Niesamowite historie w premierowym odcinku nie zachwyciło, ale dało nadzieję, że dalej może być tylko lepiej i twórcy wykorzystają potencjał drzemiący w możliwościach finansowych i kreatywnych. Niestety, ale tym razem jest jeszcze gorzej, a odcinek zatytułowany The Heat nie świadczy najlepiej o produkcji serwisu AppleTV+. Otrzymujemy bowiem kiepsko zrealizowaną całość, której podstawą jest banalna historia, co biorąc pod uwagę tytuł serialu, jest nieporozumieniem.
Tym razem oglądamy na ekranie historię dwóch młodych dziewczyn: Tuki i Sterling, które pragną odnieść sukces w sportach biegowych. Marzenia przerywa jednak straszliwy wypadek, w wyniku którego ginie jedna z dziewczyn. Odejście Tuki jest dla Sterling wstrząsem i na własną rękę próbuje dowiedzieć się, kto był sprawcą wypadku. Postanawia też mimo wszystko odnieść sukces w zbliżających się zawodach, ale nie będzie w tych zmaganiach sama, bo dosłownie duchowym wsparciem dla bohaterki stanie się Tuka, która znajduje się w zawieszeniu, gdzieś pomiędzy ziemią a niebem.
Trudno zliczyć wszystkie problemy nękające The Heat, a biorą się głównie z tego, że nieumiejętnie próbowano skondensować całą historię w jeden odcinek trwający niespełna godzinę. Problemy nastolatek chciano uwiarygodnić i podać w takiej formie, aby odbiór nie był specjalnie skomplikowany, co poskutkowało wrażeniem, że całość potraktowana jest skrótowo. Choć początek mamy dynamiczny, a tempo wyznaczają biegnące bohaterki, to jednak pojawienie się momentu paranormalnego zdaje się być wymuszone i nie do końca się sprawdza. Śmierć Tuki mogłaby zadziałać lepiej, gdybyśmy zdążyli polubić obie dziewczyny i mieli okazję do zaangażowania się w jej młodzieńcze plany.
Zamierzony przez twórców koncept wyczerpuje się bardzo szybko, bo z czasem dostajemy powtarzane sekwencje z treningów Sterling, a pomiędzy, gdzieś od niechcenia, wpleciono jej śledztwo dotyczące znalezienia sprawcy wypadku. Prostota zaoferowanej historii została przykryta płaszczykiem ważnych treści. Chodzi o kwestie rasowości, seksualności, a tak naprawdę jedynie sprawdza się tutaj motyw z dziedzictwem i wychowaniem się młodych dziewczyn w biednej dzielnicy. Dla nich sport staje się jedyną furtką do normalnego życia i osiągnięcia czegoś więcej. Zamiast pokazać to za pomocą nietypowych środków, twórcy powtarzają to z uporem maniaka.
Na plus zasługują decyzje określające stan, w którym znajduje się Tuka. Nie odnosi się to do żadnej konkretnej wiary, nawet sama bohaterka zwraca się bezpośrednio do "większej siły", zatem przekaz całej historii może być bardziej uniwersalny. Biorąc jednak pod uwagę, do kogo kierowana jest całość, zwłaszcza tutaj treść powinna iść w parze z formą, a niestety końcówka jest tylko dowodem na poparcie tezy, że oto mamy do czynienia ze słabszym odcinkiem. Zatarcie granicy pomiędzy przyjaźnią a głębszymi uczuciami bohaterek pojawiło się nagle i nie mogło mocniej wybrzmieć. Zabrakło też odwagi, aby z ostateczną konkluzją zajść o krok dalej, co młodzi widzowie mogliby o wiele bardziej docenić.
Niesamowite historie ma finansowe możliwości i kreatywnych twórców, ale kłopotem stało się w drugim odcinku takie pokierowanie historią, aby ta ustała na własnych nogach i mogła ostateczną myślą skłonić wszystkich do refleksji. Okazuje się jednak, że śmierć bohaterki była mistyfikacją, podobnie jak traumatyczne doznania obu dziewczyn. Taki zabieg powoduje, że wątpliwym staje się przesłanie, które w zamyśle twórców ma zachęcać młode osoby do wyzwolenia się ze strachu i stanowczego mówienia o swoich uczuciach tu i teraz.