Początkowa sielskość anielskość narracji 107 sekund  (pomimo problemów życia codziennego samotnej matki) – wyprawa do Paryża, wygodne życie w pięknej, starej willi w Krakowie – z czasem ustępują opisom studium rozpaczy i przeżywania kolejnych etapów żałoby przez Dianę, główną bohaterkę, obciążoną brzemieniem poczucia winy. Później następuje wdzięczna wolta scenariusza i jesteśmy świadkami swoistego śledztwa, które ma nas doprowadzić do ustalenia, kto tak naprawdę zawinił śmierci małego Stasia i czy w ogóle można kogoś obarczyć tym zarzutem. A może to tylko nieszczęśliwy splot okoliczności? Ciekawym zabiegiem literackim jest zmiana punktu widzenia zastosowana w 107 sekundach – z narracji trzecioosobowej skupionej na głównej bohaterce, na jakiś czas przechodzimy do wypowiedzi kilku innych postaci, w tym córki i najlepszej przyjaciółki Diany. To koncept odświeżający i umożliwiający szerszą perspektywę, inne spojrzenie na tragedię i ogółem - relacje międzyludzkie.
Źródło: Czarna Owca
Powieść budzi wiele silnych emocji i trudno przejść obok niej obojętnie (zwłaszcza młodym matkom, opiekujących się energicznymi kilkulatkami). Jednak momentami ciężko wczuć się w uczucia i przemyślenia bohaterki – są zbyt bolesne. Czasami niełatwo także zrozumieć, czym kierują się najbliżsi jej ludzie, bo krzywdzą ją, by ukoić własny ból. Pytania, z którymi pozostawia nas 107 sekund, są nieprzyjemne i podważają wiarę w człowieka. Bo komu można zaufać, jeśli potrafią nas zdradzić ludzie, którym bezgranicznie ufaliśmy? A 107 sekund to czasem mgnienie oka, a innym razem kadr zatrzymany w czasie, do którego wciąż wracamy, by przeżywać go na nowo, rozdrapując świeżą ranę. Nikomu takich 107 sekund nie powinno się życzyć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj