System sprawiedliwości w Polsce jest pełen niedoskonałości i błędów, o czym chyba każdy obywatel wie, przynajmniej ze słyszenia. Są to jednak historie, które przydarzyły się komuś, gdzieś tam. Podchodzimy do nich więc bez większych emocji. Bardziej na zasadzie przekazywanych sobie anegdot. Jednak jedna historia wstrząsnęła całym krajem. Otóż niewinny człowiek spędził w więzieniu 18 lat tylko dlatego, że wymiar sprawiedliwości potrzebował kozła ofiarnego. Bez twardych dowodów naciągając rzeczywistość i wymuszając zeznania, zbudowano akt oskarżenia przeciwko Tomaszowi Komendzie i skazano go za gwałt i morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Sprawa była na tyle głośna, że usłyszeli o niej nawet współosadzeni, a wśród więźniów osoby o skłonnościach pedofilskich nie mają łatwego życia. Są na samym dnie hierarchii. Jan Holoubek w swoim debiucie kinowym nie skupia się na wymiarze sprawiedliwości, a na osadzonym. Pokazuje, jaki dramat przechodzi zarówno Komenda, jak i jego rodzina, która stara się z całych sił walczyć z aparatem władzy. Jest to walka nierówna i teoretycznie nie do wygrania. Zarówno prokurator, funkcjonariusze prowadzący sprawę, obrońca nadany z urzędu, jak i kolejne sądy przymykają oczy na niedociągnięcia w sprawie. Mają podejrzanego i to im wystarcza. W imię świętego spokoju skazują niewinnego człowieka, byle przełożeni i media dali im spokój. Oglądając 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy widz co chwila przeciera oczy ze zdumienia, jak wiele rzeczy w tej sprawie poszło nie tak. Jak wiele sygnałów zostało przez polski wymiar sprawiedliwości zbagatelizowanych. A  najbardziej przerażające jest to, że nikt za ten błąd nie poniósł konsekwencji. I to Holoubek nad wyraz podkreśla w swoim filmie. Scenariusz Andrzeja Gołda skupia się przede wszystkim na rodzinie Komendy, ale nie pomija osób, które do tej tragedii się przyczyniły. Podobnie jak w Długu Krzysztofa Krauzego, mamy tutaj bezdusznych funkcjonariuszy, których nie interesuje człowiek. Boją się, że mogą stracić stołki, awanse, które otrzymali za doprowadzenie tej sprawy do końca. Gołda dobitnie pokazuje w swoim tekście, że wolność człowieka została przehandlowana za wyższe stanowiska w pracy. Gdy Holoubek ukazuje to wszystko na ekranie, w widzu budzi się złość na tak ogromną niesprawiedliwość. Jednak największe emocje budzą się w nas, gdy oglądamy sceny rozgrywające się w więzieniu. Miejscu, w którym jakakolwiek przyzwoitość ginie. Tu nie ma miejsce na przyjaźń czy okazywanie jakichkolwiek ludzkich uczuć. Wszyscy walczą o przetrwanie. Osadzeni nie przypominają bohaterów Skazanego na Shawshank, to zwyrodnialcy, których nigdy z tego więzienia nie powinno się wypuszczać. Posługują się jakimś wewnętrznym kodem moralnym, który jednak nie zakłada czyjejś niewinności. Z tekstu Gołdy jasno wynika, że w oczach współosadzonych, jeśli zostałeś skazany, to znaczy, że jesteś winny.   Już w Rojście Holoubek udowodnił, że ma świetne oko do detali i prowadzenia aktorów, w 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy tylko to potwierdza. Powierzenie głównej roli Piotrowi Trojanowi, którego widzowie mogą kojarzyć chociażby z serialu Znaki, było świetnym posunięciem. Jego gra jest fenomenalna. W każdej scenie przykuwa uwagę widza i potrafi przekazać mu swój ból, strach i przerażenie. Wręcz w mistrzowski sposób pokazuje dramat swojego bohatera, oddając beznadzieję, z jaką musiał zmierzyć się Tomasz Komenda. Podobnie jest z Agata Kuleszą, która udowadnia, że jest jedną z najlepszych aktorek w Polsce. Zresztą w tym filmie nie ma chyba źle obsadzonych ról, a przynajmniej ja ich tam nie znalazłem. Nawet bohaterowie pojawiający się w krótkich epizodach jak Jan Frycz, Jacek Beler, Andrzej Konopka, Bartosz Bielenia czy Sebastian Stankiewicz zostają w pamięci widza. Jest to oczywiście nie tylko zasługa aktorów, ale przede wszystkim świetnie napisanego scenariusza, który w idealny sposób każdą z postaci wprowadza.
For. Robert Pałka
Na uwagę zasługują także świetne zdjęcia Bartłomieja Kaczmarka, z którym Holubek pracował już przy Rojście. Świat w jego obiektywie jest szary i markotny. Przygaszone kolory podkreślają tylko beznadzieję sytuacji. W scenach więziennych daje się wyczuć klaustrofobię i brak jakiejkolwiek prywatności mieszkańców celi.     25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy nie odbije się tak szerokim echem jak Dług Krauzego, ponieważ główny bohater tej tragedii jest już na wolności, walcząc teraz z państwem o odszkodowanie za krzywdy, jakie mu wyrządzono. Mam jednak nadzieję, że film obnaży niedoskonałości naszego systemu i w jakimś stopniu przyczyni się do jego poprawy. Bo na to, że osoby odpowiedzialne za tę haniebna kartę polskiego wymiaru sprawiedliwości poniosą karę, raczej nie liczę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj