Było pewne, że w kończącym pierwszy sezon finale rozwiązane zostaną wszystkie wątki dotyczące dzwoneczkowego zabójcy i jego wspólnika. Forma obrana przez twórców pozytywnie zaskakuje, bo w przestępny sposób rozwiano wszystkie wątpliwości. Gdyby wpierw obejrzeć finał, a potem resztę sezonu, to zmieniłby się jego obraz. Wreszcie niepotrzebne i głupie wątki miały swoje uzasadnienie. Niestety większość z tych głupotek - zwłaszcza w pierwszej połowie sezonu - dalej nie ma sensu, ale taki już ten serial jest. W gruncie rzeczy American Gothic nie jest czymś, czego należy za wszelką cenę unikać. To po prostu kolejny serial nieposiadający praktycznie żadnych wyróżników. Były odcinki słabe, bez pomysłu i ze scenariuszem pisanym na kolanie. Jedynie solidna obsada zawsze była wstanie obronić ten serial z różnego rodzaju głupotek. Im dalej w las, tym lepiej, co jest naturalne w tego typu narracji całej serii. Przecież nie wszystkie tajemnice da się rozwiązać w pięć minut, aczkolwiek w American Gothic pewne sprawy trwały zbyt długo. Teraz, żeby utrzymać widza przy ekranie, trzeba czegoś więcej niż oklepanych zwrotów akcji. Może twórcy liczyli właśnie na nieuwagę widzów, tworząc niektóre sceny i całe wątki, bo inaczej naprawdę trudno uzasadnić ich obecność na ekranie. We wcześniejszych recenzjach tego serialu wspominałem nie raz o dziwnym i nienaturalnym Jacku, który bardziej pasował do filmu Omen niż do tej produkcji. Sporo czasu antenowego poświęcono losom tego chłopaka, co miało tyle wspólnego z główną osią fabularną co weganin z mięsem. Przykro było też oglądać wątki obyczajowe i sielankę wśród rodziny, na którą spadł przecież poważny problem. No url Skupiając się jednak na samym finale - mieliśmy półtorej godziny naprawdę dobrego odcinka, który był dynamiczny i intrygujący. Działo się naprawdę wiele, pojawiły się zwroty akcji i dopinanie ostatnich wątków. To wszystko mogło się naprawdę podobać i przy seansie finału trudno było odepchnąć od siebie pragnienie, by cały serial był taki jak ostatnie odsłony. Scenarzyści wreszcie sobie przypomnieli, że ich pióro może napisać coś ciekawego i wciągającego, a panowie od montażu, że mogą zmontować odcinek serialu z sensem. Wcześniej nie podobało mi się rozwiązanie z dzwoneczkowym zabójcą, ale po finale sezonu wszystko nabrało sensu. Scenarzystów należy pochwalić zatem nie za całość prowadzenia narracji, ale za ostateczne rozwiązania. Plus też za ostatnią scenę, w której sielankę i szczęśliwe zakończenie popsuła jedna z głównych bohaterek, która zadbała o to, aby nie wszystko było idealne. Są w życiu o wiele lepsze rzeczy do zrobienia niż oglądanie serialu American Gothic, jeśli jednak lubisz proste i nieskomplikowane produkcje, to istnieje szansa, że będziesz się dobrze bawić. Pierwsza połowa serialu jest do niczego, ale druga zdecydowanie rekompensuje wcześniejsze cierpienia i czyni ten serial średniakiem w amerykańskiej telewizji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj