Nie da się ukryć, że twórcy wracając do alphy pokazanej w pilocie zdają się potwierdzać, że nie mają dobrych pomysłów na fabułę drugiego sezonu. Może i nie najgorzej wypada przybliżenie historii bohaterki, ale nie potrafi też rozemocjonować widza, tak jak chociażby Marcus Ayers w drugim odcinku pierwszego sezonu. Wszystko, co pokazują i proponują nam twórcy wydaje się być zamknięte w schemacie, który dobrze znamy z innych produkcji.

Sama Laura Mennell, odtwarzając postać Niny, wypada strasznie słabo. Grając osobę lekko niezrównoważoną psychicznie, zagubioną, mającą problemy sama z sobą jest strasznie sztuczna. Jej zachowanie wydaje się być niewiarygodne, a wręcz chaotyczne, co jest naprawdę dziwne. Bowiem nawet osoby w skrajnych stanach emocjonalnych mają jakieś konkretne cele. Tego niestety u Niny nie da się zaobserwować. Przez to nie można w żadnym stopniu sympatyzować z sytuacją tej postaci ani jej współczuć. Wiadomo było, że wątek Niny będzie musiał powrócić i zostać w jakiś sposób rozwiązany, ale ta koncepcja scenarzystów jest zdecydowanie jednym z gorszych wyborów. I choć ten wątek jest zamknięty w schemacie i przewidywalny, to na szczęście pozwala w miarę bezboleśnie przetrwać widzowi do tych bardziej interesujących.

[image-browser playlist="600098" suggest=""]
©2012 Syfy

Jasnym punktem jest natomiast bez wątpienia „nowy członek” zespołu – Kat. Postać, której zdolność jest bardzo interesująca i imponująca. Ponadto styl jej bycia sprawia, że nie się jej nie lubić, a dialogi, które są dla niej napisane, potrafią sprawić, że uśmiech nieraz zawita na naszej twarzy. Widać to chociażby w interakcjach z Billem. Niestety, póki co, po przednim odcinku rola tej postaci jest nieco marginalizowana, ale wierzę, że dostanie ona swoje pięć minut, bo ma potencjał, na ciekawe wątki, które będą z nią związane. W tym serialu trzeba takiej świeżej krwi.

Jeśli już natomiast chodzi o wątki humorystyczne, to jak zwykle brylował Gary. Człowiek, który w pierwszym sezonie rozbijał aurę ponurości wymachując legitymacją DCIS, teraz błyszczy humorem sytuacyjnym („Chcesz zobaczyć mój owoc?”). Tym samym sprawia, że codzienność w tym wyjątkowym wydziale do spraw alph jest znacznie weselsza, niż byłaby bez niego.

[image-browser playlist="600099" suggest=""]
©2012 Syfy

Na polu romantycznym także dostrzegamy postępy. Tym razem na pierwszy plan zostaje wysunięta przepiękna Rachel i tajemniczy John. Trzeba przyznać, że sposób w jaki kształtowana jest ich relacja jest w miarę ciekawy. Dobrze obrazuje problemy z jakimi muszą się zetknąć i poradzić. Jako prawdopodobna przyszła para wypadają świetnie. Widać chemię, a to przecież najważniejsze. I o ile ten wątek nie będzie za bardzo przez twórców eksponowany, może być bardzo dobrym uzupełnieniem, bądź też dodatkiem dla głównej fabuły.

Kolejny odcinek Alphas potwierdza tylko, że twórcy nie mają dobrych pomysłów na drugi sezon. Miotają się praktycznie od schematu do schematu, nie dając od siebie nic innowacyjnego. Co prawda, ogląda się to w miarę przyzwoicie i przymykając oko na pewne niedociągnięcia, da się nie usnąć podczas seansu, ale dobrze wiemy, że stać ich na więcej. W końcu w pierwszym sezonie było kilka naprawdę bardzo dobrych odcinków – czego niestety nie można powiedzieć o obecnej odsłonie. I mimo, że jest kilka jaśniejszych punkcików, jak chociażby Kat czy Gary, to nie jest w stanie przesłonić przeciętności, jaką proponują nam twórcy w wątku głównym.

Ocena: 5/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj