Oto nadszedł koniec pewnej epoki - Leonardo DiCaprio w końcu zdobył Oscara. Jak internet poradził sobie z brakiem stałego tematu do żartów? Całkiem nieźle.
To były wspaniałe lata. Leonardo DiCaprio życiowych ról miał już kilka, a jego osiem nominacji do Złotego Globu i pięć do Oscara tylko to udowadniają. A jednak ta najważniejsza statuetka Złotego Rycerza cały czas znajdowała się poza zasięgiem ukochanego przez publiczność aktora. Aż do teraz…
To fascynujące, jak ogromnym fenomenem stał się nie sam DiCaprio, lecz niemożliwość zdobycia przez niego Oscara. Raz szanse są większe, innym razem mniejsze, lecz zarówno w roku 2005, jak i 2014 otarł się wręcz o wymarzoną nagrodę, do końca wyścigu będąc jednym z faworytów. Tak szybko jak Web 2.0. stało się faktem dokonanym, a nie jedynie naukowym terminem, natychmiast zaczęły pojawiać się internetowe memy związane ze spodziewaną lub poniesioną porażką DiCaprio. Jeśli 90% Internetu stanowią koty, to z pewnością pozostałe 10% należy do Leonardo.
Najpopularniejszym hasłem oczywiście stało się „Jedną z rzeczy, która łączy mnie z DiCaprio, jest to, że żaden z nas nie dostał Oscara”. Jednak to internetowe memy zdobyły uwielbienie. Nic dziwnego: filmografia DiCaprio jest bardzo bogata, można z niej wykorzystać masę scen, które da się przerobić i zmodyfikować tak, by stanowiły bezpośrednią reakcję na marzenia biednego Leonardo – w tym przypadku zawsze jest to chęć zdobycia Oscara.
Wydawać by się mogło, że pragnienie sięgnięcia po złotą statuetkę jest silniejsze wśród fanów niż u samego aktora, analogicznie więc szczęście z długo oczekiwanego zwycięstwa mocniej odczuwalne jest w Sieci niż na samej gali. Owszem, DiCaprio otrzymał owacje na stojąco dłuższe niż te dla mistrza Morricone, który po latach przerwy powrócił w glorii i chwale, lecz sam zainteresowany wolał wypowiadać się o aktualnie nurtującym go problemie, czyli degradacji środowiska. Można to traktować jako zawód, w końcu wszyscy spodziewali się łez wzruszenia i szaleństwa ze szczęścia, wszystko zaś przebiegło bardzo spokojnie.
Tym sposobem kończy się pewien etap. DiCaprio wreszcie zdobył Oscara, a internetowe memy wyśmiewające się z kolejnych porażek aktora wreszcie straciły aktualność. Na szczęście Internet nie poddał się nowemu historycznemu reżimowi i znalazł sposób na to, by jakoś odnieść się do największego sukcesu jednostki od czasu wybrania papieża Polaka.
Najzabawniejszym typem memów było unieważnienie wyboru Akademii. Jedni robili to w mniej, drudzy w bardziej odkrywczy sposób, za każdym razem jednak z masą poczucia humoru. Do tej pierwszej kategorii można zaliczyć obrazek, na którym Leo cieszy się po usłyszeniu swojego imienia z ust Julianne Moore, jednak okazuje się, że zwycięzcą został nie kto inny, jak słynny Leonardo da Vinci, który chwilę później, jak każda gwiazda, dziękuje na wstępie Akademii. Absurdalne, proste i piekielnie zabawne. Jednak jest kilka memów, które kompletnie zaskoczyły i rozbawiły wielu do łez. Jeden z tych najciekawiej zrobionych to nic innego, jak kineograf, zwany po angielsku flipbookiem. To seria kartek, na których narysowane są kolejne etapy animacji. Wraz z szybkim ich kartkowaniem pojawia się złudzenie ruchu. Tym sposobem autorzy z The Flippist stworzyli animację, która pokazuje DiCaprio zdobywającego Oscara, lecz w ostatniej chwili napotykającego bardzo poważną przeszkodę…
No url