Przede wszystkim Absentia to nie jest procedural, czyli nie mamy do czynienia z serialem kryminalnym opartym na sprawach kryminalnych rozpisanych na 1-2 odcinki. Dostajemy rozbudowaną historię na cały sezon, w centrum której znajduje się główna bohaterka i to, co się jej przytrafiło przez te lata niewoli. W pilocie dostajemy pierwsze, dość podstawowe informacje z sporym potencjałem na dobrą fabułę. Historia jest w stanie odpowiednio zaangażować i zaciekawić. Sprawić, że po pierwszym odcinku chcielibyśmy poznać odpowiedź. Zwłaszcza po informacji z cliffhangera, który zmusza do zadawania wielu pytań, aczkolwiek sama w sobie nie jest jakoś szokująca. Wykorzystany motyw nie jest odkrywczy, ale dobrze zostaje on wprowadzony. Tak naprawdę dostajemy zaledwie strzępki informacji. Momentami można odnieść wrażenie, że jednak dostajemy za mało intrygi, by odpowiednio pobudzić własne zainteresowanie serialem. Twórcy skupiają się w pełni na bohaterce po traumie, jaką przeszła. I choć mam pewne obiekcje do braku mocniejszego akcentu w fabule na ułożeniu elementów układanki, tak przedstawienie Emily to najjaśniejszy punkt serialu. I do tego pozytywna niespodzianka, bo nie spodziewałem się po Stana Katic tak wyrazistej i emocjonalnej kreacji. Udało się jej stworzyć sporo autentyczności i sprawić, że wierzymy w to, co ona przeszła. Dobrze sobie radzi z lękami, traumami oraz bardzo mocnym akcentowaniem emocji w odpowiednich momentach. To ona sprawia, że ten serial jest wart uwagi, bo ta niejednoznaczna bohaterka i tajemnica z nią związana przyciągają do ekranu. Jednak jest coś w serialu Absentia, co zgrzyta. Przede wszystkim aż nadto widać, że serial nie jest kręcony w Stanach Zjednoczonych, tylko w Bułgarii. Mamy prawie wszystkie ujęcia kręcone w pomieszczeniach lub jakichś odseparowanych miejscach. A to trochę wpływa negatywnie na atmosferę. Całość staje się klaustrofobiczna, duszna, a brak krajobrazów, jakichś szerszych ujęć na okolice czy zwykłych scen na mieście po prostu rzuca się oczy. Jako widzowie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, bo to sprawia, że miejsce życia i pracy bohaterów staje się żywe. W pilocie mamy trzy sceny na zewnątrz: chatka w lesie, jakiś mało amerykański dom jednorodzinny oraz cmentarz. Buduje to dość dziwne wrażenie i na razie to trochę razi. Brakuje tu oddechu i wyjścia na zewnątrz. Nie obyło się też bez scenariuszowych klisz, które psują odbiór. Tyczy się to zachowania Nicka Duranda. W rozmowie z nową żoną o odnalezieniu Emily ta mu mówi, że go kocha, a on na to: "ok". Takie detale rażą, bo twórcy starają się nam wmówić, że ot tak zapomniał, że przez ostatnie 6 lat był zakochany w innej kobiecie. Tyczy się to też Patricka Heusingera, który odgrywa tego typu sceny dość sztucznie. Do tego dodajmy syna, który na widok matki zachowuje się w sposób stereotypowy i oczywisty. Przez to wiele takich momentów sprawia wrażenie przeciętnego odgrywania schematów. Bez krzty kreatywności i ciekawszego, a przede wszystkim głębszego emocjonalnie podejścia. Przyznaję, że Absentia intryguje, a Stana Katic staje się sercem tego serialu. Na razie nieszczególnie porywa, ale obiecuje rzecz wartą uwagi. Może coś z tego być.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj