBA 2K15 zostało uzbrojone w dwie ciekawostki. Muzyka przygrywająca podczas przerywników i w menu została dobrana przez Pharrella Williamsa. Choć fani artysty będą czuć się zawiedzeni, gdyż muzyk zadbał jedynie o dobór utworów wykorzystanych w produkcji, to muzyka dobrze wkomponowuje się w grę. Drugą ciekawostką jest niewątpliwie możliwość grania drużynami biorącymi udział w rozgrywkach Euroligi – w tym polskim Stelmetem Zielona Góra. Lokalni patrioci powinni zatem być usatysfakcjonowani rozszerzonym wachlarzem dostępnych w grze drużyn.
Zobacz również: Gwiazdorski zwiastun live action gry "Call of Duty: Advanced Warfare"
NBA 2K15 okazało się być różą z kolcami w postaci nieprzychylnego dla nowicjuszy sterowania i przez to dość wysokiego poziomu trudności, który witał na początku rozgrywki. Z czasem jednak róża ta rozwijała swoje płatki, by ukazać pięknie wykonany, niesamowicie wciągający i angażujący produkt, któremu warto poświęcić trochę czasu, by poznać w pełni jego walory.
PLUSY:
+ śliczna oprawa graficzna,
+ rozgrywka przedstawiona na modłę telewizyjnego show,
+ zachowane charakterystyczne cechy zawodników oraz drużyn,
+ rozgrywki emocjonujące, trzymające w napięciu do końca,
+ duży wachlarz modyfikacji swojego zawodnika,
+ europejskie drużyny.
MINUSY:
- mnóstwo reklam i product placementu,
- problemy z serwerami,
- dość skomplikowane sterowanie,
- dla osób zaczynających zabawę z serią – trudna.