Osią fabuły całego American Gothic jest wymieniony wyżej seryjny morderca, który na miejscach swoich zbrodni zostawiał srebrne dzwoneczki. Podejrzenia spadły na rodzinę Hawthornów, a co chwilę pojawiały się kolejne dowody potwierdzające przypuszczenia policji. Wszystko dzieje się w ich dużej rezydencji, która jest miejscem konfliktów i wewnętrznego rozdarcia pomiędzy familią. Powinno to być bardzo ciekawe, ale twórcy robili po drodze wszystko, żeby jak najdłużej zwlekać z jakimikolwiek konkretami w najważniejszej przecież sprawie. Aż wreszcie w odcinku The Chess Players mieliśmy to, na co czekali wszyscy oglądający ten serial. Konkrety! Masę poszlak i dowodów oraz oficjalne wskazanie sprawcy, ale jak pokazały późniejsze wydarzenia, nie jest to wcale takie oczywiste. Mimo wszystko wreszcie mogliśmy poczuć całą intrygę i problem, który jest przecież najbardziej kluczowy dla tego serialu. Nie kobieta i jej sponiewierany kot, nie dzieciak psychopata i nie małżeńskie rozterki. Te wątki potrafiły być nieźle poprowadzone, ale otrzymywały zbyt dużo czasu, przez co oglądaliśmy serial obyczajowy, a nie thriller. No url W The Chess Players było wszystko: obrzucanie się podejrzeniami przez rodzinkę, ciekawe dialogi, konkrety w sprawie i walka o życie jednego z bohaterów, który przynajmniej na razie jest oczyszczony z zarzutów. Czego brakowało do szczęścia? Montaż tego odcinka jest fatalny. Masa błędów, postaci znikających, a zaraz potem pojawiających się na ekranie. Poznaliśmy też mordercę, ale chyba nikt nie jest tym zaskoczony, a serial się nie kończy, więc wiadomo, że podejrzanym jest ktoś inny. Wszystko jest proste do bólu i od początku do końca klarowne. Twórcy próbują to zamaskować innymi wątkami, trochę zbić nas z pantałyku i nakierować podejrzenia na tych, których się nie spodziewamy. W The Gross Clinic śledztwa ciąg dalszy. Duet Brady Ross i detektyw Linda Cutter naprawdę daje radę i przyjemnie się ogląda ich w akcji, ale odkrywają tak banalne poszlaki, że tylko ślepiec nie zauważyłby, kto jest zamieszany w srebrne dzwoneczki. Generalnie odcinek ten trzyma poziom początku sezonu i jest nudny oraz przewidywalny do bólu. Interesująca jest przemiana Garetta, który ukrywał całą prawdę, a teraz chce wszystko z siebie wyrzucić. On i jego matka Madeline są ozdobami tego serialu, ale nawet oni nie mogą odratować tego, co już na początku zostało źle poprowadzone. Dalej ciągnięty jest wątek z kampanią wyborczą, a bardziej zajmujący był syn Cama i jego choroba psychiczna. Uważam, że siódmy odcinek to był idealny moment, aby coś więcej powiedzieć nam o tym chłopaku. Dlaczego taki jest i dlaczego musimy to oglądać? Przez chwilę oba odcinki zapewniały trochę rozrywki, ale w ogólnym rozrachunku zmuszają widza do zastanowienia się, kto napisał scenariusz i wymyślił tak prostą oraz przewidywalną fabułę. Dwie, trzy postacie ciągną American Gothic, ale reszta skutecznie im przeszkadza. Z twórcami na czele.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj