"12 małp" ("12 Monkeys") ukazało w 5. odcinku kilka przełomowych wydarzeń, które pozwalają lepiej zrozumieć bohaterów i poczuć klimat oraz jeszcze bardziej zaznaczają inny kierunek rozwoju fabuły niż ten, który mogliśmy oglądać w filmowym pierwowzorze. W centrum znajduje się oczekiwane dotarcie do Nocnego Pokoju, w którym skrywany jest wirus odpowiedzialny za wyniszczenie ludzkości. Twórcy serwują zwroty akcji oraz kilka ważnych dla fabuły wydarzeń, które wspaniale rozbudowują historię. Istotne tutaj są tak naprawdę dwie sprawy. Z jednej strony mamy opowieść Cole'a (Aaron Stanford) o tym, jakie winy próbuje odkupić tą misją. I to jest trochę rozczarowujące, bo ja w jego opowieści nie czuję ani winy, ani wyraźnego zła w tym, co zrobił. Po prostu w tym zdarzeniu nie było nic tak drastycznie złego, co mogłoby usprawiedliwiać obecne zachowanie Cole'a. Jego działanie było zbyt usprawiedliwione i niekoniecznie tak nikczemne, jak się mu wydaje. Tutaj widz powinien poczuć odrazę i zrozumienie, a po jego opowieści pozostaje jedynie obojętność. Z drugiej strony mamy motyw ciała będącego źródłem wirusa - arcyciekawy, z dużym potencjałem rozwoju i dość wyraźną sugestią. Chyba każdy zauważył, jak Cole poczuł się w pobliżu trupa i co to może oznaczać... Idzie to w naprawdę dobrym kierunku. [video-browser playlist="662097" suggest=""] W wątku Nocnego Pokoju brylują dwie postacie - i nie są to wcale główni bohaterowie, którzy trochę bledną przy bardziej wyrazistych personach. Pierwsze skrzypce ponownie odgrywa Emily Hampshire, która w roli Jennifer Goines potrafi zachwycić, przyciągając uwagę widza i pobudzić jego ciekawość. Hampshire wyśmienicie sprawdza się w tej roli, wprowadzając trochę nieprzewidywalności. Dobrze wtóruje jej Tom Noonan jako siepacz Armii 12 Małp. Szalony i szalenie groźny w swoim spokoju momentalnie przyciąga uwagę i buduje wyśmienitą atmosferę. Tutaj nie interesują sceny Cole'a i Cassandry - ważny jest intrygujący pojedynek Jennifer i Bladego Mężczyzny. Rozegrano to ładnie, ciekawie i pomysłowo. Po raz kolejny historia osadzona w 2043 roku odgrywa bardzo ważną rolę, potęgując wrażenie tego, że tak naprawdę oglądamy dwa seriale w jednym. Najciekawiej wypada motyw Jones (Barbara Sukova), której wątek rzuca kompletnie inne światło na ten świat oraz całą misję. Mimo wszystko trudno było oczekiwać, że motyw ten zostanie rozwinięty i to w takim kierunku, a udaje się to zrobić rozsądnie i przede wszystkim ciekawie, bo pokazuje postać, która dotąd stała trochę w tle, z innej perspektywy. Pozostaje pytanie, czego jeszcze o niej nie wiemy. Te całe legendy o niej mogą być czymś więcej, niż na razie nam ujawniono. Czytaj również: „12 małp” – twórcy opowiadają o nadchodzących odcinkach Kwintesencją tego, jak dobry to odcinek, jest cliffhanger, który pokazuje, że cała teoria resetowania przyszłości zostaje tak naprawdę wyrzucona do kosza. Coś zmieniło się w 2043 roku - nie do końca wiadomo co, ale twórcy przedstawili to w takiej formie, że mam wielką ochotę poznać odpowiedź na to pytanie. Czyż nie o to chodzi w dobrym cliffhangerze?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj